-Boże Święty, coś Ty na siebie włożył!-zawołała Shadow na widok mój i Daniela na uczelni
-Co ci nie pasuje?-spytał wyraźnie zaskoczony. Przewróciłam tylko oczami. Całą drogę mu tłumaczyłam, ale ten dalej swoje. A wcześniej myślałam, że umie się ubrać. Ale kto do różowych gaci zakłada kamizelkę od garnituru?! Nie wiem, czego on się naćpał w domu
-Jakbyś nie wiedział...-powiedziałam kąśliwym tonem.
-Nie znacie się i tyle!-wyprzedził nas udając obrażonego
-Trzeba się zabrać za jego styl-szepnęła mi Shaz
-Biorę to na siebie, wezmę go na porządne zakupy-skwitowałam.
Mimo swojego "obrażenia" Danny zajął nam miejsce obok Matjasa, kumpla Daniela z liceum. Nie wiem jakim cudem się przyjaźnili, bo Matjas w porównaniu do Tande był dużo bardziej.. normalny. Ale jak widać, przeciwieństwa się przyciągają ;)
Wykłady dłużyły się w nieskończoność, akurat tego dnia mieliśmy najnudniejsze zajęcia jakie w ogóle mamy.
-Ej słyszeliście to? Sorka się rozchorowała i ostatnie zajęcia ma poprowadzić jakiś instruktor prosto z USA-powiedział Matjas, kiedy szliśmy w stronę bufetu
-No to ładnie, nasza uczelnia zaczyna zyskiwać światowy poziom-zaśmiał się Daniel
-Wiecie co.. chętnie bym na niego popatrzyła, ale raczej spadam... Mam dosyć dzisiejszego dnia. Do zobaczenia!-odpowiedziała Shadow i poszła.
W sumie to też miałam ochotę sobie pójść....
-Hmm.. chyba i ja tak zrobię
-Oooo nie nie Marquez, za dużo zajęć opuszczasz-poczułam silny uścisk na ramieniu
-To boli! A swoją drogą od kiedy Tande zrobiłeś się takim pilnym uczniakiem?
-Wiecie co? Ja idę do WC, spotkamy się na sali-słowa Matjasa wybiły nas z naszych docinek, więc zaczęliśmy się śmiać.
Kiedy Daniel poszedł sobie zamówić hamburgera w uczelnianym bufecie, zastanawiałam się co sama wybrać. Mieliśmy tego dużo do wyboru. Od zwykłych dań, po fast foody. A kiedy już się zdecydowałam na sałatkę...
-Victoria?-usłyszałam za sobą. Już myślałam, że to Daniel nagle zaczyna udawać poważniaka, więc odwróciłam się z chęcią palnięcia go w bok. Jednak na widok jego zeszedł mi uśmiech z twarzy...
-Tom...
-Vicky wybrałaś coś wreszcie...?-W tej chwili doszedł do nas Tande.-Przepraszam, chyba przeszkodziłem..
-NIE!!-krzyknęłam łapiąc go za ramię. Nie mógł mnie teraz zostawić, nie w tej chwili. Nie z nim.
-Nic się nie zmieniłaś.. Co u Ciebie?-Spytał Tom
-W..ww.. w porządku...-odpowiedziałam półgłosem-A u Ciebie?
-Też ok.. Dzisiaj prowadzę tutaj wykład za panią profesor...-przerwał na chwilę, by mi spojrzeć w oczy. Wiedział, że nie o takie coś pytam-Będziemy mieli dziecko
Kiedy to usłyszałam poczułam się, jakby ktoś mnie przejechał kilkadziesiąt razy walcem. Jak to?! Aż złapałam się za brzuch. Przecież to ja... Bez słowa wybiegłam z bufetu. Było jeszcze za wcześnie
-Victoria!-Usłyszałam za sobą Daniela, jednak nie reagowałam. Jak najszybciej dałam radę znalazałm się w aucie, by wrócić do domu. Chciało mi się płakać, wszystko wróciło.
Pięć minut po moim wejściu usłyszałam, jak drzwi do mieszkania się otwierają. No tak.. Daniel jechał za mną. Wołał mnie, ale nie miałam siły odpowiedzieć. Leżałam na łóżku i dalej płakałam
-Victoria!-krzyknął na mój widok, po czym usiadł na łóżku i pogładził mnie po policzku.-Co się stało? Kto to był?
-Nnnic, nic się nie sssstało-wybełkotałam przez łzy, po czym usiadłam obok niego. Daniel mnie przytulił
-Przecież mnie nie oszukasz, możesz mi wszystko powiedzieć
Przez chwilę nastała cisza. Musiałam się ogarnąć. Ale i musiałam mu powiedzieć. Chciałam. To już za długo we mnie siedziało
-Pamiętasz jak to było 5 lat temu? Kiedy w tym wypadku pod Trondheim zginęli moi rodzice?
-Pamiętam,,. to były jedne z najgorszych lat w moim życiu-odparł cicho
-Miałam 16 lat, nie mogłam jeszcze zamieszkać sama. Dlatego babcia Andrea wzięła mnie do siebie, do Sevilli
-No tak, przecież Twój ojciec był Hiszpanem
-Tak.. W Hiszpanii było jak w raju, ale... to nie był mój raj. Trochę się osamotniłam po wypadku, chyba właśnie temu przestałam się do Ciebie odzywać... Chociaż to żadne wytłumaczenie-spuściłam głowę
-Przecież wiesz, że to rozumiem-powiedział Daniel przytulając mnie
-2 lata później babcia zmarła
-Jak to??!! Twoja babcia nie żyje??-Zawołał zszokowany. Czyli dalej pamięta te nasze wyprawy do niej jak było wspaniale, gdy byliśmy dziećmi.
-Tak... od 3 lat. Okazało się, że ten drugi mąż babci, co zmarł 10 lat wcześniej był bogaty i zapisał wszystko babci. A ona nie miała nikogo oprócz mnie, więc dostałam jej spadek. Po jej śmierci nie mogłam dłużej być w Hiszpanii, musiałam zmienić otoczenie. Dlatego dom po babci wynajęłąm, a sama poleciałam do Nowego Jorku. Kupiłam tam dwa mieszkania- jedno sobie, drugie też na wynajem
-Nieźle, widzę, że dobrze inwestujesz
-Tak.. W Nowym Jorku zapisałam się do high school, Ale szybko nie znalazłam znajomych, byłam... typem samotnika
-Ty??-spytał Daniel z niedowierzaniem-Przecież Ty zawsze byłaś duszą towarzystwa. I w sumie to dalej jesteś
-Bo tu się czuję jak w domu
-To czemu nie wróciłaś, tylko pojechałam do NY?
-Dasz mi skończyć?-spytałam stanowczo, chociaż przez łzy to nie jest łatwe.-W NY zapisałam się na jakieś kursy, zajęcia, czy siłownię, by zabić myśli
Na chwilę urwałam, bo musiałam poukładać myśli. Na szczęście Danny nie naciskał
-Toma poznałam na siłowni.. Był na niej instruktorem, świeżo po kursach. Jako jedyny mnie rozumiał, przy nim czułam się dawną sobą. Po jakimś czasie zaczęliśmy się spotykać. Co tu nie mówić, zakochałam się. Ale wiem, że i on mnie kochał. To była prawdziwa miłość. Z nim przeżyłam pierwszy raz, to z nim... byłam w ciąży
-Żżże co??!!!-Tande aż nie dowierzał. Zamknęłam oczy, by łzy mogły swobodniej polecieć
-Byłam w ciąży, Danny. Obydwoje byliśmy w szoku, ale koniec końców się z tego cieszyliśmy. Do czasu.. 2 tyg później poszłam na badanie kontrolne. A tam co? Okazało się, że go nie ma... Że moje dziecko tak po prostu umarło, rozumiesz? MOJE DZIECKO!
Zanosiłam się coraz większym płaczem. Daniel przytulił mnie jeszcze mocniej
-Załamałam się, ale próbowałam żyć dalej. Tom tak samo. Jednak po poronieniu wszystko się zmieniło.. Nie umieliśmy wrócić do dawnego życia. Przestało nam się układać, aż pewnego dnia Tom powiedział, że tak dłużej nie może, że zszedł się ze swoją byłą..
-Sukinsyn...
-To był cios poniżej pasa. Bez chwili namysłu spakowałam wszystkie rzeczy. Najpierw poleciałam sobie na miesiąc do Brazylii, ale w końcu postanowiłam tutaj wrócić...
Urwałam. To był koniec historii. Ale nie żałowałam, że mu o tym opowiedziałam, Zrobiło mi się dużo lżej. Daniel milczał dłuższą chwilę. Aż się bałam jego reakcji, bałam się, że powie że jestem głupia, naiwna i mnie zostawi samą. Tęskniłam za tamtymi naszymi czasami....
-Bardzo dużo przeszłaś..-wydusił z siebie po jakimś czasie.-Chodziłaś do psychologa?
Zaskoczył mnie tym pytaniem, ale trudno
-Jestem w trakcie terapii...
Wtedy Danny wziął mnie na kolana i bardzo mocno przytulił, jak jeszcze nikt.
-Od teraz będziesz szczęśliwa, rozumiesz? Już nie będziesz cierpiała, ja tego dopilnuje. Masz moje słowo-powiedział, po czym dał mi buziaka w głowę i ścisnął mnie jeszcze mocniej. W jego ramionach czułam się bezpieczna
Powrót do korzeni po życiu pełnym przeszkód może być trudne. Ale czy jednak zawsze musi tak być?
poniedziałek, 25 lipca 2016
środa, 20 lipca 2016
ROZDZIAŁ II
Dzisiaj pogoda sprzyjała miłym spacerom. Bezchmurne niebo, słońce, ale temperatura nie sprzyjała.
-Jesteś jakaś zamyślona-wtrącił Daniel. Spojrzałam na niego z fotela pasażera z lekkim uśmiechem
-Niee, wydaje Ci się-stwierdziłam
-Vic... Może nie widzieliśmy się jakiś czas, ale i tak zbyt dobrze Cię znam, by nie widzieć, że coś się dzieje
No tak, miał rację. Chyba jeszcze nikt nie znał mnie tak na wylot, jak on. Pomimo, że w moim życiu zaszło wiele zmian, o których nawet nie wiedział.
-Zastanawiam się po prostu, jak to będzie. Chłopacy nie wkurzą się na Ciebie, że kogoś przyprowadziłeś?
-Chyba sobie żartujesz!-prychnął-to jest najbardziej wyluzowane towarzystwo jakie znam, od razu będą cisnąć do Ciebie bajerę-wyszczerzył zęby
-Głupi jesteś-szturchnęłam go lekko w bok. Nie mogłam mocniej, bo to by była katastrofa drogowa-opowiedz mi coś o nich, nie chcę iść aż tak na ślepo
Wywrócił tylko oczami. Byłam generalnie otwartą osobą, ale i co tu nie mówić ciekawską.
-A więc, jedziemy do Johanna. Johann to mój najlepszy kumpel, poznałem go zaraz po Twoim wyjeździe, razem byliśmy w kadrze juniorskiej. Phillip to mój drugi kumpel, ale mniej ważny. Poznałem go tak samo, jak Forfanga. A Anders i Kenneth to dwa największe głupki, więc będziesz się czuła jak wśród swoich-wyszczerzył znowu te zęby
-Dawno w nie chyba nie dostałeś Tande! Ale chociaż... skoro trzymają z Tobą to muszą być głupkami-teraz to ja wyszczerzyłam piękne zęby
-Marquez! Przypominam Ci, że to ja tu jestem kierowcą i to ja decyduje kto ze mną jedzie-pogroził mi palcem udając, jaki to jest groźny
-Patrz, bo się tego paluszka boję, to Ty wyszedłbyś na debila, bo coś im wspomniałeś, że przyprowadzisz jakąś ekstra laskę!
-Ekstra? Kurde, chyba zapomniałem jak tak...- zniżył głos, po czym zaczął się śmiać, na co zmierzyłam go jedynie wzrokiem.
-Dobra, dobra, już sobie tutaj nie rób. A jakieś dziewczyny będą? Czy to same gej party + ja? Chociaż w sumie mi pasuje!
-Chciałabyś... Na pewno będzie Celina, dziewczyna Johanna. Dosyć miła babeczka. Natomiast Rosanna, dziewczyna Phillipa jest dosyć... specyficzna. Taka trochę wredna, ale udajemy, że jest ok, w końcu Phillip to nasz kumpel
Na miejsce dojechaliśmy w pół godziny. Daniel odstawił auto pod blokiem, po czym zaprowadził mnie na górę do niewielkiego, ale ładnie urządzonego mieszkania
-Cześć, jestem Johann-usłyszałam zaraz po wejściu do środka
-Victoria. To Ty jesteś tutaj gospodarzem?
-Taak, ja i moja dziewczyna Celina, poczekaj.. CELINA!-zawył mi koło ucha
-Błagam, bębenki zaraz wysiądą
-ooo to Ty jesteś tą przyjaciółką Daniela z dawnych lat?-usłyszałam za sobą-jestem Celina
-Jeżeli mówił o mnie same dobre rzeczy to tak, to ja-czy dzisiaj często będę robiła wyszczerz??-a to proszę, dla gospodarzy
Podałam dla Celiny pakunek, z którego wyjęła wino i kwiat
-Nie trzeba było!
-Też jej to mówiłem!-wtrącił Daniel
-Oh nie mądrz się-zrobiłam mu kuksikańca w brzuch
Imprezka rozkręcała się coraz lepiej. Daniel miał rację opowiadając o Andersie i Kennethcie, że to są największe głupki świata. Alkohol im kompletnie nie był potrzebny, by zacząć tańczyć na blacie w kuchni. Gangnes co prawda ledwo się mieścił, ale Fannemel natomiast dawał sobie nieźle radę
Siedziałam na kanapie oglądając ich wybryki, kiedy podeszła do mnie Celina
-Strasznie się, cieszę, że jesteś normalna-powitała mnie siadając. Wybiła mnie tym kompletnie z pantałyku
-Nie do końca się zgodzę, ale dzięki. Za to oni wymiatają-skinęłam głową na chłopaków, po czym wypiłam łyk drinka. Celina się zaśmiała
-Nie to miałam na myśli. Bałam się, że Daniel zadaje się z samymi pustymi lalkami a tutaj niespodzianka!
-Z pustymi? Co masz na myśli?-nie powiem, zaciekawiła mnie tym bardzo. Odkąd wróciłam dużo czasu z nim rozmawiałam, ale sama uciekałam od tematu uczuć, więc tym bardziej nie pytałam go jak jest u niego. A Celina była już lekko podchmielona, więc miałam idealną okazję się dowiedzieć czegoś więcej
-No bo wiesz, Daniel to trochę tutejszy kasanowa-zaintrygowała mnie tym,- Przysięgnij, że nikomu nie powiesz, albo jak coś, że nie wiesz tego ode mnie!
Zaśmiałam się, ale przystanęłam na jej propozycje
-Daniel z tego co wiem nigdy nie był w takim poważnym związku. Ale dziewczyn miał wbród
-Nie rozumiem...-spojrzałam na nią pytająco. Celina wywróciła oczami
-Noo czego tu nie rozumiesz? Lubił sobie obrobić panienkę, by była dosłownie na pięć minut
Aż się zakrztusiłam. Nie mogłam w to uwierzyć, w co mówiła
-Niee, chyba pomyliłaś Danielów. Znam go, nigdy by tego nie zrobił
-Nie było Cię parę lat, trochę się zmieniło. Ale dobrze, że się przyjaźnicie, bardzo Ciebie szanuje, czesto o Tobie mówił..
W tej chwili usłyszałyśmy ewidentne wycie. Daniel, Johann i Phillip postanowili zabawić się w estradowych wokalistów, ku udręce publiczności. Ale jakoś nie zwracałam na nich uwagi. Myślałam o tym, co powiedziała mi Celina.. Daniel zmieniałby dziewczyny jak rękawiczki? Jakoś nie mieściło mi się to w głowie...
__________________________
-Jesteś jakaś zamyślona-wtrącił Daniel. Spojrzałam na niego z fotela pasażera z lekkim uśmiechem
-Niee, wydaje Ci się-stwierdziłam
-Vic... Może nie widzieliśmy się jakiś czas, ale i tak zbyt dobrze Cię znam, by nie widzieć, że coś się dzieje
No tak, miał rację. Chyba jeszcze nikt nie znał mnie tak na wylot, jak on. Pomimo, że w moim życiu zaszło wiele zmian, o których nawet nie wiedział.
-Zastanawiam się po prostu, jak to będzie. Chłopacy nie wkurzą się na Ciebie, że kogoś przyprowadziłeś?
-Chyba sobie żartujesz!-prychnął-to jest najbardziej wyluzowane towarzystwo jakie znam, od razu będą cisnąć do Ciebie bajerę-wyszczerzył zęby
-Głupi jesteś-szturchnęłam go lekko w bok. Nie mogłam mocniej, bo to by była katastrofa drogowa-opowiedz mi coś o nich, nie chcę iść aż tak na ślepo
Wywrócił tylko oczami. Byłam generalnie otwartą osobą, ale i co tu nie mówić ciekawską.
-A więc, jedziemy do Johanna. Johann to mój najlepszy kumpel, poznałem go zaraz po Twoim wyjeździe, razem byliśmy w kadrze juniorskiej. Phillip to mój drugi kumpel, ale mniej ważny. Poznałem go tak samo, jak Forfanga. A Anders i Kenneth to dwa największe głupki, więc będziesz się czuła jak wśród swoich-wyszczerzył znowu te zęby
-Dawno w nie chyba nie dostałeś Tande! Ale chociaż... skoro trzymają z Tobą to muszą być głupkami-teraz to ja wyszczerzyłam piękne zęby
-Marquez! Przypominam Ci, że to ja tu jestem kierowcą i to ja decyduje kto ze mną jedzie-pogroził mi palcem udając, jaki to jest groźny
-Patrz, bo się tego paluszka boję, to Ty wyszedłbyś na debila, bo coś im wspomniałeś, że przyprowadzisz jakąś ekstra laskę!
-Ekstra? Kurde, chyba zapomniałem jak tak...- zniżył głos, po czym zaczął się śmiać, na co zmierzyłam go jedynie wzrokiem.
-Dobra, dobra, już sobie tutaj nie rób. A jakieś dziewczyny będą? Czy to same gej party + ja? Chociaż w sumie mi pasuje!
-Chciałabyś... Na pewno będzie Celina, dziewczyna Johanna. Dosyć miła babeczka. Natomiast Rosanna, dziewczyna Phillipa jest dosyć... specyficzna. Taka trochę wredna, ale udajemy, że jest ok, w końcu Phillip to nasz kumpel
Na miejsce dojechaliśmy w pół godziny. Daniel odstawił auto pod blokiem, po czym zaprowadził mnie na górę do niewielkiego, ale ładnie urządzonego mieszkania
-Cześć, jestem Johann-usłyszałam zaraz po wejściu do środka
-Victoria. To Ty jesteś tutaj gospodarzem?
-Taak, ja i moja dziewczyna Celina, poczekaj.. CELINA!-zawył mi koło ucha
-Błagam, bębenki zaraz wysiądą
-ooo to Ty jesteś tą przyjaciółką Daniela z dawnych lat?-usłyszałam za sobą-jestem Celina
-Jeżeli mówił o mnie same dobre rzeczy to tak, to ja-czy dzisiaj często będę robiła wyszczerz??-a to proszę, dla gospodarzy
Podałam dla Celiny pakunek, z którego wyjęła wino i kwiat
-Nie trzeba było!
-Też jej to mówiłem!-wtrącił Daniel
-Oh nie mądrz się-zrobiłam mu kuksikańca w brzuch
Imprezka rozkręcała się coraz lepiej. Daniel miał rację opowiadając o Andersie i Kennethcie, że to są największe głupki świata. Alkohol im kompletnie nie był potrzebny, by zacząć tańczyć na blacie w kuchni. Gangnes co prawda ledwo się mieścił, ale Fannemel natomiast dawał sobie nieźle radę
Siedziałam na kanapie oglądając ich wybryki, kiedy podeszła do mnie Celina
-Strasznie się, cieszę, że jesteś normalna-powitała mnie siadając. Wybiła mnie tym kompletnie z pantałyku
-Nie do końca się zgodzę, ale dzięki. Za to oni wymiatają-skinęłam głową na chłopaków, po czym wypiłam łyk drinka. Celina się zaśmiała
-Nie to miałam na myśli. Bałam się, że Daniel zadaje się z samymi pustymi lalkami a tutaj niespodzianka!
-Z pustymi? Co masz na myśli?-nie powiem, zaciekawiła mnie tym bardzo. Odkąd wróciłam dużo czasu z nim rozmawiałam, ale sama uciekałam od tematu uczuć, więc tym bardziej nie pytałam go jak jest u niego. A Celina była już lekko podchmielona, więc miałam idealną okazję się dowiedzieć czegoś więcej
-No bo wiesz, Daniel to trochę tutejszy kasanowa-zaintrygowała mnie tym,- Przysięgnij, że nikomu nie powiesz, albo jak coś, że nie wiesz tego ode mnie!
Zaśmiałam się, ale przystanęłam na jej propozycje
-Daniel z tego co wiem nigdy nie był w takim poważnym związku. Ale dziewczyn miał wbród
-Nie rozumiem...-spojrzałam na nią pytająco. Celina wywróciła oczami
-Noo czego tu nie rozumiesz? Lubił sobie obrobić panienkę, by była dosłownie na pięć minut
Aż się zakrztusiłam. Nie mogłam w to uwierzyć, w co mówiła
-Niee, chyba pomyliłaś Danielów. Znam go, nigdy by tego nie zrobił
-Nie było Cię parę lat, trochę się zmieniło. Ale dobrze, że się przyjaźnicie, bardzo Ciebie szanuje, czesto o Tobie mówił..
W tej chwili usłyszałyśmy ewidentne wycie. Daniel, Johann i Phillip postanowili zabawić się w estradowych wokalistów, ku udręce publiczności. Ale jakoś nie zwracałam na nich uwagi. Myślałam o tym, co powiedziała mi Celina.. Daniel zmieniałby dziewczyny jak rękawiczki? Jakoś nie mieściło mi się to w głowie...
__________________________
Heeej ;) sorki, że trochę zwlekałam z napisaniem nowego rozdziału, ale miałam nawał obowiązków. A więc, tym razem po malutku rozkręcamy całą historię i poszczególne wątki ;))
A już w ten weekend LGP w Wiśle ;)) Wybieracie się ??
środa, 6 lipca 2016
ROZDZIAŁ I
Co było najpiękniejsze w Norwegii? Fiordy, morze i to
wszystko razem! Specjalnie jechałam ciutkę wolniej, by móc nacieszyć się tym
widokiem. Brakowało mi tego, w końcu dawno mnie tu nie było. Skierowałam się na
południowy-zachód od Oslo. Doskonale znałam te rejony. Parę lat temu często przemierzałam
tą drogą. Nadal pamiętałam, gdy nie mogłam się nacieszyć, że mama mnie tam
wiezie. Ale teraz jej nie było, byłam tylko ja.
Miasto Drammen niewiele się zmieniło w ciągu ostatnich paru
lat. Ciekawe, czy dalej nocą tak pięknie wygląda zorza polarna? Kiedyś często
chodziliśmy nad wodę, aby podziwiać te widoki.
Po około 40 minutach zajechałam pod bardzo dobrze mi znany
dom. Drewniany, czerwony dom nadal zachwycał swoją atrakcyjnością. Dookoła
piękny ogród z oczkiem wodnym. Stał lekko na poboczu, dzięki czemu działka była
nieco większa. Zaparkowałam tuż przed samą bramą i wyszłam z auta. Na zewnątrz
już czekał na mnie komitet powitalny, na którego widok uśmiechnęłam się od ucha
do ucha.
-Victoria! Nareszcie, drogie dziecko!- usłyszałam ten
wspaniały głos cioci Tande. Nie była moją „biologiczną” ciocią, ale najlepszą,
jaką kiedykolwiek miałam.
-Ciociu, nawet nie wiesz jak ja tęskniłam…-powiedziałam przytulając
ją. Miałam łzy w oczach. Spojrzała na mnie swoim troskliwym wzrokiem
-Przepraszam, ale nie mogliśmy wtedy przyjechać, moja mama
była umierająca-powiedziała smutnym głosem
-Przecież wiem o tym. Potem i tak się dużo wydarzyło-odrzekłam.
Wtedy przeniosłam wzrok na Daniela. Daniel… mój najlepszy przyjaciel sprzed
lat. Nie wiem jak to się stało, że zerwaliśmy kontakty. Kompletnie tego nie
rozumiem. Ale tak czasami bywa. Jednak zauważyłam, że zmężniał. Co tu nie mówić…
wyprzystojniał ;)
-A Ty co, chudzielec jak zwykle, Danny-rzuciłam mu
łobuzierski uśmiech
-I kto to mówi Marquez! Skóra i kości! No… prawie-uśmiechnął
się szyderczo patrząc mi bezczelnie w dekolt. A jednak nie, nic się nie zmienił
-Ja to ja, ale czemu i Ty masz biust?-zaśmiałam się
-To jest teraz seksi!-odpowiedział szturchając mnie w bok
-Dobrze, dobrze, podroczycie się później. Teraz stygnie
szarlotka z lodami!- zawołała jego siostra.
Wchodząc do domu poczułam się jak kiedyś. To samo wnętrze,
jedynie wyremontowane. Ta sama szafa, w której się kiedyś chowaliśmy.
Usiedliśmy w salonie, a ciocia przyniosła ciasto. Doskonale pamiętała, jakie
jest moje ulubione.
-Cały czas siedziałaś w Hiszpanii?-spytała z troską mama
Daniela
-Niee. Nie mogłam mieszkać w tamtym domu po śmierci babci.
Wszędzie ją widziałam. Miałam już 18 lat, więc wyleciałam do USA. A tam byłam 2
lata
-Wow! I chciało Ci się tutaj wracać?-spytał Daniel.-
przecież w USA jest fantastycznie
-Taaa, było cudownie-powiedziałam z ironią. Chyba jeszcze
nie byłam gotowa rozmawiać o tym wszystkim, co tam się wydarzyło. Jednak nie
mogłam dać im poznać, że coś się zmieniło. Szybko się uśmiechnęłam i dodałam:
-Po prostu stęskniłam się za prawdziwym domem
______________________
Hej ;)) !!
Tak jak zapowadałam, jest i I rozdział opowiadania
Czuję, że trochę mi nie wyszedł, ale się dopiero uczę :D
Jakie są Wasze opinie?? Czekam na komentarze ;))
wtorek, 5 lipca 2016
HEJ !
Tak więc, prolog za nami ;))
Mam nadzieję, że wstęp się podobał. Jestem osobą początkującą, więc liczę na Waszą pomoc w komentarzach!
Nie bójcie się wytykać mi jakieś błędy :D
Za jakiś czas pojawi się pierwszy rozdział, liczę na Wasze wsparcie ;))
PROLOG
Nienawidziłam tego tłumu. Nie dość, że lot się przeciągnął o
dodatkowe 2 godziny przez warunki atmosferyczne, to zanim wyszłam z lotniska po
przylocie minęła następna godzina. Byłam wykończona, w końcu leciałam z Nowego
Jorku do Oslo. Tęskniłam za tym miejscem, chociaż nawet nie zdawałam sobie z
tego sprawy. Teren w miarę górzysty i nad morzem, Czy czegoś chcieć więcej?
Moje mieszkanie znajdowało się w samym centrum norweskiej stolicy.
- Czy byliby Panowie tak mili, by mi wnieść wszystko na
górę?- spytałam jednego z pracowników firmy przeprowadzek.
Dzięki ich życzliwości poszło bardzo sprawnie. Jednak teraz
czekała mnie dużo gorsza rzecz- rozpakowywanie. Zachciało mi się wracać ze
Stanów do rodzimego kraju. Jednak musiałam wziąć się w garść i zacząć wszystko
od nowa. Wypakowywanie zajęło mi całe 3 dni. Aż umierałam ze zmęczenia. Na co
mi to wszystko?? Już pakując się byłam w szoku, ile tego mam. Z większości
przedmiotów nigdy nie korzystałam, ale nieee! Zamiast wyrzucić to przecież
‘’może się jeszcze przydać”.
Wieczorem zrobiłam sobie kolację i usiadłam z laptopem na
kolanach. Zauważyłam, że dostałam maila od uczelni. No tak.. jutro zaczynam
zaoczne studia na kierunku wychowania fizycznego. Od zawsze lubiłam sport,
jeszcze zanim opuściłam te strony, byłam zapisana do klubu narciarskiego. Nie
mogłam wybrać innego kierunku.
Rano wstałam bardzo szybko. Specjalnie poszłam spać
szybciej, aby się wyspać. W końcu to od dzisiaj zaczynałam nowe, stare życie.
Nie mogłam się już doczekać zamknięcia poprzedniego rozdziału. Ubrałam się
szybko w białe spodnie, białą bluzkę, czarny żakiet i baletki. Chciałam dobrze
wypaść pierwszego dnia. Schodząc do garażu nie mogłam się napatrzeć na swoje
nowiusieńkie czerwone Audi Q7. Miałam słabość do tej marki aut. Zanim jednak go
odpaliłam, kompletnie ‘’wryło’’ mnie w siedzenie. A CO JEŚLI SIĘ NIE UDA?-
pomyślałam. Nie, nie, nie. Musi się udać, nie ma innej opcji.
Uczelnia była dosyć nowoczesna. Wejście zrobione ze szkła,
nowoczesne meble, noo i w ogóle wszystko :D Miała jednak duży minus- była
przeogromna. Zanim ją ogarnę minie sporo czasu, tak coś przeczuwałam
-Przepraszam! Czy może jesteś studentką pierwszego roku
wychowania fizycznego?- usłyszałam za swoimi plecami. Gdy się odwróciłam, moim
oczom ukazała się ładna, szczupła brązowowłosa dziewczyna
-Taak, jestem jestem. I kompletnie nie ogarniam tego
budynku!- zaśmiałam się.
-To tak samo jak ja. Ale może wiesz, gdzie znajduje się
nasza sala?
-Nie mam pojęcia. To chodź, poszukamy razem. A poza tym to
jestem Victoria- uśmiechnęłam się podając jej rękę
-Ja się nazywam Shadow- przedstawiła się.
Szybko zaczęłyśmy szukać Sali. W końcu zaraz miały zacząć
się zajęcia. Błądziłyśmy bardzo długo aż…
-Aaa!- zawołałam upadając na ziemię
-Najmocniej przepraszam, zamyśliłem się i nie patrzyłem jak
otwieram drzwi- usłyszałam nad sobą jakiś męski głos. Ktoś wychodząc z męskiej
łazienki otworzył drzwi z takim impetem, że powaliło mnie z nóg
-Nie sądziłam, że Hercules był aż taki silny, ale…- urwałam,
gdy wreszcie spojrzałam na swojego ‘’oprawcę’’. Skąd ja znałam tę twarz??
Przede mną stał wysoki, szczupły blondyn z cudownymi niebieskimi oczami.
-Daniel?- spytałam niepewnie.
-Victoria!!!!- prawie krzyknął radośnie rzucając mi się na
szyję
Subskrybuj:
Posty (Atom)