Kiedy się obudziłam, nie chciałam by to zauważył. Myślami wróciłam do tego, co się wydarzyło parę godzin wcześniej. Nasze ciała były bardzo spragnione bliskości. Nie sądziłam, że działałam na Daniela tak mocno. Czułam to po jego dotyku. Stanowczy i mocny, który na pewno pozostawił na mnie kilka siniaków. Godziłam się na to, odwdzięczając mu się wciskaniem paznokci w jego skórę. Na pewno w paru miejscach doszłam do krwi.. Aż zadrżałam na myśl o tym, jak pocierał swoją ręką moje ciało, całe ciało. Jak mnie lizał, gryzł moje piersi.. Mówił ciągle, że piękniejszych nie widział, nie czuł. Nie powiem, miałam naturalny, jędrny biust w rozmiarze 65D, który i mi się podobał. Tę pieszczotę uwielbiałam najbardziej. Cudownie było, jak wchodził raz, drugi, trzeci... bardzo mocno napierał, a ja ledwo dusiłam krzyk, po co reszta ma wiedzieć, jacy jesteśmy siebie spragnieni. Pomagał mi w tym łącząc wtedy nasze usta w pocałunku. Dawno nie czułam takich uniesień, jak tej nocy. Ba! Chyba nawet nigdy. Z Tomem było nieźle, ale... nie aż tak. Zdecydowanie nie aż tak bardzo... I nigdy nie tak długo. W tej chwili czułam swój każdy mięsień. A przecież od paru lat regularnie, codziennie ćwiczę! Jednak wszystko, co dobre kiedyś się kończy. Tak i miało być tym razem. Otworzyłam oczy i skierowałam je na osobę, na której ciągle leżałam. Mój kochanek nadal był bardzo ciepły, a z każdym jego oddechem czułam męskie, wyrzeźbione ciało. Piękne ciało chudziutkiego, wysokiego sportowca. Daniel tak słodko wyglądał, kiedy spał. Delikatnie oderwałam głowę od jego twardego torsu i oparłam ją o ścianę, sama lekko się podnosząc. Nie odrywając od niego wzroku przyciągnęłam kołdrę pod pachy i przykryłam nią swoje nagie ciało. Nie mogłam ot tak wyjść, nie lubię zostawiać spraw niewyjaśnionych. Próbowałam zebrać myśli, ułożyć jakąś sensowną wypowiedź, jednak kompletnie mi to nie szło. Co poradzić? Zwinnym ruchem wstałam, aby ogarnąć nasze rzeczy, po czym założyłam swoje ubranie. Znowu przemknęła mi myśl, by stąd uciec, ale mimowolnie wróciłam na łóżko. Delikatnie pogładziłam jego ramię, na którym zobaczyłam zdartą skórę od moich paznokci. Aż się boję pomyśleć, jak wyglądają jego plecy... W tej chwili zauważyłam, jak całe ciało Daniela zaczęło lekko podrygiwać, a on sam po mału unosi powieki do góry. Uśmiechnęłam się do niego blado.
-Hej kochanie.-Powiedział radośnie, po czym uniósł się, by mnie pocałować. Miał takie wspaniałe wargi... Generalnie nie zwracałam u mężyzn jakoś uwagi na usta, ale jego od razu przyciągały moją uwagę. Zaraz po oczach, na które zawsze patrzyłam w pierwszej kolejności. Jego usta były jak na faceta pełne, a ich ułożenie mnie intrygowało. Daniel jednak nie spotkał się z mojej strony z odwzajemnionym pocałunkiem. Delikatnie chrząknęłam dając mu do zrozumienia, że ma przestać.
-Co jest?-Spytał wyraźnie zdziwiony.
-Daniel... Nie możemy być razem.-Spuściłam wzrok.
-Dlaczego? Zrobiłem coś nie tak?-Poderwał się lekko do góry.
-To nie tak... Nie jestem gotowa na jakikolwiek związek.-Teraz spojrzałam w jego oczy, które były smutne.
-To chodzi o Toma? Lub o Roba? Kochasz go-Jego głos zrobił się stanowczy.
-NIE!-Niemalże krzyknęłam.-Żadnego z nich nie kocham! Po tym, jak ten pierwszy mnie zdradził... Po prostu nie chcę póki co się z nikim wiązać...
-Nie ufasz mi
-Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak na mnie działasz-Dotknęłam swoją ręką jego dłoni.-Ufam Ci, ale... jako przyjacielowi
-Zeszłej nocy nie było tego widać..
-Wiem.. jak już mówiłam, nawet nie zdajesz sobie sprawy jak na mnie działasz. Niczego nie żałuję, ale..
-Chcesz z tym walczyć? Myślałem, że... że coś do mnie czujesz. I to od jakiegoś czasu. Bo ja.. ja czuję.. Nie rozumiesz tego?-Na chwilę przerwał. Widziałam, że zbiera myśli, więc milczałam.-Jestem w Tobie cholernie zakochany!
Spojrzałam na niego. Zdawałam sobie sprawę, jak ciężko facetowi przyznać się do własnych uczuć. W tej chwili usiadł tyłem do mnie. Automatycznie zwróciłam wzrok na jego kark. Nie powiem, nieźle go urządziłam...
-Daniel... Czuję. Powiedziałam to.. tak! Czuję coś do Ciebie, od dawna nie mam Cię tylko jako przyjaciela...-Przerwał mi pocałunkiem. Niczego nie zrozumiał...
-Boję się rozumiesz?-Oderwałam się od niego.-Boję się, że przez związek znowu będę cierpieć, rozumiesz?
-Nie skrzywdzę Cię, przysięgam.-Objął moją twarz obiema rękoma.
-Tak? A skąd mam taką pewność?-Spytałam stanowczo. Złapałam go za nadgarski, by je cofnąć.
-Nie rozumiem...-Zrobił zdziwioną minę. Przez chwilę milczałam.
-Wiem o wszystkim...-Spojrzałam w okno.
-Wiesz o czym?
-Ashley, Inge, Ingrid...-Zaczęłam wymieniać.-Aa... Jakbym zapomniała. Rosanna! Dziewczyna Twojego kumpla, prawda? I jeszcze tam chyba parę było...
-Victoria, to nie tak jak myślisz! One nie były na serio!-Próbował się wytłumaczyć, aż uklęknął.-I skąd wiesz o Rosannie?
-One nie, ale skąd mam mieć pewność, że ze mną nie będzie tak samo?!-Niemal krzyknęłam.-A skąd wiem? Następnym razem lepiej sprawdźcie na weselu, czy nikt nie przechodzi, kiedy sobie wspominacie jak to spędzaliście sobie upojne noce!
-To był tylko raz, i z Rosanną za dużo wypiliśmy! I mieliśmy trochę problemów... Tak wyszło. Nigdy Cię nie zranię, rozumiesz? Bo mi na Tobie zależy!-Jego głos był prawie rozpaczliwy.-To czemu się ze mną przespałaś, skoro nie ufasz mi jako facetowi?
Spojrzałam na niego oczami w łzach.
-Bo mi też zależy... Tak dawno nie czułam czyjejś bliskości. Ale nie mam pewności, że nie będę Twoją następną zabawką... Muszę mieć pewność...
Ostatnie słowa wypowiedziałam już stojąc. Nie czekałam aż mi odpowie. Jak najszybciej wyszłam z pokoju.
-VICTORIA!!!!-Usłyszałam za sobą. Nie odwróciłam się.
-Co się dzieje?-Powiedział któryś z pozostałych skoczków wychodząc z pokoju obok. Nawet nie zauważyłam kto to był. Zbiegłam po schodach do wyjścia. Kiedy już byłam w aucie dostrzegłam, że przed dom wybiegł Daniel w bokserkach. Ciągle mnie wołał, jednak nie słuchałam tego i odjechałam. Całą drogę mocno płakałam. Wiedziałam, że może i moje zachowanie było dziecinne, ale musiałam tak postąpić. Bardzo się bałam kolejnych związków. Stałych związków. W końcu dojechałam do Oslo. Nie miałam najmniejszej ochoty jechać do domu. Niedaleko znajdował się park, więc postanowiłam się do niego wybrać. Dzisiaj była całkiem ładna pogoda. Zostawiłam auto specjalnie trochę dalej, aby móc się przejść. Nałożyłam ciemne okulary, by zakryć wszelkie emocje. Szłam tak nie zwracając na nic uwagi. Do momentu, gdy nie zauważyłam apteki. No tak, musiałam tam zajść.
-Poproszę tabletki 72h po.-Powiedziałam będąc już przy okienku. Na szczęście te pigułki były w Norwegii legalne. Kiedy wyszłam z budynku natychmiast wyjęłam wodę, aby je popić. Zeszłej nocy ani ja, ani Daniel nie zabezpieczyliśmy się. Nie miałam dni płodnych, ale nigdy nic nie wiadomo. Póki co nie chciałam żadnej ciąży. Nie teraz. Wolnym krokiem doszłam do parku, jednak... odechciało mi się po nim chodzić. Za dużo było tam par, rodzin. Jakoś nie miałam ochoty ich oglądać. Szybko wróciłam do auta. Aby się wyżyć pojechałam na moją ukochaną siłownię. Dzięki solidnemu wyciskowi przez 2h kompletnie nie myślałam o niczym innym, niż o mięśniach. Chociaż i tak od rana byłam cała obolała. Po powrocie do domu zauważyłam, że Celina już wróciła. Siedziała na kanapie oglądając jakiś serial w telewizji.
-O, Victoria! Gdzie byłaś?-Spytała.
-Na siłowni... coś się stało? Dawno tak nie promieniałaś!-Odpowiedziałam lądując obok niej.
-Noo... zeszłej nocy zeszłam się z Johannem.-Powiedziała uśmiechając się.
-Zeszłej nocy?-Uniosłam brwi.
-Wiesz... impreza, alkohol, a ja juz miałam od paru dni o tym myśli...
-Godzenie się w łóżku... jak w filmie!-Zaśmiałam się, ale za chwilę spojrzałam na nią zatroskanym wzrokiem.-Wybaczyłaś mu?
-Nie było łatwo, ale tak...-Uśmiechnęła się lekko.-Widzę, jak się stara, jak bardzo żałuje tego, co zrobił. A uważam, że każdy zasługuje na drugą szansę
-Taa...-Spuściłam wzrok.-Nawet nie wiesz jak się cieszę, gdy widzę Cię taką szczęśliwą! Ale proszę Cię, uważaj na siebie!
-Co jest?-Spytała Celina po pewnej chwili.
-Nic, wszystko ok.-Odpowiedziałam. A myślałam, że uśmiechem mistrzowsko ukrywam emocje.
-Przecież widzę! Dzisiaj też wybiegłaś bardzo szybko... To przez Daniela? Zresztą, po Twoim wyjściu chodził jak struty i każdego opierniczał za wszystko, co się dało. Nawet skrzyczał Phillipa za to, że śmiał się z jego kapci! A Danny zawsze miał do siebie dystans! Szybko z tamtąd uciekliśmy.-Powiedziała.
-Może już go przestał do siebie mieć.-Odpowiedziałam chłodno. Celina wywróciła oczami.
-Powiesz mi co jest grane?
-Przespaliśmy się zę ze sobą...-Wyszeptałam jej po chwili.
-Naprawdę?! To czemu obydwoje łazicie w takich nastrojach, jakby ktoś umarł?
-Powiedziałam mu dzisiaj rano, że nie potrafię jeszcze być w związku, że wiem o jego laskach. Że nie chcę być następną!-Zaczęłam znowu płakać. Celina przytuliła mnie.
-Jesteś pewna tej decyzji?
-Tak... Nie! Przecież wiesz, że że... ja go...-Na chwilę urwałam.-Skąd mam wiedzieć, że nie będę kolejną na chwilę?
-Skarbie, znacie się tyle lat. Czy kiedyś Cię zawiódł?-Celina przeczesywała mi włosy.
-Nie... ale jako przyjaciel...
-Vicky, związek podparty na przyjaźni, to najlepszy związek! Powinnaś dać mu szansę
-Sama mi mówiłaś, że Daniel to casanova!-Aż się zerwałam.
-Bo nim był... ale mam wrażenie, że odkąd tu jesteś, to on zmienił. Zresztą, widać na kilometr, że jest w Tobie zakochany po uszy! Nie tylko ja to zauważyłam!-Uśmiechnęła się do mnie.
-O czym Ty mówisz?
-Chłopacy już od dłuższego czasu się z niego śmieją, że nic nie robi ze swoim uczuciem.
-Tak myślisz? To możesz im powiedzieć, że się odważył. No nie wiem...-Zastanowiłam się chwilę.-Nawet nie wiesz, jak bym chciała z nim być... ale najpierw muszę się upewnić, że mogę mu w tej kwestii w 100% zaufać
-Tu masz rację. Daj mu trochę czasu, uważam że Ci to udowodni
Na moment się do niej uśmiechnęłam. Jednak ten dzień był zbyt ciężki. 5minut później smacznie leżałam w swoim łóżku i próbowałam zasnąć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz