poniedziałek, 25 lipca 2016

ROZDZIAŁ III

-Boże Święty, coś Ty na siebie włożył!-zawołała Shadow na widok mój i Daniela na uczelni
-Co ci nie pasuje?-spytał wyraźnie zaskoczony. Przewróciłam tylko oczami. Całą drogę mu tłumaczyłam, ale ten dalej swoje. A wcześniej myślałam, że umie się ubrać. Ale kto do różowych gaci zakłada kamizelkę od garnituru?! Nie wiem, czego on się naćpał w domu
-Jakbyś nie wiedział...-powiedziałam kąśliwym tonem.
-Nie znacie się i tyle!-wyprzedził nas udając obrażonego
-Trzeba się zabrać za jego styl-szepnęła mi Shaz
-Biorę to na siebie, wezmę go na porządne zakupy-skwitowałam.
Mimo swojego "obrażenia" Danny zajął nam miejsce obok Matjasa, kumpla Daniela z liceum. Nie wiem jakim cudem się przyjaźnili, bo Matjas w porównaniu do Tande był dużo bardziej.. normalny. Ale jak widać, przeciwieństwa się przyciągają ;)
Wykłady dłużyły się w nieskończoność, akurat tego dnia mieliśmy najnudniejsze zajęcia jakie w ogóle mamy.
-Ej słyszeliście to? Sorka się rozchorowała i ostatnie zajęcia ma poprowadzić jakiś instruktor prosto z USA-powiedział Matjas, kiedy szliśmy w stronę bufetu
-No to ładnie, nasza uczelnia zaczyna zyskiwać światowy poziom-zaśmiał się Daniel
-Wiecie co.. chętnie bym na niego popatrzyła, ale raczej spadam... Mam dosyć dzisiejszego dnia. Do zobaczenia!-odpowiedziała Shadow i poszła.
W sumie to też miałam ochotę sobie pójść....
-Hmm.. chyba i ja tak zrobię
-Oooo nie nie Marquez, za dużo zajęć opuszczasz-poczułam silny uścisk na ramieniu
-To boli! A swoją drogą od kiedy Tande zrobiłeś się takim pilnym uczniakiem?
-Wiecie co? Ja idę do WC, spotkamy się na sali-słowa Matjasa wybiły nas z naszych docinek, więc zaczęliśmy się śmiać.

Kiedy Daniel poszedł sobie zamówić hamburgera w uczelnianym bufecie, zastanawiałam się co sama wybrać. Mieliśmy tego dużo do wyboru. Od zwykłych dań, po fast foody. A kiedy już się zdecydowałam na sałatkę...
-Victoria?-usłyszałam za sobą. Już myślałam, że to Daniel nagle zaczyna udawać poważniaka, więc odwróciłam się z chęcią palnięcia go w bok. Jednak na widok jego zeszedł mi uśmiech z twarzy...
-Tom...
-Vicky wybrałaś coś wreszcie...?-W tej chwili doszedł do nas Tande.-Przepraszam, chyba przeszkodziłem..
-NIE!!-krzyknęłam łapiąc go za ramię. Nie mógł mnie teraz zostawić, nie w tej chwili. Nie z nim.
-Nic się nie zmieniłaś.. Co u Ciebie?-Spytał Tom
-W..ww.. w porządku...-odpowiedziałam półgłosem-A u Ciebie?
-Też ok.. Dzisiaj prowadzę tutaj wykład za panią profesor...-przerwał na chwilę, by mi spojrzeć w oczy. Wiedział, że nie o takie coś pytam-Będziemy mieli dziecko
Kiedy to usłyszałam poczułam się, jakby ktoś mnie przejechał kilkadziesiąt razy walcem. Jak to?! Aż złapałam się za brzuch. Przecież to ja... Bez słowa wybiegłam z bufetu. Było jeszcze za wcześnie
-Victoria!-Usłyszałam za sobą Daniela, jednak nie reagowałam. Jak najszybciej dałam radę znalazałm się w aucie, by wrócić do domu. Chciało mi się płakać, wszystko wróciło.

Pięć minut po moim wejściu usłyszałam, jak drzwi do mieszkania się otwierają. No tak.. Daniel jechał za mną. Wołał mnie, ale nie miałam siły odpowiedzieć. Leżałam na łóżku i dalej płakałam
-Victoria!-krzyknął na mój widok, po czym usiadł na łóżku i pogładził mnie po policzku.-Co się stało? Kto to był?
-Nnnic, nic się nie sssstało-wybełkotałam przez łzy, po czym usiadłam obok niego. Daniel mnie przytulił
-Przecież mnie nie oszukasz, możesz mi wszystko powiedzieć
Przez chwilę nastała cisza. Musiałam się ogarnąć. Ale i musiałam mu powiedzieć. Chciałam. To już za długo we mnie siedziało
-Pamiętasz jak to było 5 lat temu? Kiedy w tym wypadku pod Trondheim zginęli moi rodzice?
-Pamiętam,,. to były jedne z najgorszych lat w moim życiu-odparł cicho
-Miałam 16 lat, nie mogłam jeszcze zamieszkać sama. Dlatego babcia Andrea wzięła mnie do siebie, do Sevilli
-No tak, przecież Twój ojciec był Hiszpanem
-Tak.. W Hiszpanii było jak w raju, ale... to nie był mój raj. Trochę się osamotniłam po wypadku, chyba właśnie temu przestałam się do Ciebie odzywać... Chociaż to żadne wytłumaczenie-spuściłam głowę
-Przecież wiesz, że to rozumiem-powiedział Daniel przytulając mnie
-2 lata później babcia zmarła
-Jak to??!! Twoja babcia nie żyje??-Zawołał zszokowany. Czyli dalej pamięta te nasze wyprawy do niej jak było wspaniale, gdy byliśmy dziećmi.
-Tak... od 3 lat. Okazało się, że ten drugi mąż babci, co zmarł 10 lat wcześniej był bogaty i zapisał wszystko babci. A ona nie miała nikogo oprócz mnie, więc dostałam jej spadek. Po jej śmierci nie mogłam dłużej być w Hiszpanii, musiałam zmienić otoczenie. Dlatego dom po babci wynajęłąm, a sama poleciałam do Nowego Jorku. Kupiłam tam dwa mieszkania- jedno sobie, drugie też na wynajem
-Nieźle, widzę, że dobrze inwestujesz
-Tak.. W Nowym Jorku zapisałam się do high school, Ale szybko nie znalazłam znajomych, byłam... typem samotnika
-Ty??-spytał Daniel z niedowierzaniem-Przecież Ty zawsze byłaś duszą towarzystwa. I w sumie to dalej jesteś
-Bo tu się czuję jak w domu
-To czemu nie wróciłaś, tylko pojechałam do NY?
-Dasz mi skończyć?-spytałam stanowczo, chociaż przez łzy to nie jest łatwe.-W  NY zapisałam się na jakieś kursy, zajęcia, czy siłownię, by zabić myśli
Na chwilę urwałam, bo musiałam poukładać myśli. Na szczęście Danny nie naciskał
-Toma poznałam na siłowni.. Był na niej instruktorem, świeżo po kursach. Jako jedyny mnie rozumiał, przy nim czułam się dawną sobą. Po jakimś czasie zaczęliśmy się spotykać. Co tu nie mówić, zakochałam się. Ale wiem, że i on mnie kochał. To była prawdziwa miłość. Z nim przeżyłam pierwszy raz, to z nim... byłam w ciąży
-Żżże co??!!!-Tande aż nie dowierzał. Zamknęłam oczy, by łzy mogły swobodniej polecieć
-Byłam w ciąży, Danny. Obydwoje byliśmy w szoku, ale koniec końców się z tego cieszyliśmy. Do czasu.. 2 tyg później poszłam na badanie kontrolne. A tam co? Okazało się, że go nie ma... Że moje dziecko tak po prostu umarło, rozumiesz? MOJE DZIECKO!
Zanosiłam się coraz większym płaczem. Daniel przytulił mnie jeszcze mocniej
-Załamałam się, ale próbowałam żyć dalej. Tom tak samo. Jednak po poronieniu wszystko się zmieniło.. Nie umieliśmy wrócić do dawnego życia. Przestało nam się układać, aż pewnego dnia Tom powiedział, że tak dłużej nie może, że zszedł się ze swoją byłą..
-Sukinsyn...
-To był cios poniżej pasa. Bez chwili namysłu spakowałam wszystkie rzeczy. Najpierw poleciałam sobie na miesiąc do Brazylii, ale w końcu postanowiłam tutaj wrócić...
Urwałam. To był koniec historii. Ale nie żałowałam, że mu o tym opowiedziałam, Zrobiło mi się dużo lżej. Daniel milczał dłuższą chwilę. Aż się bałam jego reakcji, bałam się, że powie że jestem głupia, naiwna i mnie zostawi samą. Tęskniłam za tamtymi naszymi czasami....
-Bardzo dużo przeszłaś..-wydusił z siebie po jakimś czasie.-Chodziłaś do psychologa?
Zaskoczył mnie tym pytaniem, ale trudno
-Jestem w trakcie terapii...
Wtedy Danny wziął mnie na kolana i bardzo mocno przytulił, jak jeszcze nikt.
-Od teraz będziesz szczęśliwa, rozumiesz? Już nie będziesz cierpiała, ja tego dopilnuje. Masz moje słowo-powiedział, po czym dał mi buziaka w głowę i ścisnął mnie jeszcze mocniej. W jego ramionach czułam się bezpieczna

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz