wtorek, 27 września 2016

ROZDZIAŁ XIV

Obok budki znalazłam jakiś przystanek. Dzięki temu miałam jak się schować. W końcu dalej padało. Byłam cała przemoczona, brudna i śmierdząca od gówna. Włosy mi się kleiły do czarnego policzka. I coraz bardziej zaczynałam też kaszleć. Chyba jeszcze nigdy tak nie skończyłam. Po jakiś 20min zauważyłam swoje własne, czerwone audi. Wybiegłam obok drogi i zaczęłam machać ręką.
-Victoria! Jezu, jak Ty wyglądasz!-Zawołał Daniel wysiadając z auta.
-Co, nie podobam Ci się?-Spytałam z ukąsem. Daniel wywrócił oczami.
-Wiesz, że nie o to mi chodzi! Co się stało?-Spojrzał zatroskanym wzrokiem.
-Opowiem po drodze.-Odpowiedziałam beznamiętnie kierując się w stronę auta.
-O nie. Tak nie wsiądziesz! Wyrzuć te ubranie.-Oznajmił stojąc na przystanku.
-Oszalałes?!-Wydarłam się.
-W nich i tak się nie nagrzejesz. Ale też są już do wywalenia. Weźmiesz moje rzeczy, będzie Ci cieplej!-Zaczął zdejmować kurtkę, sweter i spodnie.
-Nie dam Ci się rozchorować!
-Jestem skoczkiem i w ogromnych mrozach chodzę jedynie w termicznej bieliźnie i cienkim kombinezonie. Mi nic nie będzie.-Odrzekł podając swoje ubranie. Po chwili zaczęłam zdejmować rzeczy, dochodząc do stanika i... stringów. Przez chwilę obydwoje staliśmy w samej bieliźnie. Jeżeli ktoś za chwilę by przejeżdżał, to będzie miał niezły widok. Za mną stał kosz, więc się odwróciłam i wyrzuciłam zniszczone rzeczy. Przez to oczom Daniela ukazał się mój tyłek w całej okazałości. W tej chwili jednak jakoś się nie przejęłam. Zresztą, i tak już go widział, chociażby za dziecięcych czasów. Mam wrażenie, że Tande uśmiechnął się na taki widok. Zignorowałam to i nałożyłam jego ubranie. Od razu zrobiło się cieplej. Szybko podbiegliśmy do auta. Danny nastawił bardzo wysoką temperaturę. Cudownie, bo byłam bardzo przemarznięta.
-Opowiesz mi co się stało?-Spytał skoczek zaraz, gdy ruszył. Komicznie wyglądało to, jak prowadził auto w samych bokserkach i sportowych butach. Ale nie zamierzałam się z niego śmiać. Gdyby nie on...
-Spotkałam się dzisiaj z Robertem.-Na te słowa Daniel zmierzył mnie wzrokiem.-Od kasyna ciągle do mnie wypisuje, dzwoni. Zgodziłam się na to spotkanie, by mu powiedzieć, że nigdy znowu nie będziemy razem.
-Nie chcesz?-Miałam wrażenie, że Daniel powstrzymywał się od uśmiechu.
-Nie i nigdy nie chciałam.-Ciągle się na niego patrzyłam.-A potem miałam długo do autobusu, okradli mnie. Aby odzyskać rzeczy musiałam pójść na wyścigi motorowe. Przyjechała policja, i z takim typem uciekłam na motorze. Musiałam się ukryć za mostem, a tam było gówno... i potem doszłam do miasteczka, a gdy zauważyłam budkę telefoniczną, od razu zadzwoniłam do Ciebie...
-Czy Ty nie możesz chociaż raz normalnie przeżyć dnia? To wszystko brzmi jak z jakiegoś filmu.-Daniel zaczął się śmiać.-Mówiłem Ci już, że jesteś kompletną wariatką?
-Tak parę razy...-Uśmiechnęłam się blado. Przez chwilę milczeliśmy. Cały czas na niego patrzyłam pociągając przy tym nosem.
-Czemu tak spoglądasz?-Spytał Tande.
-Nie wiem co bym bez Ciebie zrobiła.
-Dałabyś sobie radę, jak zwykle. Ale w perfumy to powinnaś zainwestować!-Śmiał się udając, że zatyka nos. Jedynie zmierzyłam go wzrokiem. Kierował auto lewą ręką, prawą trzymał na biegu. Przesunęłam się do niego i przytuliłam do jego nagiego ramienia. Wzdrygnął się, gdy położyłam na nim zimny policzek. Na jego skórze pojawiła się gęsia skórka, jednak i tak nie zabrał ręki. A przecież miałam brudną twarz. Był naprawdę cudowny.
-Cieplej Ci?
-Tak...
Niedługo potem się zatrzymalismy. Zorientowałam się, że nie znajdujemy się w Oslo.
-Gdzie jesteśmy?-Spytalam rozglądając się.
-U mnie. Chyba nie myślałaś, że Cię zostawię samą w takim stanie?-Nie zdąrzyłam mu odpowiedzieć. Daniel szybko wyszedł z auta, pomógł mi wysiąść, po czym wziął mnie na ręce.
-Wiesz, umiem chodzić.-Zawiesiłam ręce na jego szyi i sama się w nią wtuliłam.
-Jesteś słabiutka, jeszcze mi się wywalisz!
W tej chwili wniósł mnie do domu. Na zegarku zauważyłam, że jest godzina 2 w nocy. No ładnie.
-Co się dzieje?-Usłyszeliśmy, jak z góry schodzi ciocia.-Na miłość boską, co się stało?
-Mamo, daj proszę Victorii jakieś ubranie po Idze. Musi też się porządnie wykąpać. A ja Ci wszystko opowiem.-Powiedział stanowczo Daniel.
Ciocia szybko znalazła dla mnie jakąś piżamę. Jego siostra nosiła ten sam rozmiar co ja. Tande przygotował mi gorącą kąpiel, po czym zostawił mnie w łazience. Tego teraz potrzebowałam. Szybko wskoczyłam do wanny i przez pewien czas po prostu w niej leżałam. Po dokładnym umyciu się  i rozgrzaniu zeszłam na dół. W kuchni czekała na mnie ciocia i Daniel, a na stole stała gorąca zupa i kubek herbaty.
-Jedz i pij. Musisz nabrać sił i się rozgrzać.-Powiedziała jego mama.
-Dziękuję.-Wymamrotałam. Byłam kompletnie wyczerpana. Gdy tylko zjadłam Daniel zaprowadził mnie za rękę do pokoju po swojej siostrze. Padłam w 5sekund. Z rana obudził mnie silny ból w każdym miejscu ciała. Zaczęłam regularnie kaszleć, a z nosa leciał katar.
-Jak się czujesz?-Do pokoju wszedł Daniel wraz ze śniadaniem na tacy. Był kochany.
-Nienajlepiej, wszystko mnie boli.-Odpowiedziałam ochrypłym głosem. Tande odłożył tackę na stół. Chwilę później usiadł koło mnie i przyłożył swoją rękę do mojego czoła.
-Jesteś cała rozpalona.-Stwierdził ocierając dłonią mój policzek. Przytuliłam się do niej.
-Czuję się potwornie.-Wymamrotałam próbując usiąść. Daniel mi pomógł, po czym na moich nogach położył tacę. Znalazłam tam dużą porcję jajecznicy z pomidorem i szczypiorkiem, trzy kanapki z szynką i herbatę z miodem i cytryną.
-Chcecie mnie utuczyć.-Zaśmiałam się.
-Masz rozkaz to wyczyścić do końca.-Uśmiechnął się do mnie, po czym sięgnął do kieszeni i wyjął z niej tabliczkę czekolady milka oreo.-A to masz ode mnie.
-Ojej moja ulubiona! Dziękuję!-Złapałam go za rękę. Gdyby nie to, że nie miałam siły, to bym mu się rzuciła na szyję.
-Jak zjesz zabieram Cię do lekarza.-Oznajmił, po czym wyszedł z pokoju. Godzinę później byliśmy już w przychodni. Nie było długiej kolejki, więc uwinęliśmy się dosyć szybko. Diagnoza była jednoznaczna. Zapalenie płuc. Dalsze wskazania to antybiotyk i wygrzewanie się. Chciałam wrócić do domu, ale Daniel uparł się, że wyzdrowieję pod okiem jego i jego mamy. Zaraz potem pojechał do Oslo i poprosił Celinę, aby spakowała mi jakieś ubrania i kosmetyki. Przyjaciółka bez namysłu postanowiła jechać z Danielem i mnie odwiedzić. Po drodze zajechali do mojej pracy i doręczyli szefowi zwolnienie lekarskie. Kiedy weszli do pokoju, Celina nie wyrabiała ze śmiechu. Stwierdziła, że tylko ja się mogłam tak załatwić. Dzięki ich towarzystwu było mi ciutkę lepiej. I jeszcze dzięki kociakom, które ciągle do mnie przychodziły. A Daniel miał ich cztery... Już dawno się śmiałam, że jest kocim tatusiem haha. Na drugi dzień Tande pojechał na następne zawody z cyklu Letniego Grand Prix. Przez ten czas ciągle rozmawiałam z ciocią. Była cudowną osobą. Nieraz pytała mnie, czy wiem coś o Danielu i jego uczuciach. Podejrzewała, że się zakochał, ale nie chciał nic jej powiedzieć. I że się nigdy tak nie zachowywał... Jedynie uśmiechnęłam się i odpowiedziałam, że nic o tym nie wiem. Parę dni później czułam się już dużo lepiej. Poszłam do kuchni zrobić herbatę, kiedy w drzwiach wejściowych ukazał się Daniel.
-Wróciłeś!-Rzuciłam mu się na szyję i ucałowałam w policzek.
-Jak się czujesz?-Spytał zatroskany.
-Gadaliśmy codziennie, więc wiesz!
-Lepiej spytać na żywo.
-Już dużo lepiej. Choć, zaparzę Ci herbatę-Pociągnęlam go za rękę. W międzyczasie do kuchni zeszła ciocia. Zaczęła pytać syna, jaka była atmosfera na zawodach. O wynik nie musiała, w końcu to oglądałyśmy. Kiedy chciałam podać mu kubek z gorącą cieczą, niechcący źle go zlapałam i wylałam całą herbatę na podłogę.
-Nic się nie stało, córuś!-Zawołała ciocia.-Daj ja to wytrę! Nie jest takie brudne. To tylko herbata, gorzej jakby i dodatkowo mąka się wysypała!
Po jej słowach uniosłam brwi. Fakt, z mąką byłoby ciężej sprzątnąć. Na myśl o tym, co było w tej kuchni i to dokładnie w tym samym miejscu zrobiło mi się cieplej. Automatycznie spojrzeliśmy na siebie wymownie z Danielem. Wydaje mi się, że po słowach jego mamy przypomniał sobie tę samą sytuacje, co ja...



____________
Siemka :))
Ten i poprzedni rozdział można potraktować jako "przecinki". Ale obiecuje, że niedługo zacznie się dziać :D
I cóż, jako że Vicky wcześniej nie miała normalnego życia, to i teraz nie może być za łatwo :P

czwartek, 22 września 2016

ROZDZIAŁ XIII

-Victoria!!!-Usłyszałam krzyk Celiny z dołu. Czy ona zawsze musi się tak drzeć?
-Ciszej! Co tam?-Odpowiedziałam schodząc do nich po schodach.
-Idziesz z nami na pizze?-Moim oczom ukazała się przyjaciółka trzymająca za rękę Johanna.
-Dzięki, ale umówiłam się.-Uśmiechnęłam się lekko.
-Ale Daniel idzie z nami.-Odrzekł Forfang "tykając" Celinę w bok.
-Czy zawsze muszę się z nim spotykać?-Wywróciłam oczami.-Muszę już iść. Dzięki za propozycję!
Gdy wychodziłam miałam wrażenie, że przyjaciele chcięli jeszcze coś dodać. Po mału wkurzały mnie te ich teksty. Ale teraz to nie było istotne. Nieopodal wyjazdówki z Oslo mieściła się mała kawiarenka. Było to dosyć nietypowe miejsce, całkiem... obskórne. Zdziwiłam się, że chciał się spotkać akurat tu. Musiałam pojechać autobusem, ponieważ pożyczyłam samochód Danielowi. W jego auto trzasnął jakiś facet, więc oddał go do naprawy. A regularny dojazd na treningi z Drammen zajmują dużo czasu. Moja jazda autobusami po Oslo była dużo mniej uciążliwa. Usiadłam przy jednym z wielu wolnych stolików i zamówiłam gorącą czekoladę. Był już dość późny wieczór jak na kawę. W lokalu nie było prawie nikogo. Trochę się nie dziwię, nie było to zbyt ustrojowe miejsce.
-Witaj, Victorio.-Mój przybysz ucałował mnie w policzek, po czym usiadł naprzeciwko.
-Hej, Rob.-Uśmiechnęłam się blado.
-Dziękuję, że zgodziłaś się spotkać
-Witam, czy coś podać?-W tej chwili do Roberta podeszła kelnerka.
-Poproszę zieloną herbatę.-Odpowiedział uprzejmie.
-Zgodziłam się tylko temu, że muszę Ci powiedzieć, że...
-Kochanie, mamy czas.-Przerwał mi łapiąc mnie za ręce.
-Nie mów do mnie kochanie!-Wyrwałam mu dłonie.-Nigdy nie będziemy znowu razem!
-Nie żartuj sobie.-Zaśmiał się.
-Coś sobie ubzdurałeś! Wydzwaniasz do mnie, nie dajesz mi żyć!
-Dałaś mi nadzieję na imprezie!-Spojrzał na mnie groźnie.
-Tak, odpychając Cię, gdy próbowałeś się do mnie dobrać. Albo w kasynie, gdy łaziłam za Danielem!-Prychnęłam.
-Całowałaś się ze mną!-Praktycznie warknął.
-Człowieku, była impreza. Nic do Ciebie już od dawna nie czuję. Gdyby tak było, na tej imprezie bym Cię nie odepchnęła. Przestań do mnie wydzwaniać!
Robert aż się zerwał. Patrzył tak, jakby chciał mnie zabić. Przestraszyłam się go. Kiedyś nie był zbyt grzeczny, więc nie wiedziałam na co go teraz stać. Mój towarzysz zaczął chodzić dookoła stolika. Nagle podbiegł do mnie od tyłu i z całej siły pociągnął za włosy.
-Będziesz jeszcze tego suko żałowała!-Krzyknął mi do ucha i wybiegł z lokalu. Przez chwilę siedziałam tak w szoku. Ubzdurał sobie, że będziemy razem. Gdyby każdorazowe pocałunki na imprezie oznaczały od razu związki, to na świecie chyba nie było by singli. Szybko zapłaciłam swój rachunek i wyszłam. Na dworze było już całkiem ciemno. Skierowałam się na przystanek. Ku mojemu zdenerwowaniu jeden autobus dopiero co odjechał, a następny był za 1.5h. Niech to szlag. Do tego, pogoda kompletnie mi nie sprzyjała. Było zimno, a na niebie zbierały się chmury. Postanowiłam przejść się na piechotę. Na pewno się choć trochę rozgrzeję. Nieopodal usłyszałam jakieś głosy. Na placu obok drogi stał chyba zlot motocyklistów. Było pełno maszyn. Miałam to gdzieś, szłam sobie dalej. Jednak nagle ktoś jadąc na motorze wyrwał mi torebkę i uciekł w stronę grupki.
-HEJ!!!-Wydarłam się biegnąc w ich kierunku.-Oddawaj mi torebkę!
-To laluniu ją złap!-Krzyknął złodziej i odjechał w jakieś odległe miejsce.
-Gdzie on do cholery jest? Okradł mnie!-Darłam się na jego towarzyszy.
-Spokojnie maleńka! A co dostaniemy w zamian za informację?-Podszedł jeden z nich dotykając mojej bluzki.
-Łapy przy sobie!-Złapałam go za rękę.
-Panowie, spokojnie!-Nagle zawołał jakiś chłopak, który wydostał się zza towarzyszy. Nie powiem, był przystojny.
-Przepraszam Cię za nich, są lekko wstawieni.-Uśmiechnął się odciągając mnie na bok.
-A Ty nie?-Spytałam cierpko.
-Ja nie piję. Przepraszam, że Cię okradł. Nie mogę Cię zawieźć, ale tu masz mapkę jak dojść. Tam go znajdziesz
-Wyścigi?!-Spytałam niedowierzając, gdy zauważyłam drogę. Towarzysz jedynie się uśmiechnął i odszedł do swoich rozchichranych kompanów. Nie miałam innego wyjścia, musiałam dostać swoje rzeczy. W torebce nosiłam telefon, dokumenty, pieniądze, klucze... Droga, którą wskazał mi tamten gostek nie była długa. Po pewnym czasie znajdowałam się w podziemiach, gdzie odbywały się wyścigi motocyklowe. Kiedyś byłam tutaj z Danielem i Robertem. Wtedy to się nam podobało, ale na szczęscie w porę dojrzaliśmy. Teraz, idąc wzdłuż tych miejsc, widziałam masę świec, kurtek. Pewnie były to rzeczy osób, które zginęły... im szłam dalej, tym coraz bardziej było słychać jakiesg odgłosy. W końcu doszłam na miejsce, gdzie wszystko miało się rozegrać. Było bardzo dużo ludzi, maszyn chyba tyle samo. W pewnym momencie zauważyłam kolesia, który mnie okradł.
-Oddawaj mi moje rzeczy!-Uderzyłam go w ramię.
-Uu, nasza zgrywuska!-Zaśmiał mi się w twarz.
-Kpisz sobie?-Spojrzałam na niego z pogardą.
-Oddam Ci. Ale pod warunkiem, że ślicznotka pojedzie ze mną w wyścigu!-Wyszczerzył do mnie zęby. Chamidło. Był perfidny. Ale zbyt zależało mi na tym, by odzyskać swoje rzeczy.
-Dobra.-Odpowiedziałam po chwili namysłu. Wszyscy, co byli obok zasalutowali. Zaczęłam się denerwować, dawno nie jeździłam. I wiedziałam czym to się może skończyć.
-SPŁYWAMY STĄD! POLICJA!!!-Krzyknął ktoś z głębi. Nagle w tunelu zrobił się ogromny kocioł. Wszyscy zaczęli uciekać w wielkim motłochu. Nie miałam pojęcia, w którą stronę patrzeć. Każdy biegł w innym kierunku.
-Lalunia! Wsiadaj!-Podjechał do mnie mój złodziej. Nie miałam wyboru, szybko wskoczyłam na tył jego motoru. Chwilę później w tunelu pojawiła się policja. Na szczęście w porę udało nam się uciec. Jechaliśmy długo za miastem. Wtedy usłyszeliśmy w oddali radiowóz.
-Uciekaj za most! Spróbuję uciec im, a potem po Ciebie wrócę!-Zatrzymał się koło niego. Gdy zsiadłam rzucił moją torebką za murek. Kiedy odjechał sama tam wskoczyłam. Ku mojemu utrapieniu, znalazłam się w... gnoju. Niestety, moja torebka już była cała zanużona. Dokumenty i klucze pewnie odzyskam, ale telefonu i pieniędzy już nie. Na szczęście nie nosiłam ich dużo. Byłam cała w tym zimnym łajnie, a chwilę później rozpadala się ogromna ulewa. Niedługo potem tą drogą przejechała na sygnale policja. Siedziałam tak zmarznięta w tej gnojówce. Doskonale wiedziałam, że złodziejaszek nie wróci. Jeśli go nawet nie złapią, to i tak nie przyjedzie. Cudem udało mi się wydostać. Było ciemno, a dodatkowo ciągle padała okropna ulewa. Czułam, że jestem cała przemoczona i zmarznięta. Ale musiałam iść dalej. Po jakiś pół godziny drogi doszłam do miejscowości Sorkedalen. Nie sądziłam że oddaliłam się tyle od Oslo. Jednak ucieszyłam się, już wiedziałam gdzie jestem. Tylko jak mam się dostać do domu bez komórki i pieniędzy? W pewnej chwili zauważyłam budkę telefoniczną. Ile tylko miałam sił w nogach, podbiegłam  do niej. Ku mojemu szczęściu w środku znajdowała się karta. Bez wahania wybrałam z pamięci numer.
-Daniel? Błagam Cię, przyjedź po mnie!-Niemal, że się rozpłakałam do słuchawki.

sobota, 17 września 2016

ROZDZIAŁ XII

Kiedy się obudziłam, nie chciałam by to zauważył. Myślami wróciłam do tego, co się wydarzyło parę godzin wcześniej. Nasze ciała były bardzo spragnione bliskości. Nie sądziłam, że działałam na Daniela tak mocno. Czułam to po jego dotyku. Stanowczy i mocny, który na pewno pozostawił na mnie kilka siniaków. Godziłam się na to, odwdzięczając mu się wciskaniem paznokci w jego skórę. Na pewno w paru miejscach doszłam do krwi.. Aż zadrżałam na myśl o tym, jak pocierał swoją ręką moje ciało, całe ciało. Jak mnie lizał, gryzł moje piersi.. Mówił ciągle, że piękniejszych nie widział, nie czuł. Nie powiem, miałam naturalny, jędrny biust w rozmiarze 65D, który i mi się podobał. Tę pieszczotę uwielbiałam najbardziej. Cudownie było, jak wchodził raz, drugi, trzeci... bardzo mocno napierał, a ja ledwo dusiłam krzyk, po co reszta ma wiedzieć, jacy jesteśmy siebie spragnieni.  Pomagał mi w tym łącząc wtedy nasze usta w pocałunku. Dawno nie czułam takich uniesień, jak tej nocy. Ba! Chyba nawet nigdy. Z Tomem było nieźle, ale... nie aż tak. Zdecydowanie nie aż tak bardzo... I nigdy nie tak długo. W tej chwili czułam swój każdy mięsień. A przecież od paru lat regularnie, codziennie ćwiczę! Jednak wszystko, co dobre kiedyś się kończy. Tak i miało być tym razem. Otworzyłam oczy i skierowałam je na osobę, na której ciągle leżałam. Mój kochanek nadal był bardzo ciepły, a z każdym jego oddechem czułam męskie, wyrzeźbione ciało. Piękne ciało chudziutkiego, wysokiego sportowca. Daniel tak słodko wyglądał, kiedy spał. Delikatnie oderwałam głowę od jego twardego torsu i oparłam ją o ścianę, sama lekko się podnosząc. Nie odrywając od niego wzroku przyciągnęłam kołdrę pod pachy i przykryłam nią swoje nagie ciało. Nie mogłam ot tak wyjść, nie lubię zostawiać spraw niewyjaśnionych. Próbowałam zebrać myśli, ułożyć jakąś sensowną wypowiedź, jednak kompletnie mi to nie szło. Co poradzić? Zwinnym ruchem wstałam, aby ogarnąć nasze rzeczy, po czym założyłam swoje ubranie. Znowu przemknęła mi myśl, by stąd uciec, ale mimowolnie wróciłam na łóżko.  Delikatnie pogładziłam jego ramię, na którym zobaczyłam zdartą skórę od moich paznokci. Aż się boję pomyśleć, jak wyglądają jego plecy... W tej chwili zauważyłam, jak całe ciało Daniela zaczęło lekko podrygiwać, a on sam po mału unosi powieki do góry. Uśmiechnęłam się do niego blado.
-Hej kochanie.-Powiedział radośnie, po czym uniósł się, by mnie pocałować. Miał takie wspaniałe wargi... Generalnie nie zwracałam u mężyzn jakoś uwagi na usta, ale jego od razu przyciągały moją uwagę. Zaraz po oczach, na które zawsze patrzyłam w pierwszej kolejności. Jego usta były jak na faceta pełne, a ich ułożenie mnie intrygowało. Daniel jednak nie spotkał się z mojej strony z odwzajemnionym pocałunkiem. Delikatnie chrząknęłam dając mu do zrozumienia, że ma przestać.
-Co jest?-Spytał wyraźnie zdziwiony.
-Daniel... Nie możemy być razem.-Spuściłam wzrok.
-Dlaczego? Zrobiłem coś nie tak?-Poderwał się lekko do góry.
-To nie tak... Nie jestem gotowa na jakikolwiek związek.-Teraz spojrzałam w jego oczy, które były smutne.
-To chodzi o Toma? Lub o Roba? Kochasz go-Jego głos zrobił się stanowczy.
-NIE!-Niemalże krzyknęłam.-Żadnego z nich nie kocham! Po tym, jak ten pierwszy mnie zdradził... Po prostu nie chcę póki co się z nikim wiązać...
-Nie ufasz mi
-Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak na mnie działasz-Dotknęłam swoją ręką jego dłoni.-Ufam Ci, ale... jako przyjacielowi
-Zeszłej nocy nie było tego widać..
-Wiem.. jak już mówiłam, nawet nie zdajesz sobie sprawy jak na mnie działasz. Niczego nie żałuję, ale..
-Chcesz z tym walczyć? Myślałem, że... że coś do mnie czujesz. I to od jakiegoś czasu. Bo ja.. ja czuję.. Nie rozumiesz tego?-Na chwilę przerwał. Widziałam, że zbiera myśli, więc milczałam.-Jestem w Tobie cholernie zakochany!
Spojrzałam na niego. Zdawałam sobie sprawę, jak ciężko facetowi przyznać się do własnych uczuć. W tej chwili usiadł tyłem do mnie. Automatycznie zwróciłam wzrok na jego kark. Nie powiem, nieźle go urządziłam...
-Daniel... Czuję. Powiedziałam to.. tak! Czuję coś do Ciebie, od dawna nie mam Cię tylko jako przyjaciela...-Przerwał mi pocałunkiem. Niczego nie zrozumiał...
-Boję się rozumiesz?-Oderwałam się od niego.-Boję się, że przez związek znowu będę cierpieć, rozumiesz?
-Nie skrzywdzę Cię, przysięgam.-Objął moją twarz obiema rękoma.
-Tak? A skąd mam taką pewność?-Spytałam stanowczo. Złapałam go za nadgarski, by je cofnąć.
-Nie rozumiem...-Zrobił zdziwioną minę. Przez chwilę milczałam.
-Wiem o wszystkim...-Spojrzałam w okno.
-Wiesz o czym?
-Ashley, Inge, Ingrid...-Zaczęłam wymieniać.-Aa... Jakbym zapomniała. Rosanna! Dziewczyna Twojego kumpla, prawda? I jeszcze tam chyba parę było...
-Victoria, to nie tak jak myślisz! One nie były na serio!-Próbował się wytłumaczyć, aż uklęknął.-I skąd wiesz o Rosannie?
-One nie, ale skąd mam mieć pewność, że ze mną nie będzie tak samo?!-Niemal krzyknęłam.-A skąd wiem? Następnym razem lepiej sprawdźcie na weselu, czy nikt nie przechodzi, kiedy sobie wspominacie jak to spędzaliście sobie upojne noce!
-To był tylko raz, i z Rosanną za dużo wypiliśmy! I mieliśmy trochę problemów... Tak wyszło. Nigdy Cię nie zranię, rozumiesz? Bo mi na Tobie zależy!-Jego głos był prawie rozpaczliwy.-To czemu się ze mną przespałaś, skoro nie ufasz mi jako facetowi?
Spojrzałam na niego oczami w łzach.
-Bo mi też zależy... Tak dawno nie czułam czyjejś bliskości. Ale nie mam pewności, że nie będę Twoją następną zabawką... Muszę mieć pewność...
Ostatnie słowa wypowiedziałam już stojąc. Nie czekałam aż mi odpowie. Jak najszybciej wyszłam z pokoju.
-VICTORIA!!!!-Usłyszałam za sobą. Nie odwróciłam się.
-Co się dzieje?-Powiedział któryś z pozostałych skoczków wychodząc z pokoju obok. Nawet nie zauważyłam kto to był. Zbiegłam po schodach do wyjścia. Kiedy już byłam w aucie dostrzegłam, że przed dom wybiegł Daniel w bokserkach. Ciągle mnie wołał, jednak nie słuchałam tego i odjechałam. Całą drogę mocno płakałam. Wiedziałam, że może i moje zachowanie było dziecinne, ale musiałam tak postąpić. Bardzo się bałam kolejnych związków. Stałych związków. W końcu dojechałam do Oslo. Nie miałam najmniejszej ochoty jechać do domu. Niedaleko znajdował się park, więc postanowiłam się do niego wybrać. Dzisiaj była całkiem ładna pogoda. Zostawiłam auto specjalnie trochę dalej, aby móc się przejść. Nałożyłam ciemne okulary, by zakryć wszelkie emocje. Szłam tak nie zwracając na nic uwagi. Do momentu, gdy nie zauważyłam apteki. No tak, musiałam tam zajść.
-Poproszę tabletki 72h po.-Powiedziałam będąc już przy okienku. Na szczęście te pigułki były w Norwegii legalne. Kiedy wyszłam z budynku natychmiast wyjęłam wodę, aby je popić. Zeszłej nocy ani ja, ani Daniel nie zabezpieczyliśmy się. Nie miałam dni płodnych, ale nigdy nic nie wiadomo. Póki co nie chciałam żadnej ciąży. Nie teraz. Wolnym krokiem doszłam do parku, jednak... odechciało mi się po nim chodzić. Za dużo było tam par, rodzin. Jakoś nie miałam ochoty ich oglądać. Szybko wróciłam do auta. Aby się wyżyć pojechałam na moją ukochaną siłownię. Dzięki solidnemu wyciskowi przez 2h kompletnie nie myślałam o niczym innym, niż o mięśniach. Chociaż i tak od rana byłam cała obolała. Po powrocie do domu zauważyłam, że Celina już wróciła. Siedziała na kanapie oglądając jakiś serial w telewizji.
-O, Victoria! Gdzie byłaś?-Spytała.
-Na siłowni... coś się stało? Dawno tak nie promieniałaś!-Odpowiedziałam lądując obok niej.
-Noo... zeszłej nocy zeszłam się z Johannem.-Powiedziała uśmiechając się.
-Zeszłej nocy?-Uniosłam brwi.
-Wiesz... impreza, alkohol, a ja juz miałam od paru dni o tym myśli...
-Godzenie się w łóżku... jak w filmie!-Zaśmiałam się, ale za chwilę spojrzałam na nią zatroskanym wzrokiem.-Wybaczyłaś mu?
-Nie było łatwo, ale tak...-Uśmiechnęła się lekko.-Widzę, jak się stara, jak bardzo żałuje tego, co zrobił. A uważam, że każdy zasługuje na drugą szansę
-Taa...-Spuściłam wzrok.-Nawet nie wiesz jak się cieszę, gdy widzę Cię taką szczęśliwą! Ale proszę Cię, uważaj na siebie!
-Co jest?-Spytała Celina po pewnej chwili.
-Nic, wszystko ok.-Odpowiedziałam. A myślałam, że uśmiechem mistrzowsko ukrywam emocje.
-Przecież widzę! Dzisiaj też wybiegłaś bardzo szybko... To przez Daniela? Zresztą, po Twoim wyjściu chodził jak struty i każdego opierniczał za wszystko, co się dało. Nawet skrzyczał Phillipa za to, że śmiał się z jego kapci! A Danny zawsze miał do siebie dystans! Szybko z tamtąd uciekliśmy.-Powiedziała.
-Może już go przestał do siebie mieć.-Odpowiedziałam chłodno. Celina wywróciła oczami.
-Powiesz mi co jest grane?
-Przespaliśmy się zę ze sobą...-Wyszeptałam jej po chwili.
-Naprawdę?! To czemu obydwoje łazicie w takich nastrojach, jakby ktoś umarł?
-Powiedziałam mu dzisiaj rano, że nie potrafię jeszcze być w związku, że wiem o jego laskach. Że nie chcę być następną!-Zaczęłam znowu płakać. Celina przytuliła mnie.
-Jesteś pewna tej decyzji?
-Tak... Nie! Przecież wiesz, że że... ja go...-Na chwilę urwałam.-Skąd mam wiedzieć, że nie będę kolejną na chwilę?
-Skarbie, znacie się tyle lat. Czy kiedyś Cię zawiódł?-Celina przeczesywała mi włosy.
-Nie... ale jako przyjaciel...
-Vicky, związek podparty na przyjaźni, to najlepszy związek! Powinnaś dać mu szansę
-Sama mi mówiłaś, że Daniel to casanova!-Aż się zerwałam.
-Bo nim był... ale mam wrażenie, że odkąd tu jesteś, to on zmienił. Zresztą, widać na kilometr, że jest w Tobie zakochany po uszy! Nie tylko ja to zauważyłam!-Uśmiechnęła się do mnie.
-O czym Ty mówisz?
-Chłopacy już od dłuższego czasu się z niego śmieją, że nic nie robi ze swoim uczuciem.
-Tak myślisz? To możesz im powiedzieć, że się odważył. No nie wiem...-Zastanowiłam się chwilę.-Nawet nie wiesz, jak bym chciała z nim być... ale najpierw muszę się upewnić, że mogę mu w tej kwestii w 100% zaufać
-Tu masz rację. Daj mu trochę czasu, uważam że Ci to udowodni
Na moment się do niej uśmiechnęłam. Jednak ten dzień był zbyt ciężki. 5minut później smacznie leżałam w swoim łóżku i próbowałam zasnąć.

niedziela, 11 września 2016

ROZDZIAŁ XI

-Wychodzę!-Krzyknęła Celina.
-Umówiłaś się jednak z nim?-Spytałam schodząc do niej po schodach.
-No... tak-Spuściła wzrok-To pa!
Odkąd rozstała się z Johannem, ten drugi ciągle do niej wydzwaniał. Za każdym razem próbował ją przepraszać i prosić o drugą szansę. Daniel mi mówił, że to jest szczere, że Forfang naprawdę kocha Celinę i bardzo żałuje tego, co zrobił. Podobno każda ich rozmowa dotyczyła głównie tej zdrady. Ona długo nie chciała go słuchać. Na codzień uśmiechała się, jednak w nocy nieraz słyszałam jej płacz. Byłam pewna, że dalej go kochała. A teraz potwierdziła moje przypuszczenia. Wtedy, gdy zniknęli z kasyna okazało się, że chłopacy nagle stwierdzili, że już lecą. Natomiast Johann źle się poczuł. Nas długo nie było, a na nasze telefony nie mogli się dodzwonić. Ciekawe, że ani ja ani Daniel nie mieliśmy nieodebranych połączeń... W każdym bądź razie, Celina wzięła taxi i pojechali do mnie. Ale mieli rano miny, gdy wyszliśmy razem z  Danielem z mojego pokoju. Jednak już wtedy dużo lepiej im się ze sobą rozmawiało. Coś mi podpowiadało, że może i nie od razu, ale prędzej czy później wrócą do siebie. Według mnie byli dla siebie stworzeni, a Johann bardzo się starał. Codziennie wysyłał jej kwiaty, nieraz stał pod naszym mieszkaniem i czekał. Oczywiście tylko, gdy miał wolne od zawodów. Przed tym kasynem na prośbę Celiny udawałyśmy, że nas nie ma hehe.
Akurat tego dnia miałam wolne. Nie chciałam go spędzić wylegując się na kanapie, więc niewiele myśląc wsiadłam do auta i pojechałam do Drammen. Pod domem państwa Tande byłam niecałe pół godziny później. Już na podjeździe zauważyłam, że stoi tam jedynie auto Daniela. Hmm czyżby blondas miał wolną chatę? 😊 Szybkim krokiem podbiegłam do drzwi i zadzwoniłam. Raz, drugi, trzeci... a dalej nikt nie podchodził. Z kieszeni wyjęłam telefon i wybrałam numer Daniela. Jednak ten nie odbierał. Już miałam odejść, kiedy przez drzwi zauważyłam z kuchni jego blond czuprynę. Sprawdziłam, że drzwi są zamknięte, więc wyjęłam z torebki wsuwkę i zwinnym ruchem je otworzyłam. W domu była włączona głośno muzyka, jednak Daniel przekrzykiwał ją swoim... śpiewaniem. O ile tak to można było nazwać.
-oh livin'la vida locaa!-Próbował naśladować Rickiego Martina. Swoją drogą, od kiedy słucha latino? Weszłam po cichu do kuchni, by się z niego pośmiać. Moim oczom ukazał się Daniel w... samym ręczniku. Po mokrych włosach i mokrym torsie domyśliłam się, że brał niedawno kąpiel. Może i był chudzielcem, ale za to świetnie wyrzeźbionym. Plecy miał bardzo seksowne. To mnie zaintrygowało, uśmiechnęłam się łobuziersko sama do siebie. Był odwrócony do mnie tyłem. Poza tym, że próbował swoich sił w śpiewaniu, to prezentował również swoją podróbę Michaela Jacksona. Non stop ponętnie ruszał swoim chudym tyłkiem raz po raz klepiąc się po nim. Nie wyrabiałam ze śmiechu. Odruchowo wyjęłam telefon i najpierw zrobiłam zdjęcie, a potem zaczęłam go nagrywać. Już chciałam do niego dołączyć. Jednak Daniel nagle kręcąc dalej tyłkiem odwrócił się w moją stronę i akurat w tej chwili... jego ręcznik zleciał. Rozdziawiłam buzię z szoku. Przede mną stał Daniel, kompletnie nagi Daniel. Na widok mojej osoby znieruchomiał, lecz po chwili przypomniał sobie o ręczniku i szybko go podniósł, by się znowu owinąć. Twarz zrobiła mu się cała czerwona. Choć nie powiem, miał co pokazać pod materiałem. Najlepsze, że i ten fragment niechcący się nagrał...
-Nie przeszkadzaj sobie.-Zrobiłam wielkie oczy. W tej chwili obydwoje wybuchliśmy ogromnym śmiechem. Daniel, już trzymając ręką ręcznik, znowu zaczął rytmicznie kołysać tyłkiem.
-Pani może dołączy?-Spytał ciągnąc mnie za rękę. Nie mogłam się powstrzymać i zaczęłam wywijać razem z nim. Po chwili Tande spróbował zakręcić się na jednej nodze, jednak wpadł w poślizg i wylądował na podłodze. Ponad to, po drodze zahaczył ręką o opakowanie mąki, która poleciała razem za nim. Nie wyrabiałam ze śmiechu, gdy oglądałam go całego białego.
-Hahaha wyglądasz jak bałwan!-Powiedziałam mu.
-Tak?-Nie minęła sekunda, gdy mnie pociągnął na dół. Upadlam prosto na niego w miejsce, gdzie był najbardziej biały. Sięgnął po opakowanie mąki i wysypał jej resztę na mnie. Co się dało zebrałam i wepchnęłam mu do ust śmiejąc się w niebogłosy
-O nie Marquez, tak się bawić nie będziemy!-Nagle przewrócił mnie na plecy i usiadł na mnie okrakiem, ale tak by jego członek nie wbijał mi się w pępek i wsypywał na mnie mąkę z podłogi
-Zejdź ze mnie spaślaku!-Groziłam mu. Daniel jedynie wyszczerzył zęby. Wtedy uniosłam brew, a rękę skierowałam w kierunku jego ręcznika. Jednak on odczytał moje intencje i szybko złapał mnie za nadgarstki, które umiejscowił za moją głową.
-Tak się spodobało, że chcesz jeszcze popatrzeć?-Poruszył zabawnie brwiami.
-Popatrzeć, by jak najszybciej znaleźć plastyka, który pomoże Ci w Twoim "problemie"-wyszczerzyłam zęby.
-Problemie?-Udał urażonego.-Marquez, Ty chyba nie jesteś kobietą! Każda by takiego chciała, jakiego ja mam!
-Biedny Tande...-zrobiłam wzruszającą minę udając szloch.-Te kobietki tak Cię okłamywały, a Ty w to wierzyłeś...
-Jesteś tego pewna?-Daniel zniżył głos. W odpowiedzi pokiwałam twierdząco głową. Miałam wrażenie, że lekko się obniżył przy czym był jeszcze bliżej mnie. Moje serce przyspieszyło, a w podbrzuszu poczułam wzrastające podniecenie, które tak naprawdę zaczęło już kiełkować zaraz po wejściu do tej kuchni. Nie myliłam się. Daniel zbliżył się na tyle, że nasze nosy zaczęły się dotykać. Przyspieszone oddechy tylko potęgowały emocje. Chwilę później złączyliśmy nasze usta w pocałunku. Namiętnym, ale i delikatnym. Smakował miętą, jego wargi były miękkie i ciepłe. Nie wierzyłam w taki obrót spraw, ale podobało mi się. Z kolei moje ciało zaczęło domagać się pieszczot... Teraz Daniel przestał być delikatny, nasz pocałunek nabrał dzikiego charakteru. Chwilę później poczułam jego usta na swoim policzku, nosie, a potem na szyi. Całował ją łapczywie niemal przy uchu, po mału schodząc w dół. Następnie wyswobodził moje nadgarstki, po czym włożył ręce pod moją bluzkę i gładził nimi mój brzuch.
-Ahh...-jęknęłam z rozkoszy. Jedną dłoń wplotłam w jego mokre włosy, drugą zaczęłam jeździć po jego torsie i plecach, co chwila lekko wbijając w nie swoje paznokcie. Kątem oka zauważyłam, że Daniel już jest mocno podniecony. Krew w moich żyłach zaczęła coraz bardziej pulsować. Jednak nagle ktoś zapukał do drzwi... Szybko przerwaliśmy nasze czułości i spojrzeliśmy na siebie rozpalonym wzrokiem. Kto do jasnej cholery śmie nam przeszkadzać? Kiedy usłyszeliśmy, że ktoś wchodzi do środka, tak gwałtownie usiedliśmy opierając się o szafki, że aż zakręciło mi się w głowie.
-A co tu się wyrabia?!-Do kuchni wszedł... Johann z Celiną. Po ich minach można wywnioskować, że nie spodziewali się takiego widoku. Po cichu zauważyłam, że Danny trzyma rękę na kroczu, by nie zdradzić swojego "kolegi". Na szczęście wyglądało to całkiem naturalnie. Biedak, to musiało boleć.
-Daniel upadł... i tak jakoś wyszło-Aby unormować przyspieszony oddech, musiałam przez chwilę nie wciągać powietrza. Tande chyba miał tak samo.
-Ok. On upadł, ale i Ty leżysz?-Spytał Johann. Widać było, że dalej jest w szoku.
-No bo...-Zaczął Tande, ale nie zdołał skończyć przez mój wybuch śmiechu, do którego dołączył. Chociaż to chyba raczej były śmiechy zakrywające nasze zakłopotanie.
-I... czemu jesteś w samym ręczniku?
-A co, raz do roku muszę się umyć!
-Biała kąpiel!-Zawołałam i znowu zaczęłam się śmiać. Daniel tak mi zawtórował, że teraz to on ponownie wylądował na białej podłodze. Niechcący zdjął rękę z krocza. Aby przyjaciele tego nie zauważyli szybko się przysunęłam, by go zasłonić.
-Obydwoje powinniście wylądować w psychiatryku.-Skwitowała nas Celina.
-A Wy co? Znowu zakochana para?-Danny'emu z trudem udało się opanować.
-Niee-Odrzekła krótko Cel i poszła do salonu, by tylko uniknąć tematu. A nas to wzięli na spytki.
Ledwo wstaliśmy. Dopiero teraz zauważyliśmy jak wyglądamy my i kuchnia.
-Ja to ogarnę, a Ty... Ty lepiej idź do łazienki-Skinęłam głową w stronę ręcznika na jego biodrach. Teraz Tande nie ukrył emocji i uśmiechnął się do mnie zakłopotany. Daniela czekała następna kąpiel. Cała mąka przykleiła się do jego mokrego ciała i włosów, przez co dało się ją usunąć tylko dzięki prysznicowi. 
Szybko sprzątnęłam bałagan jaki zrobiliśmy w kuchni. Kiedy łazienka się zwolniła natychmiast poszłam się w niej ogarnąć. Jednak po pierwsze to sama musiałam sobie ulżyć. To, co się o mały włos nie wydarzyło bardzo mnie rozpaliło... Daniel musiał mi pożyczyć jakąś swoją koszulkę, bo moja była cała uświniona. Spodenki udało się otrzepać. Mimo, że to chudzielec, jego ubranie było o dużo za duże. Zawiązałam więc je pod biustem, pokazując nieco brzusia. Na moje szczęście, koszulkę miał wyperfumowaną akurat tym męskim zapachem, który mi się już dawno bardzo u niego podobał. Dzięki temu teraz i ja tak pachniałam. Umyłam twarz, poprawiłam make up, wytrzepałam włosy i zeszłam do salonu.
-Mm seksownie. I masz świetny gust co do perfum!-Daniel mi szepnął do ucha stojąc za mną, po czym objął mnie w pasie dotykając mojego brzucha całą swoją ręką. Aż poczułam ponownie prąd w okolicach podbrzusza-Ale w mące było Ci lepiej!-Zawołał siadając na fotel. Ja poszłam na kanapę, w miejsce między nim a Celiną.
Nim zdążyłam mu odpowiedzieć na jego gadanie, drzwi od domu otworzyły się
-Czołem wszystkim!-Wtargnął Anders. Tuż za nim wparował Phillip, Kenneth, Andreas i Tom.
-Podobno ma tu być jakaś impreza!-Krzyknął Sjoen wskazując na kraty browarów.
-A kto Ci tak powiedział?-Zaśmiał się Daniel.
-On!!!-Wszyscy wskazali palcem na Forfanga, który udawał, że o niczym nie wie. No tak, państwo Tande wyjechali na kilka dni do Trondheim. Każdy z gości zachowywał się, jakby był u siebie. Kadra Norwegii jest ewidentnie ze sobą zżyta. Jakiś czas później całe towarzystwo było już wstawione
-Wiecie co? Rzucam skoki. Zostanę artystą!-Wrzasną Fannis.
-Tylko nie piosenkarzem i tancerzem jak Daniel!-Zaczęłam go błagać.
-Danielek przy mnie to pikuś, mała-Anders zatrzepotał rzęsami.
-W życiu nie dorównasz mojemu talentowi!-Danny się zerwał, po czym zaczęli się we dwójkę mierzyć.
-Skarbeńku, już w Gołębiu pokazałeś jak tańczysz na rurze!
-A pamiętacie jak zaczęliście udawać gejów?-Palnął Johann. Z Celiną spojrzałyśmy na niego z niedowierzaniem. Potem zerknęłam na Daniela.
-Jak to... gejów?-Spytałam.
-Jakieś typiary się do nich przyczepiły, a oni nie chcieli z nimi balować.-Rozpoczął opowiadać Johann nadal się śmiejąc.
-To zaczęli się macać po tyłkach, łapać za ręce i ślinić na swój widok-Skończył Stjernen. Nie wyrabiałam ze śmiechu.
-Ale całowali się?-Dodała Cel.
-Fannis o tym marzył, ale... nie dla psa kiełbasa!-Danny udał szloch.
-Ale świetnie nam szło co?-Anders próbował przybrać taki "ciapowaty" głos, po czym uwiesił się na Tande, jakby serio marzył o pocałunku. Oni byli zajebiści.
-A może pojedziemy w Bieszczady?-Nagle walnął Tom, który do tej pory milczał. Jak nie on. Myślałam, że słucha tego, co się tutaj dzieje, ale Hilde to Hilde. Żyje we własnym swiecie. Wszyscy na niego spojrzeli ze zdumieniem
-W Bieszczadach już mnie widzieli, jedźmy tam, gdzie jeszcze nie!-Fannemel zaczął gadać jak jakaś diwa.
-Chcesz jechać w miejsce, gdzie jeszcze nie wiedzą o Twojej chorobie psychicznej?-Zaśmiał się Phillip.
-Ranisz moje uczucia!-Anders połóżył rękę na piersiach.
-Tylko nie udawaj, że masz biust!-Usłyszęliśmy Daniela.
-Lepiej mieć biust i być dalej facetem, niż nie mieć wacka, jak Ty!-Odpowiedział mu. Akurat wtedy piłam piwo i po tych słowach plunęłam nim przed siebie ze śmiechu.
-Uważaj! Ręcznie robione spodnie!-Udał urażonego Kenneth. Zignorowałam go.
-Akurat dzisiaj mówiłam Danielowi, że z tym umówię go do jakiegoś plastyka!-Zaśmiałam się. Wszyscy popatrzyli po sobie z niedowierzaniem.
-Uu to już wiesz jak wygląda?-Spytał Phillip.
-O Waszych też co nieco wiem!-Spuściłam ton głosu i uniosłam brwi unikając odpowiedzi na pytanie.
-Danny, złotko. Coś Ty jej nagadał?-Fannemel aż usiadł mu na kolanach.
-Wyjawiłem jej Waszą tajemnicę!-Krzyknął Daniel spychając go z siebie.
-Jaką tajemnicę?-Spytała Celina.
-Że wypychacie sobie bokserki!
Razem z Celiną się zaśmiałyśmy. Impreza trwała w najlepsze. A gdy uznałam, że już koniec, poszłam do pokoju Daniela i położyłam się spać w jego łóżku. Inne pomieszczenia były po mału zajmowane przez resztę skoczków, więc nie miałam wyboru. Pomimo dobrej zabawy nie mogłam kompletnie zasnąć. Cały czas myślałam o tym, co było w kuchnii... Nie wiedziałam co o tej sytuacji sądzić. Jednak nie miałam zbyt dużo czasu. Do pokoju wszedł podpiy Daniel. Póki co udawałam, że śpię. Musiałam przemyśleć, co zrobić. Tande chyba był zdziwiony, że widzi mnie u siebie w łóżku. Ale chyba był zmęczony, ponieważ szybko się uwinął. Poprzez przymrużone oczy obserwowałam jego ruchy. Jak zdejmuje ubranie, jak nakłada piżamę. Chwilę później leżał obok mnie. Jednak po tym wszystkim, co się dzisiaj zdarzyło długo nie wytrzymałam. Ponad to, alkohol zrobił swoje. Szybko odwróciłam się przodem i zbliżyłam do niego. Daniel przez krótki czas patrzył na mnie, po czym mnie pocałował. Przykleiliśmy się gwałtownie do siebie, a chwilę później nasze nagie ciała ocierały się o siebie.
-Od dawna o tym marzę...-Szepnął mi do ucha. Tym razem nikt nam nie przeszkadzał...


_______
Siemka :D 
Ten rozdział pisało mi się chyba najlepiej ze wszystkich dotychczasowych :D sytuacja nabrała pikanterii, co?
Musiałam wreszcie dodać większy wątek imprezy Norwegów :D
A jak Wam się podoba rozdział?

wtorek, 6 września 2016

ROZDZIAŁ X

Po chwili namysłu zaczęłam się kręcić po pokoju. Co by tu ubrać? Pierwsza na myśl przyszła mi moja nowa mała czarna. Obcisła mini na ciutkę grubszych ramionach, z bardzo głębokim dekoltem uwydatniającym mój biust i wycięciami z boku. Czarne szpilki, proste włosy, oczy otoczone czarną kredką i krwiście czerwone usta. Wezmę też czerwony, lekki płaszczyk. Jakbym zapomniała... wyjęłam z torebki numer do Roba. Jak się bawić to się bawić! Za godzinę w Cenighte. Weź ziomków-Victoria. Wystukałam w telefonie
-Wyglądasz kurewsko.-Skwitowała mnie Celina. Ona postawiła na raczej skromny wygląd. Jasna letnia sukienka na ramionkach, delikatne sandały, makijaż w stylu "nude"
-Skarbeńko, dzisiaj o to mi chodzi.-Powiedziałam unosząc brew. Fala wkurzenia na Shaz spowodowała, że obudziła się dawna Victoria. Nie taka grzeczna, zagubiona. Tamtą starą z moich aktualnych znajomych znał tylko Daniel. Też wtedy nie był grzecznym chłopcem, w sumie to pod pewnym względem dalej nie jest. Poszłam na dół do kuchni sprawdzić, czy mamy jakiś alkohol. Szampan jak znalazł.
-Dzięki, nie chcę pić.-Celina patrzyla na mnie niepewnym wzrokiem. Zignorowałam jej słowa, wyciągnęłam 2kieliszki, po czym nalałam do nich napoju.
-Pijesz. Dziś nie jesteśmy grzeczne. W Norwegii zaczynam po mału przypominać, jaka byłam kiedyś. Teraz jestem inna.. ale to poprzednia Victoria jest tą prawdziwą Victorią
-Zaczynam się Ciebie bać-Mierzyła mnie wzrokiem. Uśmiechnęłam się tylko triumfalnie. Gdy tylko wypiłyśmy całą butelkę podjechała nasza taksówka
-Do Cenitghe.-Powiedziałam do taksówkarza wsiadając.
-Cenighte?-Powtórzyła ze zdziwieniem Celina.
-Nigdy tu nie byłaś?-Spytałam.
-Nawet nie słyszałam takiej nazwy!
-To teraz zobaczysz. Jedziemy na moje stare śmieci!-Cały czas się uśmiechałam.-Noo, Daniela też.
Niestety, ale pan taksówkarz nie był zbyt przystojny, więc nie chciało mi się do niego zagadywać. Nie minęło 10 minut, a byłyśmy już pod klubem. Kiedyś w piątki przychodziła tutaj cała masa ludzi. A teraz? Jeszcze więcej. Uznałam to za duży plus. Cudem przecisnęłyśmy się na początek do przodu kolejki.
-Hej, lalunie! Tu się czeka!-Usłyszałyśmy za sobą głos jakiejś panienki. Nawet nie chciało mi się odwracać, pokazałam więc jedynie środkowy palec. Szybko poczułam jej ręce ciągnące moje włosy.
-Ładnie to tak pokazywać?-Krzyknęła. Jednak miała dużego pecha. Znałam karate i w 5 sekund leżała na ziemi.
-Mówisz coś jeszcze?-Spytałam beznamiętnie nie puszczając jej z uścisku. Po minie wywnioskowałam, że pewnie już odpuści, więc udałam się do wejścia
-Nie wiedziałam, że tak potrafisz!-Celina biła mi brawo.
10 minut później byłyśmy już w środku. Tutaj tłum był jeszcze większy, niż na zewnątrz. Zdziwiłam się, ile tu przyszło par. Przed laty przychodzili głównie single. Widocznie sporo się w tym czasie zmieniło. Ale może nam się jednak poszczęści? Szybko oddałyśmy kurtki do szatni i stanęłyśmy przy barze. Cały czas się rozglądałam szukając jakiś przystojnych facetów. Póki co miałam pecha, kto był godny uwagi przychodził z dziewczyną. Trudno się mówi, pobalujemy razem.
-Dwa razy Mojito!-Zawołała Celina do barmana. Hmm... w sumie to on był całkiem niezły. Nagle ktoś zasłonił mi oczy dłońmi
-Zgadnij kto to?-Usłyszałam przy uchu. Szybko się odwróciłam.
-Robert!-Zawołałam lekko go obejmując.-A to jest Celina, moja najlepsza przyjaciółka. A to Rob. Mój... no co tu nie mówić, były chłopak
-Ooo, naprawdę? Miło Cię poznać!-Norweżka aż krzyczała, tak muzyka dudniła.
-Mi również! A to jest mój brat Louis i mój kumpel Adam-Przedstawił nam swoich kompanów.
-Louis!! Ale się zmieniłeś!-Ucieszyłam się na widok eks-szwagra. Jest od nas o rok młodszy. Kilka lat temu był strasznie wpatrzony w Daniela. Imponowało mu to, że jest skoczkiem, ponieważ bardzo kochał ten sport. Tande nawet go wkręcił do swojego klubu sportowego, ale młody zawodnik poważnie upadł na jednym z treningów na skoczni, co przekreśliło jego szansę na kontynuację kariery. Pamiętam, że ciężko to zniósł, wszyscy go pocieszaliśmy. Chyba przez to przestał się zadawać z Danielem, nie dał rady myśleć, że sam nie może skakać. Teraz stał przede mną, wysoki, dobrze zbudowany ciemny blondyn o zielonych oczach. Ich kumpel dużo bardziej wyglądał, jakby był bratem Roba, niż Louis, Brunet, ciemne oczy. Szybko nawiązaliśmy ze sobą wspólny język. Odniosłam wrażenie, że Celina wpadła w oko dla młodego. Kiedy alkohol mu uderzył do głowy, cały czas kokietował moją przyjaciółkę. Dobrze, że my nie piłyśmy dużo, coś mi się wydaje, że lepiej dzisiaj zachować chociaż trochę trzeźwą głowę. Adam zajął się jakąś blondynką, więc zostaliśmy sami z Robem. Z początku wspominaliśmy dawne czasy, nawet z jego ust padło pytanie o Daniela. Jednak po pewnym czasie były chłopak zaczął ze mną otwarcie flirtować. Nie ukrywałam, że mi się to podobało i nie byłam mu dłużna.
-Może idziemy zatańczyć?-Spytał mnie po jakiejś godzinie rozmów. Przystanęłam z chęcią, w końcu po to chodzi się na imprezy! Muzyka była świetna, więc nie było problemu z rozkręceniem się. Co pewien czas jakieś typki podchodzili prosząc mnie do tańca, ale Robert ich wszystkich odganiał. Chciał mnie na wyłączność. Był nieco wstawiony, ale jego oczy odzwierciedlały nie tylko alkohol. Jednak nie zamierzałam na to zwracać uwagi. Nie minęło dużo czasu, a Rob zbliżył swoje wargi do moich. Nie broniłam się przed tym, wręcz przeciwnie. Oddałam mu pocałunek. Był dosyć mocny, taki... dziki haha. Jednak, gdy jego ręka zawędrowała poniżej mojego pasa, szybko się od niego oderwałam.
-Co Ty robisz?-Spytałam go patrząc zdziwiona.
-Nawet nie wiesz, jak na mnie działasz....-Mocno mnie przycisnął do siebie.
-Jesteś pijany, na nic nie licz.-Odpowiedziałam stanowczym tonem. Rob próbował mnie jeszcze zbajerować, ale nie ze mną te numery. Lubiłam się zabawić, ale wszystko miało swoje granice. Nie byłam pierwszą lepszą panienką. Robert w końcu się uspokoił i znowu zaczął się bawić, nadal co jakiś czas mnie całując, ale już nie tak natarczywie. Kiedy znaleźliśmy Celinę i Louisa, wydawało się że się polubili. Okazało się, że ten ich kumpel poleciał z jakąś typiarą do hotelu. Z klubu wyszliśmy ok. 3 w nocy, śmiejąc się w niebogłosy. Szliśmy tak śpiewając po ulicy jakieś ludowe piosenki. My to mieliśmy pomysły. Nagle minęliśmy jakiś kolorowy budynek, który był aż przepełniony różnym światełkami, a ze środka było słychać muzykę.
-Idziemy do kasyna?-Palnęłam. Wszyscy spojrzeli na mnie jak na idiotkę. Ale ja uważałam to za świetny pomysł. Dawno nie grałam, a kiedyś nieźle mi szło.
-Idziemy!-Zawtórowała mi Celina. Tak nie chciała iść dzisiaj na imprezę... A teraz się rozkręciła! Cudem udało nam się przekonać ochronę, że kompletnie nic nie piliśmy. Umieliśmy się zachować haha
-Panowie, znajdźcie jakiś stolik z ruletką, my pójdziemy do łazienki!-Powiedziałam oddając płaszcz do szatni, po czym pociągnęłam Celinę w stronę WC.
-I jak tam Louis?-Spytałam, gdy tylko zamknęłyśmy drzwi. Akurat byłyśmy same.
-Tyy.. fajny jest! Ale tylko jako znajomy.-Uśmiechnęła się blado.
-To zawsze coś!-Zawołałam.-Wyglądaliście na takich... szczęśliwych heheh
-Nie przesadzaj!-Zmierzyła mnie wzrokiem jednocześnie się śmiejąc.-Nic się nie wydarzyło, zero pocałunków itd!
-Eee.-Spuściłam oczy w akcie zawiedzenia.
-A Ty i Rob? Coś tam?-Spytała cała rozpromieniona.
-Niee.. tzn., próbował się do mnie dobierać, ale mu powiedziałam nie. Więc skończyło się na paru pocałunkach i tyle!-Oznajmiłam jej z dumą. W międzyczasie wyjęłam kosmetyki. Nieco się rozmazałam. Szybkie zakrycie cieni pod oczami, same oczy i muśnięcie ust moją kochaną, czerwoną szminką.
-Kurde, a już myślałam, że dawne uczucia wrócą... Więc ktoś inny Ci się podoba?-Wyszczerzyła zęby. Jak mnie wkurzała!
-Nie zamierzam się z nikim wiązać głupolu!-Wywróciłam oczami.-Chodź, czekają tam na nas, a my się ociągamy.
Wychodząc cały czas obgadywałyśmy ich. Byłyśmy w końcu typowymi kobietami, które muszą się wygadać. Dopiero teraz zauważyłam, że w kasynie jest równie dużo ludzi. Przez to miałyśmy problem, aby odnaleźć naszych towarzyszy.
-O tam są!-Zawołała Celina. Zrobiła nagle dziwną minę...-I popatrz, kto z nimi jest!
Stało z nimi dwóch innych facetów. Jeden niższy, drugi wyższy. Jeden szatyn, drugi blondyn. Jeden w ciemnej bluzce, drugi w koszulę w kratkę. Byli pochłonięci rozmową. Jakby nie widzieli się wieki. Louisowi świeciły się oczy na widok obydwu kompanów. Cóż...  w końcu obydwoje byli skoczkami narciarskimi. Celina patrzyła na mnie w jakiś szczególny sposób. No tak...
-Podejdźmy po cichu..-zachichotałam. Wtedy szybko podbiegłam i wskoczyłam na plecy tego wyższego zawieszając się na jego szyi jedną ręką. Drugą zasłoniłam mu oczy. Jego pas oplotłam nogami na tyle, ile pozwalała mi obcisła sukienka.
-Zgadnij kto to!-Szepnęłam mu tuż przy samym uchu. Albo odniosłam takie wrażenie, albo aż się wzdrygnął.
-A Ty jak zwykle lubisz mnie straszyć!-Zaśmiał się przekręcając mnie do przodu.
-Hej Danny!-Przytuliłam się do niego. Na widok przyjaciela bardzo mi się poprawił humor, chociaż nie był zły. Hm... czy i on też nie zaczął się szczerzyć? W sumie to żadna nowość, Tande od zawsze chodził wiecznie uśmiechnięty. Kiedy z niego zeszłam miałam wrażenie, że zlustrował mnie wzrokiem z błyskiem w oku, od szpilek aż po głowę, nieco dłużej zatrzymując się na dekolcie. Cóż, w końcu miałam na sobie w miarę odważny strój, a to był jednak facet. Tylko się uśmiechnęłam pod nosem. Zauważyłam, że Celina ma bardzo dziwną minę. No tak... był tutaj Johann. Czuła się niekomfortowo, ale próbowała zachowywać się jak najbardziej z klasą.
-Widzisz Daniela i już się z nikim innym nie przywitasz?-Usłyszałam urażony głos młodszego skoczka.
-Oh, jakże bym mogła zapomnieć!-Podleciałam i go uścisnęłam.
-No, no panie... znać całą reprezentację Norwegii? Szacun!-Louis zabawnie poruszył brwiami.
-A co, takie z nas gwiazdy?-Spytał Daniel udając celebrytę.
-Właśnie... lepiej ich tu nie komplementuj za bardzo, bo jeszcze bardziej zadufają się w sobie! O ile bardziej się da...-Odrzekłam. Johann i Daniel zmierzyli mnie wzrokiem.
-A gdzie Wy w ogóle byliście?-Spytał nagle Forfang.
-W Cenighte!-Zawołał Louis.
-Oo, odwiedzacie nasze stare miejsca! A do mnie to nie zadzwoniliście!-Uśmiechnął się Tande. Jak on się pięknie uśmiechał.
-Sam mówiłeś, że robicie męski wieczór z Johannem.-Również mu lekko posłałam kąciki ust do góry.
-A kto wpadł na pomysł, by iść tutaj? Bo to aż dziwne... Raz klub, raz kasyno?-Zdziwił się Johann.
-Victoria!!-Odpowiedzieli niemalże chórem.
-Dlaczego mnie to nie dziwi?-Daniel aż tknął mnie w bok.
-Dobra, dobra. Gramy, czy nie?-Przerwał nam Robert. Każdy przytaknął na jego słowa. Wybraliśmy kolor żetonów, zaczęliśmy obstawiać i kręcić kołem. Rob co chwila próbował mnie jakoś zaczepiać, przytulać. Jednak od razu od niego odchodziłam. Ale on dalej swoje... Rodzeństwo co chwila domawiało nam szampana. Jednak sami go najwięcej pili. Danielowi zrobiło się głupio, że oni ciągle stawiają, więc w końcu sam postanowił kupić coś symbolicznie. Chodź, pomożesz mi szepnął mi do ucha, po czy oddaliliśmy się od reszty
-Nie wiedziałem, że się spotykacie.-Powiedział czekając aż barman naleje trunki.
-Dzisiaj po raz pierwszy się spotkaliśmy.-Spojrzałam na niego. Cały czas na mnie patrzył.-Masz coś przeciwko, czy jak?
-Niee!-Zaczął kiwać głową.-Tak tylko pytam.. Nie chce się znowu do Ciebie zbliżyć?
-Daniel! A co do za pytania?-Patrzyłam na niego zdziwiona. Zaśmiał się i mnie przytulił.
-Pytam, bo się głupolu przyjaźnimy i martwię się o Ciebie!-Myślałam, że mnie zaraz udusi.-Więc jak? Bo miałem wrażenie, że próbuje Cię kokietować ile się da, ale Ty się odsuwasz...
-Może próbował, może nie! Ciągle nam się przyglądasz?-Udało mi się wyrwać z jego ramion, po czym uniosłam brew. Dziwnie się na mnie spojrzał, na co jedynie nie wiem dlaczego uśmiechnęłam się triumfalnie.
-Niee. Tak tylko... dało się zauważyć-Chyba trochę się zmieszał. W tej chwili barman podał nam tackę z nalanym do kieliszków szampanem. Chciałam pomóc Danielowi, ale nie dał mi tego zrobić. Idąc zauważyliśmy, że naszych towarzyszy nigdzie nie ma...
-Widzisz ich?-Spytałam zdziwiona. Danny pokręcił przecząco głową. Wyjęłam telefon i wybrałam numer Celiny.
-Nie odbiera...-Następnie zadzwoniłam do Johanna i Roba.
-Chyba coś im się popieprzyło i nas zostawili!-Stwierdził mój przyjaciel.
-Na to wychodzi...-Aż się zaśmialiśmy. Usiedliśmy przy ruletce i dopiero teraz zaczęliśmy się najlepiej bawić. Ciągle się śmialiśmy, domówiliśmy także szampana. Kiedy byliśmy lekko wstawieni stwierdziliśmy, że na nas już pora.
-Idziemy piechotą?-Spytałam.
-Tylko kurde miałem nocować u Johanna!
-To zanocujesz tym razem u mnie!-Uśmiechnęłam się.
-A nie boisz się mnie wpuszczać do domu?
-Jasne, że się boję, ale jeszcze tutaj na ulicy kogoś zgwałcisz i będę miała tę osobę na sumieniu!
-A co jeśli Ciebie zgwałcę?-Powiedział mi to do ucha szeptem.
-Znam karate, więc nawet mnie nie tkniesz.-Wyszczerzyłam zęby.
-Dorzucę Ci czegoś i na nic nie zda się te Twoje karate!-Wtedy zaczął mnie łaskotać. Uwielbiał mi to robić! Było nieco zimno, więc Daniel przytulił mnie samym sobą. Od razu zrobiło się lepiej
-Matko jaka jestem głodna!-Nagle mi się przypomniało.
-Nie powiem, też bym coś przekąsił... Znasz tutaj jakąś knajpkę?
-O tej porze... właśnie nie...-Zawiodłam się. W tej chwili przechodziliśmy koło małego, nieczynnego sklepiku. I wtedy do głowy wpadł mi szalony pomysł
-Weźmy z niego jakąś bułkę!
-Oszalałaś?!-Zawołał zdziwiony Daniel.-Niby jak chcesz to zrobić?
-Hmm... chyba nie ma tu kamer...-Powiedziałam zaglądając przez szybę.-Patrz, czy nikt nie idzie!
Przypomniało mi się, że mam przecież w torebce wsuwkę. Szybko ją znalazłam i umiejscowiłam w dziurce od klucza.
-Ej, coś mi nie idzie, spróbuj Ty!-Powiedziałam. Jednak facet to facet. Jednym zwinnym ruchem otworzył drzwi sklepiku. W razie czego, nałożyliśmy na głowy swoje kurtki i szybko wlecieliśmy do środka. Błyskawicznie odnaleźliśmy czekoladowe rogaliki i po prostu z tamtąd uciekliśmy. Przez jakiś czas biegliśmy, co nie było łatwe przez moje szpilki. Kiedy już byliśmy wystarczająco daleko, stanęliśmy i po prostu zaczęliśmy się śmiać.
-Wiesz, że jesteś kompletną wariatką?-Usłyszałam z ust przyjaciela, kiedy na chwilę stanęliśmy. Śmiejąc się spojrzałam mu w oczy. Na moment się uspokoiliśmy i mierzyliśmy się wzrokiem w ciszy. Gdy zrobiło się to krępujące oderwałam się od jego oczu i ponownie szłam w stronę domu ze śmiechem. Gdy czuję lekką krępację, zawsze staram się ją zakryć w ten sposób. A ukradzione rogaliki smakowały jak nigdy. Jakieś pół godziny później byliśmy już pod blokiem. Wchodząc do mieszkania dalej nie wyrabialiśmy z naszej głupoty. Ku naszemu zaskoczeniu na kanapie w salonie spał Johann. Więc nie miałam wyboru. Daniela musiałam położyć... u siebie. Wchodząc na górę zauważyłam, że dochodzi godzina 6rano. Obydwoje byliśmy padnięci. Podczas, gdy Tande brał prysznic, na szybko przygotowywałam mu pościel. Do pokoju wrócił... w samych bokserkach, ocierając się ręcznikiem. Nie powiem, bardzo podobał mi się ten widok, aż się lekko uśmiechnęłam pod nosem... Daniel najwidoczniej to zauważył, ale... kompletnie nic z tym nie zrobił. Zawiedziona poszłam do łazienki. Moja kąpiel trwała dłużej od Tande. Musiałam się ogrzać i wszystko przemyśleć. A kiedy weszłam do pokoju... zastałam Daniela smacznie śpiącego na łóżku. Zgasiłam światło i położyłam się obok niego.