Po chwili namysłu zaczęłam się kręcić po pokoju. Co by tu ubrać? Pierwsza na myśl przyszła mi moja nowa mała czarna. Obcisła mini na ciutkę grubszych ramionach, z bardzo głębokim dekoltem uwydatniającym mój biust i wycięciami z boku. Czarne szpilki, proste włosy, oczy otoczone czarną kredką i krwiście czerwone usta. Wezmę też czerwony, lekki płaszczyk. Jakbym zapomniała... wyjęłam z torebki numer do Roba. Jak się bawić to się bawić! Za godzinę w Cenighte. Weź ziomków-Victoria. Wystukałam w telefonie
-Wyglądasz kurewsko.-Skwitowała mnie Celina. Ona postawiła na raczej skromny wygląd. Jasna letnia sukienka na ramionkach, delikatne sandały, makijaż w stylu "nude"
-Skarbeńko, dzisiaj o to mi chodzi.-Powiedziałam unosząc brew. Fala wkurzenia na Shaz spowodowała, że obudziła się dawna Victoria. Nie taka grzeczna, zagubiona. Tamtą starą z moich aktualnych znajomych znał tylko Daniel. Też wtedy nie był grzecznym chłopcem, w sumie to pod pewnym względem dalej nie jest. Poszłam na dół do kuchni sprawdzić, czy mamy jakiś alkohol. Szampan jak znalazł.
-Dzięki, nie chcę pić.-Celina patrzyla na mnie niepewnym wzrokiem. Zignorowałam jej słowa, wyciągnęłam 2kieliszki, po czym nalałam do nich napoju.
-Pijesz. Dziś nie jesteśmy grzeczne. W Norwegii zaczynam po mału przypominać, jaka byłam kiedyś. Teraz jestem inna.. ale to poprzednia Victoria jest tą prawdziwą Victorią
-Zaczynam się Ciebie bać-Mierzyła mnie wzrokiem. Uśmiechnęłam się tylko triumfalnie. Gdy tylko wypiłyśmy całą butelkę podjechała nasza taksówka
-Do Cenitghe.-Powiedziałam do taksówkarza wsiadając.
-Cenighte?-Powtórzyła ze zdziwieniem Celina.
-Nigdy tu nie byłaś?-Spytałam.
-Nawet nie słyszałam takiej nazwy!
-To teraz zobaczysz. Jedziemy na moje stare śmieci!-Cały czas się uśmiechałam.-Noo, Daniela też.
Niestety, ale pan taksówkarz nie był zbyt przystojny, więc nie chciało mi się do niego zagadywać. Nie minęło 10 minut, a byłyśmy już pod klubem. Kiedyś w piątki przychodziła tutaj cała masa ludzi. A teraz? Jeszcze więcej. Uznałam to za duży plus. Cudem przecisnęłyśmy się na początek do przodu kolejki.
-Hej, lalunie! Tu się czeka!-Usłyszałyśmy za sobą głos jakiejś panienki. Nawet nie chciało mi się odwracać, pokazałam więc jedynie środkowy palec. Szybko poczułam jej ręce ciągnące moje włosy.
-Ładnie to tak pokazywać?-Krzyknęła. Jednak miała dużego pecha. Znałam karate i w 5 sekund leżała na ziemi.
-Mówisz coś jeszcze?-Spytałam beznamiętnie nie puszczając jej z uścisku. Po minie wywnioskowałam, że pewnie już odpuści, więc udałam się do wejścia
-Nie wiedziałam, że tak potrafisz!-Celina biła mi brawo.
10 minut później byłyśmy już w środku. Tutaj tłum był jeszcze większy, niż na zewnątrz. Zdziwiłam się, ile tu przyszło par. Przed laty przychodzili głównie single. Widocznie sporo się w tym czasie zmieniło. Ale może nam się jednak poszczęści? Szybko oddałyśmy kurtki do szatni i stanęłyśmy przy barze. Cały czas się rozglądałam szukając jakiś przystojnych facetów. Póki co miałam pecha, kto był godny uwagi przychodził z dziewczyną. Trudno się mówi, pobalujemy razem.
-Dwa razy Mojito!-Zawołała Celina do barmana. Hmm... w sumie to on był całkiem niezły. Nagle ktoś zasłonił mi oczy dłońmi
-Zgadnij kto to?-Usłyszałam przy uchu. Szybko się odwróciłam.
-Robert!-Zawołałam lekko go obejmując.-A to jest Celina, moja najlepsza przyjaciółka. A to Rob. Mój... no co tu nie mówić, były chłopak
-Ooo, naprawdę? Miło Cię poznać!-Norweżka aż krzyczała, tak muzyka dudniła.
-Mi również! A to jest mój brat Louis i mój kumpel Adam-Przedstawił nam swoich kompanów.
-Louis!! Ale się zmieniłeś!-Ucieszyłam się na widok eks-szwagra. Jest od nas o rok młodszy. Kilka lat temu był strasznie wpatrzony w Daniela. Imponowało mu to, że jest skoczkiem, ponieważ bardzo kochał ten sport. Tande nawet go wkręcił do swojego klubu sportowego, ale młody zawodnik poważnie upadł na jednym z treningów na skoczni, co przekreśliło jego szansę na kontynuację kariery. Pamiętam, że ciężko to zniósł, wszyscy go pocieszaliśmy. Chyba przez to przestał się zadawać z Danielem, nie dał rady myśleć, że sam nie może skakać. Teraz stał przede mną, wysoki, dobrze zbudowany ciemny blondyn o zielonych oczach. Ich kumpel dużo bardziej wyglądał, jakby był bratem Roba, niż Louis, Brunet, ciemne oczy. Szybko nawiązaliśmy ze sobą wspólny język. Odniosłam wrażenie, że Celina wpadła w oko dla młodego. Kiedy alkohol mu uderzył do głowy, cały czas kokietował moją przyjaciółkę. Dobrze, że my nie piłyśmy dużo, coś mi się wydaje, że lepiej dzisiaj zachować chociaż trochę trzeźwą głowę. Adam zajął się jakąś blondynką, więc zostaliśmy sami z Robem. Z początku wspominaliśmy dawne czasy, nawet z jego ust padło pytanie o Daniela. Jednak po pewnym czasie były chłopak zaczął ze mną otwarcie flirtować. Nie ukrywałam, że mi się to podobało i nie byłam mu dłużna.
-Może idziemy zatańczyć?-Spytał mnie po jakiejś godzinie rozmów. Przystanęłam z chęcią, w końcu po to chodzi się na imprezy! Muzyka była świetna, więc nie było problemu z rozkręceniem się. Co pewien czas jakieś typki podchodzili prosząc mnie do tańca, ale Robert ich wszystkich odganiał. Chciał mnie na wyłączność. Był nieco wstawiony, ale jego oczy odzwierciedlały nie tylko alkohol. Jednak nie zamierzałam na to zwracać uwagi. Nie minęło dużo czasu, a Rob zbliżył swoje wargi do moich. Nie broniłam się przed tym, wręcz przeciwnie. Oddałam mu pocałunek. Był dosyć mocny, taki... dziki haha. Jednak, gdy jego ręka zawędrowała poniżej mojego pasa, szybko się od niego oderwałam.
-Co Ty robisz?-Spytałam go patrząc zdziwiona.
-Nawet nie wiesz, jak na mnie działasz....-Mocno mnie przycisnął do siebie.
-Jesteś pijany, na nic nie licz.-Odpowiedziałam stanowczym tonem. Rob próbował mnie jeszcze zbajerować, ale nie ze mną te numery. Lubiłam się zabawić, ale wszystko miało swoje granice. Nie byłam pierwszą lepszą panienką. Robert w końcu się uspokoił i znowu zaczął się bawić, nadal co jakiś czas mnie całując, ale już nie tak natarczywie. Kiedy znaleźliśmy Celinę i Louisa, wydawało się że się polubili. Okazało się, że ten ich kumpel poleciał z jakąś typiarą do hotelu. Z klubu wyszliśmy ok. 3 w nocy, śmiejąc się w niebogłosy. Szliśmy tak śpiewając po ulicy jakieś ludowe piosenki. My to mieliśmy pomysły. Nagle minęliśmy jakiś kolorowy budynek, który był aż przepełniony różnym światełkami, a ze środka było słychać muzykę.
-Idziemy do kasyna?-Palnęłam. Wszyscy spojrzeli na mnie jak na idiotkę. Ale ja uważałam to za świetny pomysł. Dawno nie grałam, a kiedyś nieźle mi szło.
-Idziemy!-Zawtórowała mi Celina. Tak nie chciała iść dzisiaj na imprezę... A teraz się rozkręciła! Cudem udało nam się przekonać ochronę, że kompletnie nic nie piliśmy. Umieliśmy się zachować haha
-Panowie, znajdźcie jakiś stolik z ruletką, my pójdziemy do łazienki!-Powiedziałam oddając płaszcz do szatni, po czym pociągnęłam Celinę w stronę WC.
-I jak tam Louis?-Spytałam, gdy tylko zamknęłyśmy drzwi. Akurat byłyśmy same.
-Tyy.. fajny jest! Ale tylko jako znajomy.-Uśmiechnęła się blado.
-To zawsze coś!-Zawołałam.-Wyglądaliście na takich... szczęśliwych heheh
-Nie przesadzaj!-Zmierzyła mnie wzrokiem jednocześnie się śmiejąc.-Nic się nie wydarzyło, zero pocałunków itd!
-Eee.-Spuściłam oczy w akcie zawiedzenia.
-A Ty i Rob? Coś tam?-Spytała cała rozpromieniona.
-Niee.. tzn., próbował się do mnie dobierać, ale mu powiedziałam nie. Więc skończyło się na paru pocałunkach i tyle!-Oznajmiłam jej z dumą. W międzyczasie wyjęłam kosmetyki. Nieco się rozmazałam. Szybkie zakrycie cieni pod oczami, same oczy i muśnięcie ust moją kochaną, czerwoną szminką.
-Kurde, a już myślałam, że dawne uczucia wrócą... Więc ktoś inny Ci się podoba?-Wyszczerzyła zęby. Jak mnie wkurzała!
-Nie zamierzam się z nikim wiązać głupolu!-Wywróciłam oczami.-Chodź, czekają tam na nas, a my się ociągamy.
Wychodząc cały czas obgadywałyśmy ich. Byłyśmy w końcu typowymi kobietami, które muszą się wygadać. Dopiero teraz zauważyłam, że w kasynie jest równie dużo ludzi. Przez to miałyśmy problem, aby odnaleźć naszych towarzyszy.
-O tam są!-Zawołała Celina. Zrobiła nagle dziwną minę...-I popatrz, kto z nimi jest!
Stało z nimi dwóch innych facetów. Jeden niższy, drugi wyższy. Jeden szatyn, drugi blondyn. Jeden w ciemnej bluzce, drugi w koszulę w kratkę. Byli pochłonięci rozmową. Jakby nie widzieli się wieki. Louisowi świeciły się oczy na widok obydwu kompanów. Cóż... w końcu obydwoje byli skoczkami narciarskimi. Celina patrzyła na mnie w jakiś szczególny sposób. No tak...
-Podejdźmy po cichu..-zachichotałam. Wtedy szybko podbiegłam i wskoczyłam na plecy tego wyższego zawieszając się na jego szyi jedną ręką. Drugą zasłoniłam mu oczy. Jego pas oplotłam nogami na tyle, ile pozwalała mi obcisła sukienka.
-Zgadnij kto to!-Szepnęłam mu tuż przy samym uchu. Albo odniosłam takie wrażenie, albo aż się wzdrygnął.
-A Ty jak zwykle lubisz mnie straszyć!-Zaśmiał się przekręcając mnie do przodu.
-Hej Danny!-Przytuliłam się do niego. Na widok przyjaciela bardzo mi się poprawił humor, chociaż nie był zły. Hm... czy i on też nie zaczął się szczerzyć? W sumie to żadna nowość, Tande od zawsze chodził wiecznie uśmiechnięty. Kiedy z niego zeszłam miałam wrażenie, że zlustrował mnie wzrokiem z błyskiem w oku, od szpilek aż po głowę, nieco dłużej zatrzymując się na dekolcie. Cóż, w końcu miałam na sobie w miarę odważny strój, a to był jednak facet. Tylko się uśmiechnęłam pod nosem. Zauważyłam, że Celina ma bardzo dziwną minę. No tak... był tutaj Johann. Czuła się niekomfortowo, ale próbowała zachowywać się jak najbardziej z klasą.
-Widzisz Daniela i już się z nikim innym nie przywitasz?-Usłyszałam urażony głos młodszego skoczka.
-Oh, jakże bym mogła zapomnieć!-Podleciałam i go uścisnęłam.
-No, no panie... znać całą reprezentację Norwegii? Szacun!-Louis zabawnie poruszył brwiami.
-A co, takie z nas gwiazdy?-Spytał Daniel udając celebrytę.
-Właśnie... lepiej ich tu nie komplementuj za bardzo, bo jeszcze bardziej zadufają się w sobie! O ile bardziej się da...-Odrzekłam. Johann i Daniel zmierzyli mnie wzrokiem.
-A gdzie Wy w ogóle byliście?-Spytał nagle Forfang.
-W Cenighte!-Zawołał Louis.
-Oo, odwiedzacie nasze stare miejsca! A do mnie to nie zadzwoniliście!-Uśmiechnął się Tande. Jak on się pięknie uśmiechał.
-Sam mówiłeś, że robicie męski wieczór z Johannem.-Również mu lekko posłałam kąciki ust do góry.
-A kto wpadł na pomysł, by iść tutaj? Bo to aż dziwne... Raz klub, raz kasyno?-Zdziwił się Johann.
-Victoria!!-Odpowiedzieli niemalże chórem.
-Dlaczego mnie to nie dziwi?-Daniel aż tknął mnie w bok.
-Dobra, dobra. Gramy, czy nie?-Przerwał nam Robert. Każdy przytaknął na jego słowa. Wybraliśmy kolor żetonów, zaczęliśmy obstawiać i kręcić kołem. Rob co chwila próbował mnie jakoś zaczepiać, przytulać. Jednak od razu od niego odchodziłam. Ale on dalej swoje... Rodzeństwo co chwila domawiało nam szampana. Jednak sami go najwięcej pili. Danielowi zrobiło się głupio, że oni ciągle stawiają, więc w końcu sam postanowił kupić coś symbolicznie. Chodź, pomożesz mi szepnął mi do ucha, po czy oddaliliśmy się od reszty
-Nie wiedziałem, że się spotykacie.-Powiedział czekając aż barman naleje trunki.
-Dzisiaj po raz pierwszy się spotkaliśmy.-Spojrzałam na niego. Cały czas na mnie patrzył.-Masz coś przeciwko, czy jak?
-Niee!-Zaczął kiwać głową.-Tak tylko pytam.. Nie chce się znowu do Ciebie zbliżyć?
-Daniel! A co do za pytania?-Patrzyłam na niego zdziwiona. Zaśmiał się i mnie przytulił.
-Pytam, bo się głupolu przyjaźnimy i martwię się o Ciebie!-Myślałam, że mnie zaraz udusi.-Więc jak? Bo miałem wrażenie, że próbuje Cię kokietować ile się da, ale Ty się odsuwasz...
-Może próbował, może nie! Ciągle nam się przyglądasz?-Udało mi się wyrwać z jego ramion, po czym uniosłam brew. Dziwnie się na mnie spojrzał, na co jedynie nie wiem dlaczego uśmiechnęłam się triumfalnie.
-Niee. Tak tylko... dało się zauważyć-Chyba trochę się zmieszał. W tej chwili barman podał nam tackę z nalanym do kieliszków szampanem. Chciałam pomóc Danielowi, ale nie dał mi tego zrobić. Idąc zauważyliśmy, że naszych towarzyszy nigdzie nie ma...
-Widzisz ich?-Spytałam zdziwiona. Danny pokręcił przecząco głową. Wyjęłam telefon i wybrałam numer Celiny.
-Nie odbiera...-Następnie zadzwoniłam do Johanna i Roba.
-Chyba coś im się popieprzyło i nas zostawili!-Stwierdził mój przyjaciel.
-Na to wychodzi...-Aż się zaśmialiśmy. Usiedliśmy przy ruletce i dopiero teraz zaczęliśmy się najlepiej bawić. Ciągle się śmialiśmy, domówiliśmy także szampana. Kiedy byliśmy lekko wstawieni stwierdziliśmy, że na nas już pora.
-Idziemy piechotą?-Spytałam.
-Tylko kurde miałem nocować u Johanna!
-To zanocujesz tym razem u mnie!-Uśmiechnęłam się.
-A nie boisz się mnie wpuszczać do domu?
-Jasne, że się boję, ale jeszcze tutaj na ulicy kogoś zgwałcisz i będę miała tę osobę na sumieniu!
-A co jeśli Ciebie zgwałcę?-Powiedział mi to do ucha szeptem.
-Znam karate, więc nawet mnie nie tkniesz.-Wyszczerzyłam zęby.
-Dorzucę Ci czegoś i na nic nie zda się te Twoje karate!-Wtedy zaczął mnie łaskotać. Uwielbiał mi to robić! Było nieco zimno, więc Daniel przytulił mnie samym sobą. Od razu zrobiło się lepiej
-Matko jaka jestem głodna!-Nagle mi się przypomniało.
-Nie powiem, też bym coś przekąsił... Znasz tutaj jakąś knajpkę?
-O tej porze... właśnie nie...-Zawiodłam się. W tej chwili przechodziliśmy koło małego, nieczynnego sklepiku. I wtedy do głowy wpadł mi szalony pomysł
-Weźmy z niego jakąś bułkę!
-Oszalałaś?!-Zawołał zdziwiony Daniel.-Niby jak chcesz to zrobić?
-Hmm... chyba nie ma tu kamer...-Powiedziałam zaglądając przez szybę.-Patrz, czy nikt nie idzie!
Przypomniało mi się, że mam przecież w torebce wsuwkę. Szybko ją znalazłam i umiejscowiłam w dziurce od klucza.
-Ej, coś mi nie idzie, spróbuj Ty!-Powiedziałam. Jednak facet to facet. Jednym zwinnym ruchem otworzył drzwi sklepiku. W razie czego, nałożyliśmy na głowy swoje kurtki i szybko wlecieliśmy do środka. Błyskawicznie odnaleźliśmy czekoladowe rogaliki i po prostu z tamtąd uciekliśmy. Przez jakiś czas biegliśmy, co nie było łatwe przez moje szpilki. Kiedy już byliśmy wystarczająco daleko, stanęliśmy i po prostu zaczęliśmy się śmiać.
-Wiesz, że jesteś kompletną wariatką?-Usłyszałam z ust przyjaciela, kiedy na chwilę stanęliśmy. Śmiejąc się spojrzałam mu w oczy. Na moment się uspokoiliśmy i mierzyliśmy się wzrokiem w ciszy. Gdy zrobiło się to krępujące oderwałam się od jego oczu i ponownie szłam w stronę domu ze śmiechem. Gdy czuję lekką krępację, zawsze staram się ją zakryć w ten sposób. A ukradzione rogaliki smakowały jak nigdy. Jakieś pół godziny później byliśmy już pod blokiem. Wchodząc do mieszkania dalej nie wyrabialiśmy z naszej głupoty. Ku naszemu zaskoczeniu na kanapie w salonie spał Johann. Więc nie miałam wyboru. Daniela musiałam położyć... u siebie. Wchodząc na górę zauważyłam, że dochodzi godzina 6rano. Obydwoje byliśmy padnięci. Podczas, gdy Tande brał prysznic, na szybko przygotowywałam mu pościel. Do pokoju wrócił... w samych bokserkach, ocierając się ręcznikiem. Nie powiem, bardzo podobał mi się ten widok, aż się lekko uśmiechnęłam pod nosem... Daniel najwidoczniej to zauważył, ale... kompletnie nic z tym nie zrobił. Zawiedziona poszłam do łazienki. Moja kąpiel trwała dłużej od Tande. Musiałam się ogrzać i wszystko przemyśleć. A kiedy weszłam do pokoju... zastałam Daniela smacznie śpiącego na łóżku. Zgasiłam światło i położyłam się obok niego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz