niedziela, 7 sierpnia 2016

ROZDZIAŁ IV

Odetchnęłam z ulgą, gdy skończyły się zajęcia z anatomii. Nasza pani profesor była ostrą babką, nawet na wykładach nie dawała nam spokoju. Sprawdzała obecność i co jakiś czas brała do odpowiedzi 3 osoby. Mieli przerąbane ci, co byli wpisani na listę, a później gdy ich wyczytywała okazało się, że to koledzy ich wpisali. Na szczęście mnie jeszcze nie wezwała, ale przed zawsze jest duży stres. 
Dzisiaj byłam sama, nie było ani Daniela, ani Shaz. Danny miał treningi, natomiast Shadow wyjechała na parę dni ze swoim nowym facetem. Odkąd go ma, bardzo rzadko się spotykamy, ale ważne, że jest szczęśliwie zakochana. Marcus to świetny i bardzo przystojny facet. Do następnych zajęć miałam jeszcze godzinkę, ale nie chciało mi się jechać do domu. Dlatego skierowałam się do bufetu, gdzie zamówiłam kawę. Robili tutaj świetne latte. Znalazłam wolny stolik i się rozsiadłam w notatkami. Akurat następne mieliśmy ćwiczenia, a nie wykłady, więc bardzo możliwe, że facet zrobi nam jaką miłą wejściówkę. Notatki miałam całkiem ładne, więc dosyć łatwo mi zleciała godzinka. Kiedy zaczęłam je pakować zauważyłam, że ktoś dosiadł się do mojego stolika.
-Śledzisz mnie?-oburzyłam się na widok Toma.-Co tu jeszcze robisz?
-Poproszono mnie, abym jeszcze został parę dni, aby pomóc w pewnej sprawie. Victoria... musimy porozmawiać-spojrzał mi prosto w oczy. Ale już nie robiło mi się na ich widok gorąco. Zbyt mnie zranił, by nadal go kochać. Przeszło mi kompletnie
-Nie mamy o czym mówić-odpowiedziałam chłodno. To, że mi przeszła miłość, nie oznacza że i nienawiść. Nie patrzyłam na to, że on jest i zaczęłam pakować swoje rzeczy.
-Chyba właśnie mamy... chcę Ci wszystko wyjaśnić-ruszył za mną w kierunku drzwi
-Idź do Joanne, będąc w ciąży potrzebuje Ciebie bardziej, niż kiedykolwiek.-Odrzekłam cierpko idąc żwawo korytarzem
-Victoria, jesteśmy dorośli, nie bawmy się jak dzieci!!-krzyknął i pociągnął mnie za rękę, aż o mały włos się nie wywaliłam.
-A co tu się dzieje??!!- Usłyszałam za sobą głos Daniela. W samą porę.. Tande wybadał sytuację i wbił się wzrokiem w metalowy uścisk dłoni Toma na moim nadgarstku, którego nie dałam rady uwolnić.
-I kto tu się zachowuje jak dziecko i za mną ciągle łazi?-Skarciłam go.
-Puść ją-powiedział stanowczo Daniel
-Nie wtrącaj się w nieswoje sprawy chłopczyku-odrzekł Tom
-W nieswoje? Znam Victorię dużo dłużej, niż Ty więc to raczej i są moje sprawy-zauważyłam w oczach Daniela rządzę mordu. Robiło się nie za ciekawie...
-Daniel, spokojnie..-wolną rękę położyłam na jego ramieniu.
-Uhu.. Nowy romansik? Masz koleś dobrze, szybko wskoczy Ci do łóżka-zaśmiał się perfidnie Tom. Nie sądziłam, że go stać na takie teksty, myślałam że ma dużo więcej klasy. Daniel spojrzał na niego po czym wyrwał mi się gwałtownie i... przywalił Tomowi w twarz.


...


-Celina, wiesz gdzie położyłam swoje szpilki?-zawołałam z przedpokoju
-Taaak, leżą tutaj w  pokoju!-zawołała.
-Ooo a ja ich szukam i szukam-zaczęłąm wchodząc do salonu.-Boże, jak Ty pięknie wyglądasz! Johann padnie z wrażenia.
Nie kłamałam ani trochę. Przyległa beżowa sukienka do połowy uda, bez dekoltu i ramion idealnie podkreślała jej bardzo szczupłą figurę. Do tego dobrała szare szpilki i w tym samym kolorze żakiet i kopertówkę. Włosy upięła jej znajoma fryzjerka w piękną, nieco skomplikowaną fryzurkę. Do tego delikatny makijaż oczu i akcent na usta pomalowane fioletową szminka. Wyglądała idealnie!
-Dziękuję Ci bardzoooo OO ! I kto to mówi, jaka laska z Ciebie! Rockowy look!-zawołała na mój widok.
Ja ubrałam się nieco inaczej. Na tę okazję wybrałam czerwoną kloszową sukienkę bez żadnych ramionek, do połowy kolana. Do tego czarne szpilki, taka sama kopertówka i... kurtka "skórzanka" ramoneska. Nie mogłam się powstrzymać, uwielbiam je! Na plecy opadały mi moje długie, ciemnobrązowe duże loki, które zrobiła mi ta sama koleżanka. Ja z kolei postawiłam na "smoky eyes" i lekką matową szminkę do ust.
-Dzięki, w końcu idziemy na wesele!-zaśmiałam się.-Nadal nie wierzę, że dałam się namówić Danielowi, bym szła z nim.
-I bardzo dobrze, zresztą Rune też chciał byś poszła. I przynajmniej pobalujemy trochę razem!-zaczęła tańczyć do muzyki, którą włączyłam. Bardzo się zaprzyjaźniłam z Celiną, odkąd ją poznałam. Przedstawiła mi też swoje najlepsze koleżanki, jednak o dziwo to ze mną spędzała więcej czasu. Nie licząc Johanna.
-Kiedy przyjdą chłopacy?-Spytałam.
-Pewnie jakoś niedługo.. Daniel pewnie zaraz przyleci, odkąd wrócił Twój ex strzeże Cię jak oka w głowie-puściła do mnie oczko. Była drugą osobą, której powiedziałam co zaszło w USA. I nie żałowałam. Jednak zanim jej odpowiedziałam, w drzwiach stanęli Johann i Daniel.
-Pięknie wyglądasz-usłyszałam od Danny'ego
-Dziękuję, Ty też niczego sobie-uśmiechnęłam się i zaczęłam mu poprawiać czerwony krawat. Tande bardzo mnie zaskoczył, kurde pasował mu garniak.
-Chodź, przypudruję Cię trochę!-kazałam mu usiąść na krześle.
-Uuu Danny, Ty się malujesz?-krzyknął Johann
-Odkąd polubił kolor czerwony pod okiem to musi-skwitowałam
-Nikt nie będzie Cię obrażał!-odrzekł stanowczo Daniel. Aż się lekko zarumieniłam.. Gdyby nie ja, nie miał by limo pod okiem. Zaraz po tym, jak rzucił się na Toma, ten mu oddał. Lżej, ale ślad pozostał. Gdyby nie taki znajomy z naszego roku, zaczęliby się bić. Na szczęście już dużo zeszło, więc nie miałam problemu, aby to zatuszować
-No i pięknie-powiedziałam kończąc swoje "dzieło".
-Chodźcie, już musimy iść!-powiedziała Celina. Wszyscy udaliśmy się do samochodu.

Ceremonia zaślubin była przepiękna. Kościół ozdobiony ile się dało, przepych było widać na każdym kroku. Martine wyglądała pięknie w suknii ślubnej, a po Rune było widać, że jest w niej po uszy zakochany. Zamówili specjalne piosenki u organisty. I tym samym, nie grano im klasycznego marszu weselnego, a jakaś dziewczynka zaśpiewała im przepięknie znaną z bajki Shrek piosenkę "Hallelujah". Widziałam, że Celina aż się popłakała.
Sala weselna była ogromna. Zresztą, nic dziwnego, w końcu zaproszono ponad 200 osób. Siedzieliśmy przy dużym, okrągłym stole. Velta zrobił tzw. "strefę skoczków", ponieważ siedzieli tam sami skoczkowie. Poza nami był Johann, Hilde, Phillip, Gangnes, Fannemel, Bardal, Jacobsen i trener Stoeckl, każdy z partnerkami. Wielu gości próbowało podejśc do nich i poprosić o jakiś autograf. Przy naszym stoliku było chyba najgłośniej. Wszyscy się śmialiśmy i wygłupialiśmy. I dosyć mocno piliśmy. W końcu sportowcy haha. To nasza grupka również brylowała na parkiecie. Zatańczyłam chyba z każdym z chłopaków, z Bardalem piłam nawet "bruderszafty"
-Hahhahaha ja wszystko rozumiem, ale po cholere dla Hilde wziął ze sobą tego pluszaka!-śmiałam się na dworze
-Bo on uważa, że dzięki niemu poderwie jakąś panienkę, że mu przynosi szczęście-wtórował mi śmiechem Daniel
-Cooo-zdziwiłam się.-To ta laska, jak tam jej... Anett, nie jest jego dziewczyną?
-Niee. To jego kuzynka-szepnął mi do ucha. To było przyjemne... ale od razu się ogarnęłam
-Haha serio? A opowiadałeś, że Hilde to taki amant-śmiałam się
-Bo jest! Ale chwilowo na urlopie-wyszczerzył do mnie zęby Danny.
-Ty sobie jaką poderwij, Velta ma dużo młodych kuzyneczek-uśmiechnęłam się łobuziersko.
-Nie nie nie... dzisiaj jestem od tego by to Tobie znaleźć męża!-myślałam, że go walnę.
-Ty już się o mnie nie martw, poradzę sobieee aaaa!!-krzyknęłam, bo ten debil zakneblował mi usta i zaczął łaskotać jak już byliśmy na sali. Ledwo udało mi się mu wyrwać. Już chciałam mu oddać, ale kiedy podchodziliśmy do stolika podeszła do nas jakaś niebieskooka blondynka
-Daniel, możemy porozmawiać?-spytała delikatnie. Na jej widok Danielowi zastygła mina.
-Victoria, idź ja zaraz dojdę-powiedział już bez śmiechów i ruszył za blondynką. 
Byłam bardzo ciekawa co to za laska, co chwila się do nich odwracałam i lustrowałam ją wzrokiem zza stołu
-Znasz tę typiarę, co rozmawia z Danielem?-spytałam Celinę
-Niee, nie kojarzę jej-odpowiedziała mi po woli, przyglądając się jej.
-Oh, kochanie! Nie poznajesz jej? To jest Ashley, kuzynka Velty, z którą Daniel tam nooo... no wiesz co.
-Daniel z nią co?-spytałam od razu
-Aaaa faktycznie, to ona!-Powiedziała po chwili Celina i skierowała się do mnie.-Noo mieli romans.
Kiedy usłyszałam te słowa poczułam się dość... dziwnie. Natychmiast wypiłam swojego drnka jednym duszkiem nie spuszczając ich z oczu, na co Johann zaczął mi bić brawo. Kiedy Daniel wrócił, przez jakiś czas byłam dla niego dosyć oschła. Sama nie wiem czemu.. Ale za chwilę alkohol uderzył mi do głowy i kompletnie mi przeszło. Wtedy przyszedł moment oczepin. Razem z Celiną stanęłyśmy, aby złapać welon. Muzyka leciała, leciała aż welon poleciał do góry i... wpadł mi w ramiona. Oooo nie, ja to mam szczęście. Kiedy już był zaczepiony o moje włosy panowie zaczęli tańczyć dookoła Rune. Muzyka zgasła a muszka.. wylądowała u Daniela. Myślałam, że padnę ze śmiechu. Musieliśmy tańczyć, przy czym i tak trochę mi się kręciło w głowie, potem Daniel na "koniu" krześle mi się oświadczał, a na końcu prowadzący stwierdził, że widział nas razem itd., więc... kazał Danielowi mnie pocałować. Myślałam, że padnę. Danielowi też zrzedła mina na wieść o tym. Kiedyś już się całowaliśmy jak byliśmy mniejsi. Stwierdziliśmy, że zanim będziemy mieć jakieś pary warto poćwiczyć, aby nie wyjść na jakiś zielonych. Ale teraz byliśmy starsi i trochę... to było dziwne. Jednak na szczęście byliśmy podpici, więc nie mięliśmy jakiegoś dużego problemu. Daniel stanął obok mnie, po czym po malutku zaczął zbliżać swoją twarz do mojej. Gdy zaczęłam czuć jego oddech, moje serce nie wiem czemu zaczęło walić jak dzwon. Na szczęście nikt tego nie słyszał, a na moich wargach poczułam chwilę później wargi mojego najlepszego przyjaciela...

                     

                                         ________________________________

Heej ;)
Trochę było czekania na ten rozdział, ale za bardzo nie miałam dostępu do bloga ;) Jednak myślę, że rozdział wyszedł w miarę fajnie i coś zaczyna się dziać :D
A jak Wam się podoba postawa naszych na LGP?? Oby tak zimą, aż chce się powiedzieć ! :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz