środa, 31 sierpnia 2016

ROZDZIAŁ IX

Następnego dnia poszłyśmy z Celiną na obiecane zakupy. Na tę okazję wybrałyśmy się do największej galerii w Oslo. Były wakacje, więc i w tygodniu chodziło po niej dużo ludzi. Zanim zaczęłyśmy nasz szał, poszłyśmy po dużą kawę na wynos. Co jak co, ale potrzebowałyśmy na dzisiaj dużo energii. Kolejka w kawiarni była niemiłosierna. Jednak miałyśmy zbyt dobre humory, by je w mgnieniu oka popsuć. Czemu zawsze muszę się mylić? Akurat rozmawiałyśmy o rzeczach, jakie widziałyśmy na wystawach, gdy stanęło za nami dwóch facetów.
-Celina?-Usłyszałyśmy za sobą. Gdy tylko się odwróciłyśmy ukazał nam się Johann w towarzystwie Phillipa. No tak, ta dwójka nie pojechała na LGP.
-Nie, żadnej Celiny tu nie ma.-Odpowiedziała moja przyjaciółka cierpko zwracając wzrok ponownie w stronę kasy.
-Proszę, porozmawiajmy...-Forfang usiłował ją przekonać.
-No way!-Myślałam, że zabije go oczami.
-Ale co Ci dziewczyno szkodzi...-Wtrącił się Sjoenn.
-Zamknij się!-Spojrzałam na niego wrogo.
-Co-mi-szkodzi?-Wycedziła Celina.-On mnie zdradza, a Ty pytasz co mi szkodzi? Nie... Ja z Wami nie mogę! Chodź!
Przyjaciółka wzięla mnie za rękę i wyprowadziła z kawiarni. W oddali słyszałyśmy, jak Johann woła, że tego nie chciał i bardzo żałuje. Jedynie prychnęłyśmy... faceci. Rozmowa z byłym chłopakiem bardzo wkurzyła Celinę. Widać było, że chce się wyżyć na zakupach. Za bardzo się nie odzywała, ale za to po każdym sklepie latała minimum pół godziny przymierzając co się tylko da. Zresztą, sama nie byłam lepsza. Pod koniec dnia byłyśmy wyładowane torbami i innymi pakunkami tak, że ledwo łaziłyśmy. Najwięcej kupiłyśmy sukienek, głównie eleganckich, obcisłych, jakaś kloszowa też się znalazła. Każda oczywiście seksowna.
-A tę nałożę na jakąś randkę!-Zaczęłam jej wymachiwać obcisłą, bandażową czerwoną sukienką na ramionkach, ze sporym dekoltem i idealnie podkreśloną talią.
-O tak, jest idealna! Jeszcze Ty masz niezły biust, więc facet wgl padnie!-Wyszczerzyła zęby Celina. Udałam, że chowam ramionami cycki. W tej chwili kelnerka przyniosła nam dużą pizzę capriciossę. Byłyśmy bardzo głodne po całodniowym shoppingu.
-Vicky! Cel!-Nagle usłyszałyśmy nad sobą.
-O, hej Shaz!-Ucieszyłam się na widok koleżanki ze studiów.
-Co tu porabiacie? Oo widzę, że udane zakupy!-Podekscytowała się Shadow.
-Oj tak. Padamy. Jemy to i do domu-Odpowiedziała Celina.
-Właśnie, słyszałam że razem mieszkacie?
-Taak, mam siostrę!-Zachichotałam.-A może wpadniesz do nas?
-No nie wiem...
-Ale to bardzo dobry pomysł!-Zawtórowała mi Celina.
-Dobra! To wcinajcie szybko!

Jakieś pół godziny później byłyśmy już u mnie w mieszkaniu. Po drodze kupiłyśmy jeszcze owoce. W końcu po pizzy musimy być fit haha. Usiadłyśmy przy herbatce i włączyłyśmy jakąś muzykę. Rozmawiałyśmy głównie na ulubiony temat kobiet: o facetach. Celina mniej więcej opowiedziała Shadow o rozstaniu z Johannem.
-Ja odeszłam od Marcusa.-Odrzekła Shaz po historii z Forfangiem.
-Ja pierdole same końce...-Załamałam ręce.-Co się stało?
Shadow chwilę milczała.
-Zakochałam się w innym.-Odpowiedziała po pewnym czasie.
-Oo opowiedz nam o nim!-Zaciekawiła się Celina.-Znamy go?
-Kto to?-Dopytywałam, bo Shaz jedynie pokiwała twierdząco głową.
-Nikt ważny-Szybko mi odpowiedziała.
-Oj powiedz nam!-Naciskała Cel.
-Daniel...-Shadow prawie szepnęła. O mało co nie udławiłam się herbatą.
-Jaki Daniel-Odrzekłam chłodno patrząc na nią szeroko otwartymi  oczami.
-No nasz Daniel. Daniel Andre Tande-Shaz spuściła wzrok. Z kolei razem z Celiną spojrzałyśmy na siebie. Przełknęłam głośno ślinę. Natomiast w środku aż się we mnie zagotowało.
-Ale... Od teraz? Tak nagle?-Chciałam wiedzieć, czy się przypadkiem nie spotykają.
-Nie... Prawie od razu mi się spodobał. Myślałam, że coś między Wami będzie, ale widzę że się nie spotykacie poza szkołą itd.-Na te jej słowa przykleiłam do twarzy sztuczny uśmiech. Tak, ani razu nie widzieliśmy się po uczelni. Tylko jakoś tak codziennie, ale to szczegół.
-A Ty się z nim spotykasz?-Spytała Celina patrząc na mnie jakimś dziwnym wzrokiem.
-Niee...-Shadow posmutniała.-Ale bym bardzo chciała. Pisałam do niego parę razy na facebooku, odpisywał mi jednak rzadko.
-Jest skoczkiem, ma masę zajęć. Jeździ na treningi, teraz zaczęło się Letnie Grand Prix.-Skwitowałam.
-Wiem, ale będę się dalej starała.-Shaz się lekko uśmiechnęła.-Dobra, muszę spadać.

Kiedy drzwi się zamknęły przez moment nie dałam rady się ruszyć. Wyznanie Shadow kompletnie mnie sparaliżowało. Co ona wygadywała?? I... co ja się do cholery przejmowałam?! Gwałtownie zaczęłam wbiegać po schodach na górę.
-Victoria!-Usłyszałam za sobą.
-CO-Niemal krzyknęłam odwracając się. Mało co nie zabiłam Celiny wzrokiem.
-Widziałam Twoją reakcję na to, co powiedziała Shaz.-Spojrzała na mnie współczująco.
-Reakcję? Wydaje Ci się!-Odpowiedziałam nerwowo, po czym aż wbiegłam do swojego pokoju.
-Jesteś zazdrosna, chociaż nie masz o co!
-NIE JESTEM ZAZDROSNA-Wycedziłam siadając na łóżku.
-Vicky... Przecież widzę, co się dzieje.-Celina uklęknęła przede mną.
-Co się dzieje
-Daniel Ci się podoba.-Jej wzrok rozdzierał mi serce.
-Idziemy na imprezę.-Oznajmiłam jej przez chwilę patrząc na nią węższymi oczami.
-Co?-Tak tak. Ona tutaj chce prowadzić poważne rozmowy, a mi w głowie głupoty.
-Nie słyszałaś? Dziewczyno, jest piątek! Mamy wolne, jesteśmy wolne!-Potrząsnęłam głową z niedowierzaniem.-Nie ma co robić smutów
-Nie odpowiedziałaś na moje pytanie!
-Kiedy indziej na nie odpowiem, ok? Teraz nie jestem gotowa.-Oznajmiłam patrząc na nią chłodnym wzrokiem.
-Ale ja nie mam jakoś ochoty na imprezowanie...
-Oo Matko. To Ci się zachce. Na "nicmisięniechcoholizm" będziesz cierpiała, jak będziesz staruszką. Idź się szykuj.-Wręcz wypchnęłam ją za drzwi.
Jednak zamiast się od razu ogarniać, usiadłam na chwilę na łóżku. Nie zamierzałam jej się przyznawać, że ma rację. Tak, Daniel mi się podobał. Ale nie zamierzałam w to brnąć. Przynajmniej na stałe. Nie zamierzałam się wiązać na dłuższą metę z kimś, kto jest tak niestabilny w uczuciach i mógłby wziąć mnie za swoją kolejną zabawkę. Co tu nie mówić, jeszcze nie byłam gotowa się wiązać na stałe z kimkolwiek. Ale wiedziałam jedno. Czas powrotu dawnej mnie, która sama lubiła się bawić.

_______

Siemka ;)
Także, wszystko jasne hehe.
To nie była tylko zwykła troska o Danny'ego :D
Uważacie, że Victoria dobrze postępuje odtrącając kiełkujące w niej uczucie?
Spodziewaliście się, że Shadow się zakocha w Danielu?
I czy Celina ma wybaczyć Johannowi?

czwartek, 25 sierpnia 2016

ROZDZIAŁ VIII

Po zdanej sesji postanowiłam pójść do pracy. Niby miałam pieniądze po babci i z wynajmu dwóch mieszkań, jednak nie chciałam leżeć plackiem na kanapie i oglądać telewizor. Praca w małej knajpce była w sam raz. Ciągły ruch, kontakt z ludźmi. Nawet moja pani psycholog mi to poradziła. Ale na szczęście miałam głównie zmiany poranne, na popołudniowych było dużo więcej pracy. A co za dużo, to niezdrowo!
-Bardzo proszę.-Uśmiechnęłam się do klienta podając mu piwo. Dzisiaj podobno było strasznie gorąco, więc mieliśmy tłumy.
-A dla mnie co pani poda?-Usłyszałam jakiś głos, kiedy już byłam przy barze.
-A co pani by chciała?-Odwróciłam się.-Celina!
Uradowałam się na widok przyjaciółki. Wyglądała już o niebo lepiej. Wyprowadziła się ze wspólnego mieszkania i chwilowo wprowadziła się do mnie. Miałam dużo miejsca i przynajmniej non stop miłe towarzystwo. Johann ciągle starał się zrobić wszystko, aby mu wybaczyła, jak to nazwał, "ten incydent po pijaku". Jednak Cel póki co się nie ugięła. Ale widziałam, ile ją to kosztuje. Na codzień może i nie dawała po sobie nic poznać, uśmiechała się itd., jednak nieraz słyszałam w nocy jej płacz. Forfang strasznie ją zranił, w końcu bardzo mocno go kochała. W sumie to chyba nadal kocha.
-Co tu robisz?-Spytałam ją nalewając sok pomarańczowy.
-Mam dzisiaj wolne, a w domu pustki... Pomyślałam, że wpadnę.. Fajnie tu macie!-Rozglądała się dookoła.
Całe wnętrze było w kolorze bordowym, a wszystkie meble zrobione z ciemnobrązowego drewna, W lokalu było dużo stolików z krzesłami, a w centralnym miejscu stał ogromny bar.
-A nie powiem, podoba mi się!-Uśmiechnęłam się.
-Dobra, dobra. Powiedz mi lepiej, o której kończysz-Spojrzała mi w oczy.
-Za jakąś godzinkę...-Zastanowiłam się.
-Ok! Za godzinę tutaj wbijam i lecimy na zakupy.-Wyszczerzyła zęby.
-Nie mogę... Obiecałam mamie Daniela, że dzisiaj do niej wpadnę...-Zrobiłam smutną minkę.
-Kurde, mam jakiegoś pecha...-Zesmutniała.
-Ale za to mam jutro cały dzień dla Ciebie!!-O mały włos nie wyleciałam zza baru.
-Dobra! To jutro lecimy, shopping time!!!-Prawie wykrzyknęła i pocałowała mnie w policzek. Pomachałam jej na pożegnanie.
-Poproszę lemoniadę!-Powiedział jakimś dziwnym akcentem pan, któqgy przyszedł do baru. Nie powiem, był przystojny.
-Jesteś tu na wakacjach?-Zagadałam go.
-Nie-umiem-norweski-i-angielski-odpowiedział, na co tylko się uśmiechnęłam i odeszłam.
-Poproszę 3drinki sex on the beach.-Zamówiła następna klientka i poprosiła o przyniesienie ich do stolika. Szybko uwinęłam się z robotą, po czym zaczęłam rozglądać się za zamawiającą kobietą. Nigdzie nie mogłam jej znaleźć. Długo jej szukałam, kiedy nagle...
-Aaa!!!-Krzyknęłam czując na sobie zimne napoje. Jakiś typek wlazł prosto na mnie rozlewając świeżo zrobione drinki-Jak pan chodzi!
-Najmocniej przepraszam! Zamyśliłem się i wgl... Victoria?
Wtedy na niego spojrzałam. Średniej wysokości brunet, dobrze zbutowany. Skąś pamiętałam te czekoladowe oczy...
-Rob!-Ucieszyłam się.-Ale niespodzianka! Co Ty tu robisz?
-Przyjechałem odwiedzić mamę... a Ty tu pracujesz? Wgl świetnie wyglądasz!
-Dziękuję. Tak, zaczęłam niedawno..-nie dane mi było dokończyć.
-Przepraszam Cię, ale muszę lecieć. Masz tu mój numer, musimy się zgadać!-Mrugnął do mnie okiem.
Odprowadziłam go wzrokiem aż do samych drzwi. Nie spodziewałam się go tutaj. Przed paroma laty kochałam się w Robie. W sumie to, byliśmy jako taką parą. Nie uprawialiśmy co prawda seksu, ale balowaliśmy na umór. Ile to razy policja nas zgarniała... aż zaśmiałam się pod nosem. Pamiętam te nasze areszty: ja, Rob, Daniel, Weronica... nie byliśmy grzeczni. A teraz? Hm... chyba jestem az za bardzo.

Nie sądziłam, że na dworze jest aż tak gorąco. Cały czas siedziałam w klimatyzowanym pomieszczeniu, jedynie klienci ciągle coś wspominali o pogodzie. Dlatego, gdy tylko wyszłam z pracy, pobiegłam pędem do auta. Od kiedy Norwegia jest tak gorącym krajem?! Globalne ocieplenie było ewidentnie odczuwalne w stolicy kraju. Jadąc przez centrum skręciłam przy znaku prowadzącym do Drammen. Kiedy już byłam poza miastem, mogłam cieszyć oczy pięknem swojej ojczyzny. Nie mogłam się powstrzymać, by nie wjechać w jakąś boczną drogę, wysiąść z auta i na trawie rozkoszować się widokiem wód i klifów. Miałam takie szczęście, że akurat nikogo nie zastałam w takim samym stanie. Czasami miło jest pobyć tak samym... Jednak ktoś nie zdawał sobie sprawy z tego, jak mi w tej chwili dobrze, ponieważ rozdzwonił się mój telefon. Uśmiechnęłam się, gdy na wyświetlaczu ujrzałam dobrze mi znaną blondyneczkę.
-Danny!-Krzyknęłam radośniej.
-Co tam słychać, wariatko?-Nazywał mnie tak, odkąd zabrał mnie na naszą polanę.
-Jest pięknie!-Zaśmiałam się.-Cudownie, pięknie, ładnie pachnie!
-Czego się tam naćpałaś?-Teraz to on się śmiał. Ze mnie.
-Powietrza!-Wtórowałam mu.-Zaraz jadę do Twojej mamy. A co u Ciebie?
-O, nareszcie! Od tygodnia na Ciebie czeka! Bardzo dobrze pojutrze wracamy! Stoeckl chce z nami jeszcze potrenować-I dobrze, pomyślałam. Jakoś tak mi było smuto bez niego...
-Będziemy Ci tam dmuchać pod narty! Wisła się w końcu udała! 2 miejsce w drużynówce, zaraz za Polakami. 10 indywidualnie. Jestem z Ciebie dumna! Nie uwierzysz kogo spotkałam! ROBA!
-Tego Twojego eks?-Spytał zdziwiony.
-Tak! I coś mi uświadomił-Spoważniałam.-Że taka, jaka jestem teraz... to nie jestem ja
-Vicky, takie przejścia, jakie miałaś zmieniają ludzi. I to nawet na lepsze!-Myśłał, że jestem załamana i próbował mnie pocieszyć.
-Nie, nie, NIE! Chcę być znowu sobą, ostrzejszą, żywszą. Koniec z użalaniem się, jestem młoda i jeszcze nie muszę być odpowiedzialna! A tak a propo, główka nie boli?-Szkoda, że nie widział mojej miny.
-Mnie? A po czym?-Spytał zdziwiony.
-Twój szczery przyjaciel Johann wysłał mi wczoraj filmik z imprezy w Gołębiu...-Powiedziałam szyderczym głosem.
-J... jaki filmik?- Jestem pewna, że w tej chwili zbladł.
-Hmm... Pomyślmy... W sumie to parę filmików. Jak po polsku darłeś się "najlepsze, bo narodowe kotlety schabowe", całkiem ładnie mówisz w tym języku
-Ja pierdole...
-O, albo co tam było?-Udałam, że się zastanawiam.-Aaa coś tam, jak zacząłeś tańczyć na rurze razem z Fannemelem, bo chcieliście poczuć się jak tancerki w klubie GoGo... i takie tam
-JA PIERDOLĘ! -Wydarł się w słuchawkę.-Zabiję kiedyś tego Forfanga! Vicky, to nie tak, jak myślisz! Tam nie było żadnych panienek!
-Spokojnie, opanuj się! To było nawet zabawne głupolu! Z Celiną miałyśmy ubaw po pachy!-Zaśmiałam się, ale za chwilę przybrałam poważniejszy ton głosu.-Nawet gdyby były jakieś panienki, to mi nic do tego... Nie musisz mi się tłumaczyć.
W słuchawce przez chwilę zapanowała cisza.
-Nie muszę, ale chcę.-Teraz to Daniel spoważniał, a mi odjęło mowę. Jednak nie wiem czemu, ale się lekko uśmiechnęłam sama do siebie
-Muszę kończyć, Twoja mama na mnie czeka.-Powiedziałam po chwili.-Danny? Mam do Ciebie prośbę.
-Słucham Cię.
-Uważaj na siebie... Martwię się o Ciebie.-Powiedziałam zatroskanym głosem.
-Kompletnie niepotrzebnie. Ale dziękuję, nikt poza mamą się o mnie nie bał.-Odparł ciepłym głosem.
-Potrzebnie, czy niepotrzebnie zawsze będę się martwić-Stwierdziłam, po czym się rozłączyłam.

Resztę drogi do Drammen spędziłam myśląc o przyjacielu. Naprawdę się o niego bałam, skoki to bardzo niebezpieczny sport. Jeden błąd, jeden podmuch wiatiu a wszystko mogło się zdarzyć. Tym bardziej, gdy ktoś ma lęk wysokości! No i nierówno pod sufitem. Ale gdy byliśmy mali zawsze podziwiałam jego odwagę. Dziwiłam się też, czemu wybrał taki sport, skoro się bał. A ja przez to bałam się podwójnie. Jednak jakimś cudem umiał się tak skoncentrować, że przezwyciężał własny lęk. Nauczył się tego. Pamiętam jego pierwszy skok. A raczej... moment, kiedy miał go oddać. Tak się sparaliźował na górze małej skoczni K5, że zszedł z belki. Łącznie miał do niego 3podejścia, za trzecim razem się udało...

Wreszcie dojechałam do miłego mi domu. Ciocię widywałam często, gdy wpadałam do Daniela, ale rzadko do niej samej. Czas to naprawić! Mama Tande poczęstowała mnie obiadem i moją ulubioną szarlotką. Młodszy brat Danny'ego pojechał na trening siłowy, starszy gdzieś ot tak wybył, a siostra poszła na randkę. Jego tata pracował, zatem miałyśmy cały wieczór dla siebie. Usiadłyśmy spokojnie na kanapie i zaczęłyśmy plotkować o czym się dało. A ja miałam wrażenie, jakbym rozmawiała z własną mamą, której bardzo mi brakowało.



______
Hejka😊
Tym razem za bardzo akcja nie poszła do przodu ...
Ale obiecuję, że ten rozdział to jedynie swojego typu "przecinek".
W końcu Daniel jest skoczkiem i czas go wysłać na jakieś LGP 😃
Czekam na komentarze!

niedziela, 21 sierpnia 2016

ROZDZIAŁ VII

Telefon od Celiny był naprawdę niepokojący. Jeszcze nigdy nie słyszałam jej aż w takim stanie. Bałam się, że coś się stało
-Domyślasz się, o co może chodzić?-Spytał Daniel prowadząc auto.
-Właśnie nie mam pojęcia... Aż się boję-zmarszczyłam czoło.
-Będzie dobrze, nie martw się-Danny wziął moją rękę w swoją i się do mnie uśmiechnął. Gdy mnie dotknął po moim ciele przeszły jakieś dziwne dreszcze. Już miałam mu odpowiedzieć, ale rozdzwonił się jego telefon. Tande przestał mnie trzymać i go odebrał
-Co tam debilu?-brawo, piękne powitanie.-Ale coś się stało?... No dobra, tylko Victorię odwiozę i będę.
-Co jest?-Spytałam, gdy odłożył telefon.
-Chyba serio jest coś grubego.-Odpowiedział po chwili namysłu.-Dzwonił Johann, chce się ze mną spotkać, ale w knajpie. Nie był w dobrym stanie..
Jeny, teraz to już wgl zaczęłam się denerwować. Jednak nagle mnie olśniło.
-Daniel! A może oni spodziewają się dziecka?-Wrzasnęłam radośnie.
-Ciiszej kobieto, już wolę dostawać łukiem w uszy!-Udał, że je sobie zasłania.-A tak serio to jakoś nie widzę Forfanga w roli ojca. Zwłaszcza, o ile wie jak zmajstrować dziecko.
-Ojj ja Ciebie też nie, a pewnie kiedyś nim zostaniesz. O ile sam wiesz jak je zrobić! Biedne to będzie dziecko...-Spróbowałam zagrać szloch, ale coś mi nie wyszło. Reakcja Daniela była natychmiastowa
-EEJ!-krzyknęłam, gdy mnie walnął po głowie.
-Marquez, wiesz co? Ranisz mnie!-Miał twarz zbitego pieska.
-Nie płacz-Zrobiłam obojętną minę i teatralnie ziewnęłam.

W tej chwili podjechaliśmy pod blok. Szybko się z nim pożegnałam i pobiegłam na górę. Drzwi do mieszkania były otwarte, więc weszłam sama. Zastałam Celinę leżącą na łóżku. Płakała. Dookoła były porozwalane rzeczy, w tym głównie chusteczki do nosa.
-Kochanie, co się stało?-Uklęknęłam przy niej. Cel nic nie odpowiedziała, jedynie szybko się zerwała i do mnie przykleiła zanosząc się jeszcze większym płaczem.
-Maleńka, wszystko się ułoży. Pomogę Ci, wiem że nie będzie łatwo, ale damy radę.-Przeczesywałam jej włosy.
-Ty juuż wiesz?-Spytała zaskoczona.
-Nie trudno było się domyśleć!-Uśmiechnęłam się.
-Cco? Jak to?-Spojrzała na mnie.
-Ostatnio podupadałaś lekko na zdrowiu, i wgl.-Głaskałam ją po głowie.-Dacie radę, a jak tylko będzie trzeba, to Wam pomogę! Daniel na pewno też!
-Aaa ale o, o czym tyy mówisz?-Oderwała się ode mnie.
-No, o dziecku! 
-Jakim dziecku?
-A to nie chciałaś mi powiedzieć, że jesteś w ciąży?-Na te słowa Celina pokręciła głową.
-Rozstałam się z Johannem.-Zaniosła się jeszcze większym płaczem
-Ja.. jak to?-Zamurowało mnie.-Dlaczego? Co się stało?
-Jjj Johann... on.. on mnie zzdradził-Walnęła się znowu na łóżku. Oniemiałam.
-Johann??!! CIEBIE??!!-założyłam dłonie na twarz
-W trakcie Pucharu Świata... w marcu... w Wiśle-Kiedy to mówiła dopiero teraz zaczęłam się zastanawiać, co się dzieje po zawodach.-Poszli z chłopakami do klubu, który jest w ich hotelu... I Johann się trochę napił...
Kiedy to mówiła sama zaczęłam płakać. Jak on mógł jej to zrobić? Co za kompletna świnia.. 
-Ale powiedział Ci to?-Usiadłam obok niej ściskając jak najmocniej.
-Weszłam w odpowiednim momencie jego rozmowy z Kennethem... Nie miał jak już się wymigać-Zaczęła mocniej płakać.
-Przykro mi kochanie..-Płakałam razem z nią. Przez jakiś czas leżała mi na kolanach, a ja ją przytulałam. Nie umiałam powiedzieć ani słowa. Sama wiedziałam, że w takiej sytuacji najlepszy jest czas, słowa nic nie pomogą. I że nie powinna być w ten wieczór sama. Jak ja wtedy. Dlatego też chwilę później wstałam i poszłam do sklepu obok. Nie mogło być inaczej, musiałam kupić zestaw "ratunkowy": 2 butelki słodkiego wina, duża czekolada i masę chipsów. Celina na widok wszystkiego uśmiechnęła się blado. Zaczęłyśmy swój babski wieczór o rozmowach, jacy to faceci są beznadziejni. Włączyłyśmy potem jakąś idiotyczną komedię, w której śmieszna była głupota bohaterów i trochę się upiłyśmy winem. Mój zestaw pomógł, bo moja przyjaciółka zasnęła jak dziecko. Dokładnie o to mi chodziło. Nie chciało mi się spać, ale i zastanawiałam się, czy nie zostać. Jednak chyba rano lepiej, by się obudziła sama. Musi to poukładać, a jak się ogarnę to do niej wpadnę. Już miałam wychodzić, kiedy ktoś zadzwonił na mój telefon. To był Daniel. Okazało się, że zawiózł Johanna do jakiegoś hotelu pijanego w 3d i się zastanawiał, czy i my nie skończyłyśmy wieczoru i nie trzeba po mnie wpaść. To miło z jego strony. Już 10 minut później był pod drzwiami mieszkania.
-Danny!-Po cichu krzyknęłam radośnie i go objęłam.-Celinka śpi, chodźmy na dół.
-Widzę po Twoim stanie, że wieczór się udał?-Spytał niepewnie, jednak z uśmiechem.
-Przecież wiem, że Ty wiesz co się stało...-Powiedziałam chłodno będąc już w jego aucie.
-Wiem... Johann mi powiedział.-Szepnął.
-Byłeś przy tym?-Patrzyłam mu prosto w oczy. Miał je bardzo, bardzo ładne. Takie niebieskie. Takie lubiłam. Cholera, chyba ciutkę się upiłam.
-Gdy ją zdradzał to nie.. To byłoby aż dziwne.  Ale na tej imprezie tak.-Odrzekł smutno.
-Wiedziałeś, że się przespał z tą typiarką?-Zaczęłam być szorstka. Daniel długo milczał, dopiero po chwili pokiwał twierdząco głową. No tak...
-I nic z tym nie zrobiłeś?!-Krzyknęłam na niego.
-Ale co miałem robić?-Spojrzał na mnie pytająco.
-Powiedzieć Celinie! A nie, 3 miesiące żyła w kłamstwie!-Byłam zszokowana
-Victoria! WIem o tym, że on źle zrobił. Ale w tej sprawie nie chciałem być po żadnej stronie.. Forfang to mój najlepszy przyjaciel, ale tu go nie popierałem. Ale i nie chciałem pieprzyć Celinie życia, to on powinien jej powiedzieć!-Zdenerwował się.
-No dobra.. Przepraszam.. Masz rację.-Dałam mu buziaka w policzek, na co się uśmiechnął i... zaczerwienił? Uśmiech też miał cudowny.-Ale nie mogę w to dalej uwierzyć...
-Ja też... Forfang był u nas uważany za takiego świętoszka pod tym względem-Skończył to mówić szeptem
-Pod tym względem?-Powtórzyłam.-Co masz na myśli?
-No, że trzyma się jednej dziewczyny...
-A Ty?-Spytałam bez ogródek.
-Co ja?-Spojrzał na mnie tymi swoimi pięknymi ślepiami.
-Jesteś za jakiego uważany pod tym względem?-Uniosłam brew. Daniel nagle spuścił wzrok i chwilę milczał. Hmm... ciekawe dlaczego.
-To już musisz spytać chłopaków za jakiego mnie mają-Chyba to starannie przemyślał.
-Chłopaków? Jesteś gejem?-Kompletnie nie skumałam co miał na myśli. Od razu mi się z tym skojarzyło. W końcu, byłam podpita. I nie wiem czemu, ale oczekując na jego odpowiedź zaczęło mi walić serce. Tande aż zaczął zwijać się ze śmiechu
-hahahahaha mówiąc "my uważamy" i "chłopacy" miałem na myśli KUMPLI z kadry!
-aaa sorry. Nie załapałam haha-Sama się zaczęłam śmiać.-Ale nie jesteś gejem?
To pytanie aż zaczęło we mnie buzować. Daniel rozłożył się cały na kierownicy.
-Nie, nie jestem!-Dalej się śmiał. A ja nie wiem czemu odetchnęłam.
-To czemu nie masz dziewczyny?-Byłam jedynie lekko podpita, ale wzięło mnie na spytki.
-Czasami tak jest-Patrzył mi w oczy, aż ja spuściłam swoje.
-A miałeś jakąś?-Byłam bardzo ciekawa odpowiedzi. Sądząc po minie Daniela ewidentnie się zmieszał.
-Jakaś tam była..
-Jedna?-Od razu dodałam. Wywrócił oczami.
-Nie, nie jedna.-Znowu je na mnie skierował.
-Opowiedz mi o nich-Zrobiłam się strasznie ciekawska.
-Innym razem, ok?
-Ja ci opowiedziałam o Tomie i dziecku, chociaż to nie było łatwe!-Zarzuciłam mu.
-Tak wiem, ale i ja Cię nie naciskałem... Dałem Ci powiedzieć wtedy, gdy tego chciałaś. Opowiem Ci, ale... innym razem. Obiecuję. Ale teraz wiesz co?Zawiozę Cię gdzieś.-Wyszczerzył nagle zęby i odpalił silnik. 
Jechaliśmy do Oslo. Droga minęła nam śmiesznie, byłam trochę upita i ciągle chciałam się wydurniać. Tzn., na początku non stop się zastanawiałam, czemu nie chce mi opowiedzieć o swoich "podbojach". W końcu byłam niby jego przyjaciółką. Wstydził się, czy co?
Przez całą drogę niebo było pochmurne. Jednak im było bliżej Oslo, tym robiło się bardziej gwiaździste i jakieś... dziwne. Danny nagle poprosił mnie, abym założyła na oczy opaskę. Jak on mnie wkurzał! Ale nie chciał, bym zobaczyła wszystko przed czasem, cokolwiek to miało znaczyć. W tym stanie jechaliśmy jakieś 10 minut.
-Mogę już ją zdjąć?-Spytałam, gdy stanęliśmy
-Jeszcze nie!-Daniel był jakiś podekscytowany.
Szybko wysiadł z auta i podbiegł pod moje drzwi, aby pomóc mi wyjść. Złapał mnie za rękę i prowadził przez pewien czas. Nagle stanął za mną i rozwiązał mi materiał. Moim oczom ukazała się przepiękna królewska skocznia Holmenkollbakken. A tuż nad nią... na niebie rozciągała się zielono-fioletowa zorza polarna. Zaparło mi dech w piersiach.
-Podoba Ci się taki widok?-Usłyszałam głos Daniela tuż nad swoim uchem, Aż mnie przeszły ciarki po całym ciele.
-Jest fantastycznie.-Odpowiedziałam, po czym się do niego mocno przytuliłam. Danny objął mnie ramieniem.
-Pamiętasz, jak kiedyś często chodziliśmy oglądać zorzę?-Spytał nie odrywając się ode mnie. Zaśmiałam się.
-Jak mogłabym zapomnieć! A pamiętasz jak próbowaliśmy ją łapać myśląc, że jest blisko?
-Tak! Aż wpadliśmy do wody i pochorowaliśmy się na zapalenie płuc!!-Wtórował mi.
-Mama dała mi tak w tyłek, gdy przyszłam przemoczona,,,
-Haha moja też, ale pomimo tego byłem bardzo szczęśliwy.-Pod koniec lekko ściszył głos i położył swoją głowę na mojej.
-Ja też... To były piękne czasy..-Zamyśliłam się.
-Kto wie, może i wrócą...-Powiedział takim samym tonem. Po jego słowach jedynie się zaśmiałam i mocniej go przytuliłam, przez co stwierdził, że go za chwilę uduszę. A ja po prostu byłam w raju.


_______
Siemka!
Miałam ten rozdział dodać jutro, ale wyszło trochę inaczej 😜
Myślę, że akcja po mału się rozkręca 😃
Ale nadal nie wiem, co mnie podkusiło z tym Johannem 😃😃😃 musi coś być !
Wgl, z tego rozdziału jestem zadowolona. Mam nadzieję, że Wam przypadł do gustu- piszcie w komentarzach swoje opinie !

wtorek, 16 sierpnia 2016

ROZDZIAŁ VI

Był piękny, czerwcowy poranek. Dzisiaj mijały dokładnie trzy miesiące, odkąd zamieszkałam w Oslo. W końcu nasze studia zaczęły się nie od października, a od marca. Niektóre uczelnie zaczynają pierwsze semestry inaczej, i to na całym świecie. Przez moje okno próbowały się przebijać słoneczne promienie, których... chwilowo nie chciałam widzieć! Nowy dzień oznaczał jedno. Pierwszy egzamin w sesji. Koooszmar! Razem z Danielem i Shadow próbowaliśmy się do niej przygotować perfekcyjnie. Jednak najlepiej szła mi nauka samodzielna. Tzn... lepiej. Kiedy wpadała Shadow nasza nauka kończyła się na plotkach, a z Danielem... na wszystkim. A to zwykła rozmowa, a to głupoty. W tym, że to drugie zdecydowanie częściej. A samodzielnie trochę się uczyłam, trochę myślałam "o tym, co było" i "o tym, co będzie". Głupol ze mnie haha. Nie ważne, teraz trzeba było jakoś wstać. Jedna noga.. druga.. oo siedzę już na łóżku. Nie jest źle. Teraz jedno oko, drugie... Dojść do szafy, wziąć ubrania i... i się ubrać. Ale dzisiaj myślałam. Całą noc próbowałam zakuwać. Porażka. Nagle usłyszałam dzwonek telefonu. "Daniel" - wyświetliło mi się zdjęcie przyjaciela. Lekko się uśmiechnęłam
-Co tam, kujonku?-spytałam odbierając telefon zaspanym głosem.
-Kujonku? Chyba o sobie mówisz-zaśmiał się.-Spałaś chociaż troszkę?
-Jakieś dwie godziny...-odpowiedziałam ziewając.
-To tak jak ja. Nie możesz prowadzić w takim stanie. Za pół godziny będę pod Twoim blokiem
-Taaak.-Przeciągnęłam się, jednak dopiero po chwili doszło do mnie, co mi powiedział.-Za jakie pół godziny? Nie wyrobię się! I poradzę sobie!
-Nie, nie, nie. Słoneczko, HALO! Zobacz, która jest godzina! Domyślam się, że dopiero wstałaś z łóżka.
Niech to szlag. miał rację. Zaspałam. Szybko się rozłączyłam i pobiegłam do łazienki. W pół godziny udało mi się umyć włosy, nałożyć podkład, umalować oczy i usta. Aaa no tak. Nie zjadłam śniadania. Ale jak brzmi stare, kobiece powiedzenie, lepiej wyjść głodną, niż nieumalowaną. Szybko nałożyłam czarne szpilki i wybiegłam na zewnątrz. Pod blokiem zauważyłam Daniela opierającego się o swoje autko. Gdy tylko mnie zobaczył, na jego twarzy zagościł uśmiech od ucha do ucha. Nie mogłam nie zrobić tego samego.
-Ty jesteś pewna, że spałaś tylko dwie godziny? Wyglądasz pięknie, pani... magister!-Zaśmiał się przytulając mnie, po czym otworzył mi drzwi do samochodu.
-A dziękuję, dziękuję. Ty też! Powinieneś częściej nosić garnitury-Powiedziałam w pełni szczerze.
-Pomyślę nad tym. Za to Ty... masz to.-Sięgnął do schowka i wyciągnął z niej świeżą kanapkę.-Sądząc po pełnym makijażu i stroju, śniadaniem za bardzo się nie przejmowałaś. Prosto od mojej mamy, która zresztą dopytuje, kiedy ją odwiedzisz!
-Ojej... Jak miło!-Zrobiło mi się ciepło na serduchu, On mnie znał lepiej, niż ja samą siebie.-Podziękuj cioci z całego serca! Obiecuję, że po całej sesji od razu się z nią umówię!
Kanapka była przepyszna, a ja dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że jednak byłam głodna. Zanim dojechaliśmy na uczelnię, byłam już nawet aż za bardzo pełna. Wtedy dopiero zaczęła się nerwówka. Za chwilę miał być egzamin. Przyszliśmy do sali jako jedni z ostatnich. Na szczęście jeszcze mieliśmy chwilę, by powtórzyć najważniejsze zagadnienia. Wkrótce potem do sali wszedł profesor i się zaczęło. Szybkie wyjaśnienie egzaminu, który okazał się testem jednokrotnego wyboru, a nie wielokrotnego jak miało być pierwotnie, a następnie rozdanie go wszystkim.

Kiedy wyszłam z sali Daniel na mnie czekał. W końcu wyszedł trochę szybciej, niż ja.
-Jak Ci poszło?-Spytał.
-Nawet nie pytaj... nie chcę nawet o tym myśleć. Najchętniej napiłabym się jakiejś kawy i w ogóle o tym nie gadała
-Chodź...-Pociągnął mnie za ramię w stronę wyjścia. Jakieś 5 minut później staliśmy w kolejce do Starbucksa.
-Co chcesz?-spytał patrząc na menu.
-Dużą latte karmelową.-Odrzekłam. Już chciałam podejść, by zamówić, jednak mój przyjaciel mnie ubiegł i zamówił dwa razy to samo.
-Daniel, ja chciałam za siebie zapłacić!-Skarciłam go odchodząc od kasy.
-Marquez, nie pyskuj! Powinnaś się cieszyć, że nie dałem Ci wydać pieniążków!-Jak on mnie denerwował.
-Tak, mój portfel i wgl konto są Ci bardzo wdzięczne.-Odpowiedziałam sarkastycznie.-W sumie, czemu zamówiłeś to na wynos?
-A tak po prostu... Wszystkiego się dowiesz na miejscu-Był bardzo tajemniczy.
"Wszystkiego się dowiesz na miejscu?" Ciągle mi to brzęczało w uszach. Co ten nieobliczalny człowiek planował? Czy mam się bać? Najgorsze, że przez całą drogę nie chciał niczego mi powiedzieć, wgl jakoś tak milczał. Zaczynałam podejrzewać, że ta jego głupota już wgl mu uderzyła do głowy. Był jakiś taki tajemniczy. Dojechaliśmy do miejscowości, w której mieszkał Daniel. Co on kombinował? Przez chwilę pomyślałam, że zabiera mnie po prostu do siebie do domu. Jednak Tande skręcił gdzieś w jakąś leśną drogę. Chwilę później zatrzymał auto i powiedział, że jesteśmy na miejscu.
-Czy ty chcesz mnie wykorzystać? I uprowadzić?-Spytałam go, kiedy mnie prowadził za rękę.
-Wiem, że o tym marzysz, ale nie tym razem- uśmiechnął się łobuzierko i jeszcze mocniej mnie pociągnął za sobą. Wywróciłam jedynie oczy. Po pewnym czasie wyszliśmy na jakąś polankę. Skąd ja ją kojarzę? Próbowałam sobie przypomnieć, jednak nie przychodziło mi to najlepiej. Daniel najwidoczniej zauważył moją zadumę
-Nie poznajesz tego miejsca?-Spytał po pewnym czasie. W odpowiedzi jedynie pokręciłam głową nie spuszczając go z oczu.
-Przychodziliśmy tutaj jakieś 10 lat temu... Naprawdę nie pamiętasz?-Spojrzał na mnie niecierpliwym wzrokiem.-Fakt, było troszkę inaczej.. Tutaj... tutaj był taki mały domek, pamiętasz?
Przyglądałam mu się, gdy oddalił się, aby pokazać mi tamto miejsce.
-Boże, to naprawdę tutaj?-Aż przyłożyłam dłonie do twarzy. Ile się tutaj wydarzyło
-Nareszcie!-Przybiegł do mnie roześmiany Danny.
-Tak! Hahah pamiętam jak chodziliśmy tutaj bawiąc się w myśliwych! I w ogóle, całe nasze dzieciństwo-Cały czas się przyglądałam temu miejscu. Naszemu miejscu
-Szkoda tylko, że kiedyś Twoim łukowym celem było moje ucho!-Spojrzał na mnie jak zbity pies pokazując wcześniej wspomnianą część ciała.
-Bo Ci się należało! Wkurzyłeś mnie  tym swataniem z Noahem! Musiałam Cię jakoś walnąć, ale dłonią byś nie poczuł!-Udałam oburzoną.
-To była dla Ciebie bardzo dobra partia!-Daniel zaczął udawać rozdrażnionego, jednak za chwilę spoważniał.-Ale już teraz by nie była.
-Co masz na myśli?-Spytałam cicho. Danny mierzył mnie chwilę wzrokiem i układał moje włosy a ucho.
-Nic!-Zaczął się śmiać Przez chwilę nastała dosyć niezręczna cisza spowodowana przez Tande, który dziwnie się na mnie patrzył. Nie umiałam tak tkwić, więc musiałam coś wymyślić...
-BEREK!! -Wydarłam się i zaczęłam uciekać ze śmiechem. Daniel przez chwilę był zdezorientowany, nie wiedział kompletnie co przed chwilą zrobiłam. Jednak po paru sekundach zaczął mnie ganiać z bananem na twarzy. Nie było łatwo, w końcu ćwiczyłam, a dookoła było masę drzew, za którymi mogłam się schować. Jednak miałam tego pecha, że to Tande był zawodowym sportowcem i po pewnym czasie mnie złapał.
-Myślałaś, że jesteś taka szybka?-Uśmiechnął się do mnie łobuziersko nie wypuszczając mnie ze swoich ramion.
-No nie wiem nie wiem...-Nie dokończyłam, bo ten gamoń zaczął mnie łaskotać, przez co mój śmiech było słychać chyba wszędzie. Cudem udało mi się od niego wyrwać. Spojrzałam na niego z błyskiem w oku, po czym ponownie od niego uciekłam i zaczęłam tańczyć po całej polanie śpiewając "Mam tę moc". Tym samym znowu zaintrygowałam Daniela swoim zachowaniem, który stał wpatrując się we mnie z niedowierzaniem. Po chwili jednak sam do mnie dołączył i zaprosił mnie do tańca. Próbował udawać profesjonalnego tancerza tango, jednak wychodziło to komicznie. Przez niego znowu śmiałam się w niebogłosy.
-Wiesz, że jesteś kompletną wariatką?-wyszczerzył zęby ciągle się we mnie wpatrując.
-To źle? -Uniosłam brew i spuściłam oczy. -To dzięki Tobie dochodzę po mału do siebie.
Jednak Danny nie zdążył odpowiedzieć, ponieważ nasze wygłupy przerwał dźwięk mojego telefonu.
-Hej Cel, co tam?-Spytałam odbierając.-A akurat jestem z Danielem, a co się stało?
Po głosie mojej przyjaciółki poznałam, że coś jest nie tak. Tak jakby... płakała?
-Coś się stało?-Powiedział Danny po tym, jak się rozłączyłam.
-Właśnie nie wiem.. Ale zawieź mnie proszę do Celiny-Poprosiłam przyjaciela.

czwartek, 11 sierpnia 2016

ROZDZIAŁ V

Obudził mnie lekki ból głowy. Na szczęście w sumie to nigdy nie miewałam kaca, tak samo było i tym razem. "Szybko tabletka i będę jak nowa"-pomyślałam. Jednak nie było tak łatwo wstać z łóżka. Delikatnie usiadłam na nim i rozejrzałam się dookoła. Po weselu nocowaliśmy w mieszkaniu Johanna i Celiny, bo do nich było najbliżej. Zerknęłam obok siebie, Koło mnie jeszcze smacznie spał Daniel. Na materacu praktycznie nadzy leżeli Johann i Celina. Aż boję się pomyśleć, co robili gdy  byliśmy w krainie Morfeusza. Jednak byli gościnni i użyczyli nam własne łóżko. Powoli udało mi się wstać do szafki z lekami i sięgnąć po tabletkę przeciwbólową. Gdy otwierałam butelkę z wodą usłyszałam czyjeś delikatne kroki
-Coo, kacyk męczy?-Szeptała Celina
-Niee, lekko boli głowa, ale tak poza tym to nic mi nie jest.-Odpowiedziałam również po cichu.-A Ty jak tam?
-Chyba tak samo jak Ty.. Podaj mi tabletkę-poprosiła.-Chcesz coś jeść?
-Oh, w życiu! Na weselu nażarłam się jak świnia-zaśmiałam się.-Nic mi się kompletnie nie chce
-Nic mi nawet nie mów!-Wywróciła oczami.-Ale powinnyśmy się przejść
-Ty chyba sobie żartujesz... Nigdzie nie idę!!!-Niechcący powiedziałam głośniej.
-Ciii, niech lepiej się wyśpią.-Celina pokazała palcem na naszych śpiochów.-Temu właśnie lepiej chodźmy. A po imprezie najlepiej się przewietrzyć, dobrze nam to zrobi. Wrócimy i będziemy jak nowo narodzone.
-Hmmm... No dobra, masz rację-zawtórowałam jej.-Niech panowie się wyśpią, a my skoczymy do pobliskiego parku.
Jak najszybciej się dało ubrałyśmy się i wyszłyśmy. Co prawda, nie wyglądałyśmy zbyt wyjściowo, ale jakoś nie zwracałyśmy na to uwagi. Jakieś tam ubranie, kurtka i ciemne okulary sprawdziły się idealnie. Park był bardzo blisko mieszkania. Już od samego początku było czuć zapach przyrody i śpiew ptaków. W sam raz na spacer po imprezce heh. Jednak nie umiałam się skupić na zaletach natury.
-Nad czym się tak zastanawiasz?-Wyrwała mnie z zadumy Celina.
-O tym wszystkim co było na weselu...-odpowiedziałam nadal w myślach.
-Tak myślałam, że o tym. Sama nie mogę w to nie wierzyć-odparła Celina, a ja znowu na chwilę wróciłam do zeszłej nocy ...

Dosyć dziwnie się czułam po tych oczepinach. W końcu całowałam się ze swoim najlepszym przyjacielem. To nie było normalne. Jednak obydwoje zachowywaliśmy się tak, jakby nic się między nami nie wydarzyło. I dobrze, w końcu na stopie przyjacielskiej nic nie ma się dziać innego. Nadal tańczyliśmy i się wygłupialiśmy jak każdy na tym weselu. Później się zaczęliśmy nawet z tego śmiać. Po jakimś czasie panowie wyszli sobie na papieroska, a ja z Celiną zostałyśmy przy stoliku. Oczywiście, musiałyśmy obgadać każdego faceta, jaki znalazł się na sali. W końcu taka rola kobiet. Nawet jeden próbował coś do mnie zagadywać, jednak jakoś nie byłam nim specjalnie zainteresowana, więc bardzo szybko go spławiłam. Celina mnie za to skarciła, ponieważ był dosyć przystojny, ale jakoś mimo wszystko nie byłam zainteresowana. Gdy większość panów już przyszła, same zachciałyśmy zapalić, więc szybko wyszłyśmy na zewnątrz. Pod salą stało sporo osób , więc poszłyśmy w miejsce, gdzie za bardzo nikogo nie było. Zanim jednak sięgnęłyśmy po paczkę z papierosami usłyszałyśmy znane nam głosy. Po cichu przysunęłyśmy się do ściany i zaczęłyśmy nasłuchiwać.
-Rosanna, już dawno skończyliśmy ten temat. O co Ci teraz chodzi?-Usłyszałyśmy zirytowany głos Daniela.
-Po prostu... W życiu nie chcę, aby to wypłynęło, ale boli mnie oszukiwanie Phillipa-odrzekła płaczliwie dziewczyna Sjoena.
-Jakie oszukiwanie? Jak to się wszystko między nami zdarzyło to jeszcze z nim nie byłaś.
-PRAWIE byliśmy już razem! A ja go zdradziłam...Czuję się z tym podle-zza rogu zauważyłyśmy, że chowa twarz w dłonie
-Przespaliśmy się ze sobą raz. Dla mnie to nie miało znaczenia, wiesz że tego obydwoje nie chcieliśmy, ale stało się. Trochę wypiliśmy, obydwoje mieliśmy trochę problemów. Też mówiłaś, że to nic dla Ciebie nie znaczyło..
-Bo nie znaczyło, kompletnie nie znaczyło!-Rosanna próbowała krzyczeć szeptem.-Alee....
Słuchałyśmy tego z niedowierzaniem. Jak oni mogli?! Jak.. jak on mógł. Nie miałam ochoty słuchać dalszej części tej rozmowy, więc jak najszybciej uciekłam do środka i wbiegłam do łazienki..

-Victoria, przejmujesz się tym jakbyś była o niego zazdrosna. Przecież mówiłam Ci, że Daniel to swojego typu casanova-wyrwała mnie z zamysłu Celina.
-Ja? Zazdrosna? W życiu! Jesteśmy przyjaciółmi, a ten pocałunek nic nie znaczył, to była zabawa-odrzekłam nadal jednak będąc w lekkiej zadumie.-Ale nie jest miło tak na własnej skórze zauważyć, że Twój najbliższy przyjaciel to świnia!! Najpierw ta kuzynka Rune, teraz dziewczyna JEGO KUMPLA!
-Z tym się zgodzę.. Tyle, że ich było jeszcze parę.-Na te słowa Celiny spojrzałam na nią zszokowana.-Ale nie przejmuj się tym. Wobec Ciebie jest w porządku, znasz go lepiej niż my wszyscy, niż te wszystkie panienki. Może po Twoim wyjeździe po prostu się trochę zagubił? Jakoś odkąd wróciłaś z tego co wiem nie miał żadnej "przygody". Jeśli naprawdę jesteście przyjaciółmi, to udaj, że nie słyszałaś tej rozmowy, ale jeśli coś wywinie nowego to go skarć. Ty go umiesz ułożyć.
-Masz rację... Muszę udawać, że wszystko jest ok..-te ostatnie słowa długo powtarzałam w swojej głowie. Musiałam ich się nauczyć na pamięć...
-Ale... Czy to na pewno jest dla Ciebie przyjaciel?-Spytała chwilę później.
-Jak to? No tak, to mój przyjaciel!-Byłam zdziwiona jej pytaniem.
-Nie zachowujesz się ostatnio, jakby był Twoim przyjacielem, a kimś więcej. On w sumie też...-Celina aż przystanęła i spojrzała mi w oczy.
-Cel, idź do okulisty!-Byłam w szoku.-To jest mój przyjaciel. A nawet w sumie taki przyszywany brat. Wtedy to chyba normalne, że się troszczysz bardziej o niego, niż o siebie.

Moje wyjaśnienia najprawdopodobniej chyba nie wystarczyły Celinie, ale nie chciała drążyć tematu, uścisnęła mnie i szepnęła "To dobrze, jak tak". Sama nie miałam ochoty o tym rozmawiać. Akurat już zbliżyłyśmy się do mieszkania. Od drzwi było słychać, że chłopacy już nie śpią. I chyba mają kaca
-Ooo, a Wy gdzie byłyście?-Spytał ochrypłym głosem Johann.
-Musiałyśmy się przejść. Jak się czujesz kochanie?-Podeszła do niego Celina i czule pocałowała.
-Jak śmierć.-Za Forfanga odpowiedział Daniel.
-Nie trzeba było tyle pić.-Usiadłam obok niego głaskając go po włosach. Daniel położył mi głowę na kolanach.
-Główka boli?-Spytałam przeczesując mu fryzurę. Uroczo wyglądał taki słabiutki.
-Tak troszkę...-Odpowiedział beznamiętnie.
-Zrobię Ci jajka-uśmiechnęłam się
-Jesteś aniołem-Daniel ocknął się i dał mi buziaka w policzek. Jak tu się na niego gniewać?
Poszłam do aneksu kuchennego, wyjęłam patelnię i jajka. Jednak mimo wszystko nadal byłam na niego zła, chociaż nie wiedział o tym, że usłyszałam tamtą rozmowę. Przyprawiając "niechcący" dosypałam ciutkę za dużo pieprzu. Upsss...
-Co Ty robisz?-Usłyszałam za sobą cichy głos rozbawionej Celiny
-Cóż, za złe czyny musi być jakaś kara-wyszczerzyłam do niej zęby, na co się zaśmiała.
Zaniosłam Danielowi jajka z czułym uśmiechem. Aż odwróciłam się do niego tyłem, by nie wybuchnąć sarkastycznym śmiechem. Chwilę później słyszeliśmy, jak Tande biegnie po wodę
-Ile Ty tam pieprzu wwaliłaś?-Spytał łaknąc.
-A coś nie tak?-Udałam zaskoczoną.-Przepraszam, po alkoholu moje kubki smakowe jeszcze nie doszły do siebie, myślałam, że nawet jest go za mało!
-Nie, nie, nie... Trochę za dużo!
-Przepraszam... Wiesz co, zadzwonię do Twojego brata i poproszę, by już po nas przyjechał.-Uśmiechnęłam się niewinnie. To się nazywa "zemsta na ostro". Kac i pieprz.

niedziela, 7 sierpnia 2016

ROZDZIAŁ IV

Odetchnęłam z ulgą, gdy skończyły się zajęcia z anatomii. Nasza pani profesor była ostrą babką, nawet na wykładach nie dawała nam spokoju. Sprawdzała obecność i co jakiś czas brała do odpowiedzi 3 osoby. Mieli przerąbane ci, co byli wpisani na listę, a później gdy ich wyczytywała okazało się, że to koledzy ich wpisali. Na szczęście mnie jeszcze nie wezwała, ale przed zawsze jest duży stres. 
Dzisiaj byłam sama, nie było ani Daniela, ani Shaz. Danny miał treningi, natomiast Shadow wyjechała na parę dni ze swoim nowym facetem. Odkąd go ma, bardzo rzadko się spotykamy, ale ważne, że jest szczęśliwie zakochana. Marcus to świetny i bardzo przystojny facet. Do następnych zajęć miałam jeszcze godzinkę, ale nie chciało mi się jechać do domu. Dlatego skierowałam się do bufetu, gdzie zamówiłam kawę. Robili tutaj świetne latte. Znalazłam wolny stolik i się rozsiadłam w notatkami. Akurat następne mieliśmy ćwiczenia, a nie wykłady, więc bardzo możliwe, że facet zrobi nam jaką miłą wejściówkę. Notatki miałam całkiem ładne, więc dosyć łatwo mi zleciała godzinka. Kiedy zaczęłam je pakować zauważyłam, że ktoś dosiadł się do mojego stolika.
-Śledzisz mnie?-oburzyłam się na widok Toma.-Co tu jeszcze robisz?
-Poproszono mnie, abym jeszcze został parę dni, aby pomóc w pewnej sprawie. Victoria... musimy porozmawiać-spojrzał mi prosto w oczy. Ale już nie robiło mi się na ich widok gorąco. Zbyt mnie zranił, by nadal go kochać. Przeszło mi kompletnie
-Nie mamy o czym mówić-odpowiedziałam chłodno. To, że mi przeszła miłość, nie oznacza że i nienawiść. Nie patrzyłam na to, że on jest i zaczęłam pakować swoje rzeczy.
-Chyba właśnie mamy... chcę Ci wszystko wyjaśnić-ruszył za mną w kierunku drzwi
-Idź do Joanne, będąc w ciąży potrzebuje Ciebie bardziej, niż kiedykolwiek.-Odrzekłam cierpko idąc żwawo korytarzem
-Victoria, jesteśmy dorośli, nie bawmy się jak dzieci!!-krzyknął i pociągnął mnie za rękę, aż o mały włos się nie wywaliłam.
-A co tu się dzieje??!!- Usłyszałam za sobą głos Daniela. W samą porę.. Tande wybadał sytuację i wbił się wzrokiem w metalowy uścisk dłoni Toma na moim nadgarstku, którego nie dałam rady uwolnić.
-I kto tu się zachowuje jak dziecko i za mną ciągle łazi?-Skarciłam go.
-Puść ją-powiedział stanowczo Daniel
-Nie wtrącaj się w nieswoje sprawy chłopczyku-odrzekł Tom
-W nieswoje? Znam Victorię dużo dłużej, niż Ty więc to raczej i są moje sprawy-zauważyłam w oczach Daniela rządzę mordu. Robiło się nie za ciekawie...
-Daniel, spokojnie..-wolną rękę położyłam na jego ramieniu.
-Uhu.. Nowy romansik? Masz koleś dobrze, szybko wskoczy Ci do łóżka-zaśmiał się perfidnie Tom. Nie sądziłam, że go stać na takie teksty, myślałam że ma dużo więcej klasy. Daniel spojrzał na niego po czym wyrwał mi się gwałtownie i... przywalił Tomowi w twarz.


...


-Celina, wiesz gdzie położyłam swoje szpilki?-zawołałam z przedpokoju
-Taaak, leżą tutaj w  pokoju!-zawołała.
-Ooo a ja ich szukam i szukam-zaczęłąm wchodząc do salonu.-Boże, jak Ty pięknie wyglądasz! Johann padnie z wrażenia.
Nie kłamałam ani trochę. Przyległa beżowa sukienka do połowy uda, bez dekoltu i ramion idealnie podkreślała jej bardzo szczupłą figurę. Do tego dobrała szare szpilki i w tym samym kolorze żakiet i kopertówkę. Włosy upięła jej znajoma fryzjerka w piękną, nieco skomplikowaną fryzurkę. Do tego delikatny makijaż oczu i akcent na usta pomalowane fioletową szminka. Wyglądała idealnie!
-Dziękuję Ci bardzoooo OO ! I kto to mówi, jaka laska z Ciebie! Rockowy look!-zawołała na mój widok.
Ja ubrałam się nieco inaczej. Na tę okazję wybrałam czerwoną kloszową sukienkę bez żadnych ramionek, do połowy kolana. Do tego czarne szpilki, taka sama kopertówka i... kurtka "skórzanka" ramoneska. Nie mogłam się powstrzymać, uwielbiam je! Na plecy opadały mi moje długie, ciemnobrązowe duże loki, które zrobiła mi ta sama koleżanka. Ja z kolei postawiłam na "smoky eyes" i lekką matową szminkę do ust.
-Dzięki, w końcu idziemy na wesele!-zaśmiałam się.-Nadal nie wierzę, że dałam się namówić Danielowi, bym szła z nim.
-I bardzo dobrze, zresztą Rune też chciał byś poszła. I przynajmniej pobalujemy trochę razem!-zaczęła tańczyć do muzyki, którą włączyłam. Bardzo się zaprzyjaźniłam z Celiną, odkąd ją poznałam. Przedstawiła mi też swoje najlepsze koleżanki, jednak o dziwo to ze mną spędzała więcej czasu. Nie licząc Johanna.
-Kiedy przyjdą chłopacy?-Spytałam.
-Pewnie jakoś niedługo.. Daniel pewnie zaraz przyleci, odkąd wrócił Twój ex strzeże Cię jak oka w głowie-puściła do mnie oczko. Była drugą osobą, której powiedziałam co zaszło w USA. I nie żałowałam. Jednak zanim jej odpowiedziałam, w drzwiach stanęli Johann i Daniel.
-Pięknie wyglądasz-usłyszałam od Danny'ego
-Dziękuję, Ty też niczego sobie-uśmiechnęłam się i zaczęłam mu poprawiać czerwony krawat. Tande bardzo mnie zaskoczył, kurde pasował mu garniak.
-Chodź, przypudruję Cię trochę!-kazałam mu usiąść na krześle.
-Uuu Danny, Ty się malujesz?-krzyknął Johann
-Odkąd polubił kolor czerwony pod okiem to musi-skwitowałam
-Nikt nie będzie Cię obrażał!-odrzekł stanowczo Daniel. Aż się lekko zarumieniłam.. Gdyby nie ja, nie miał by limo pod okiem. Zaraz po tym, jak rzucił się na Toma, ten mu oddał. Lżej, ale ślad pozostał. Gdyby nie taki znajomy z naszego roku, zaczęliby się bić. Na szczęście już dużo zeszło, więc nie miałam problemu, aby to zatuszować
-No i pięknie-powiedziałam kończąc swoje "dzieło".
-Chodźcie, już musimy iść!-powiedziała Celina. Wszyscy udaliśmy się do samochodu.

Ceremonia zaślubin była przepiękna. Kościół ozdobiony ile się dało, przepych było widać na każdym kroku. Martine wyglądała pięknie w suknii ślubnej, a po Rune było widać, że jest w niej po uszy zakochany. Zamówili specjalne piosenki u organisty. I tym samym, nie grano im klasycznego marszu weselnego, a jakaś dziewczynka zaśpiewała im przepięknie znaną z bajki Shrek piosenkę "Hallelujah". Widziałam, że Celina aż się popłakała.
Sala weselna była ogromna. Zresztą, nic dziwnego, w końcu zaproszono ponad 200 osób. Siedzieliśmy przy dużym, okrągłym stole. Velta zrobił tzw. "strefę skoczków", ponieważ siedzieli tam sami skoczkowie. Poza nami był Johann, Hilde, Phillip, Gangnes, Fannemel, Bardal, Jacobsen i trener Stoeckl, każdy z partnerkami. Wielu gości próbowało podejśc do nich i poprosić o jakiś autograf. Przy naszym stoliku było chyba najgłośniej. Wszyscy się śmialiśmy i wygłupialiśmy. I dosyć mocno piliśmy. W końcu sportowcy haha. To nasza grupka również brylowała na parkiecie. Zatańczyłam chyba z każdym z chłopaków, z Bardalem piłam nawet "bruderszafty"
-Hahhahaha ja wszystko rozumiem, ale po cholere dla Hilde wziął ze sobą tego pluszaka!-śmiałam się na dworze
-Bo on uważa, że dzięki niemu poderwie jakąś panienkę, że mu przynosi szczęście-wtórował mi śmiechem Daniel
-Cooo-zdziwiłam się.-To ta laska, jak tam jej... Anett, nie jest jego dziewczyną?
-Niee. To jego kuzynka-szepnął mi do ucha. To było przyjemne... ale od razu się ogarnęłam
-Haha serio? A opowiadałeś, że Hilde to taki amant-śmiałam się
-Bo jest! Ale chwilowo na urlopie-wyszczerzył do mnie zęby Danny.
-Ty sobie jaką poderwij, Velta ma dużo młodych kuzyneczek-uśmiechnęłam się łobuziersko.
-Nie nie nie... dzisiaj jestem od tego by to Tobie znaleźć męża!-myślałam, że go walnę.
-Ty już się o mnie nie martw, poradzę sobieee aaaa!!-krzyknęłam, bo ten debil zakneblował mi usta i zaczął łaskotać jak już byliśmy na sali. Ledwo udało mi się mu wyrwać. Już chciałam mu oddać, ale kiedy podchodziliśmy do stolika podeszła do nas jakaś niebieskooka blondynka
-Daniel, możemy porozmawiać?-spytała delikatnie. Na jej widok Danielowi zastygła mina.
-Victoria, idź ja zaraz dojdę-powiedział już bez śmiechów i ruszył za blondynką. 
Byłam bardzo ciekawa co to za laska, co chwila się do nich odwracałam i lustrowałam ją wzrokiem zza stołu
-Znasz tę typiarę, co rozmawia z Danielem?-spytałam Celinę
-Niee, nie kojarzę jej-odpowiedziała mi po woli, przyglądając się jej.
-Oh, kochanie! Nie poznajesz jej? To jest Ashley, kuzynka Velty, z którą Daniel tam nooo... no wiesz co.
-Daniel z nią co?-spytałam od razu
-Aaaa faktycznie, to ona!-Powiedziała po chwili Celina i skierowała się do mnie.-Noo mieli romans.
Kiedy usłyszałam te słowa poczułam się dość... dziwnie. Natychmiast wypiłam swojego drnka jednym duszkiem nie spuszczając ich z oczu, na co Johann zaczął mi bić brawo. Kiedy Daniel wrócił, przez jakiś czas byłam dla niego dosyć oschła. Sama nie wiem czemu.. Ale za chwilę alkohol uderzył mi do głowy i kompletnie mi przeszło. Wtedy przyszedł moment oczepin. Razem z Celiną stanęłyśmy, aby złapać welon. Muzyka leciała, leciała aż welon poleciał do góry i... wpadł mi w ramiona. Oooo nie, ja to mam szczęście. Kiedy już był zaczepiony o moje włosy panowie zaczęli tańczyć dookoła Rune. Muzyka zgasła a muszka.. wylądowała u Daniela. Myślałam, że padnę ze śmiechu. Musieliśmy tańczyć, przy czym i tak trochę mi się kręciło w głowie, potem Daniel na "koniu" krześle mi się oświadczał, a na końcu prowadzący stwierdził, że widział nas razem itd., więc... kazał Danielowi mnie pocałować. Myślałam, że padnę. Danielowi też zrzedła mina na wieść o tym. Kiedyś już się całowaliśmy jak byliśmy mniejsi. Stwierdziliśmy, że zanim będziemy mieć jakieś pary warto poćwiczyć, aby nie wyjść na jakiś zielonych. Ale teraz byliśmy starsi i trochę... to było dziwne. Jednak na szczęście byliśmy podpici, więc nie mięliśmy jakiegoś dużego problemu. Daniel stanął obok mnie, po czym po malutku zaczął zbliżać swoją twarz do mojej. Gdy zaczęłam czuć jego oddech, moje serce nie wiem czemu zaczęło walić jak dzwon. Na szczęście nikt tego nie słyszał, a na moich wargach poczułam chwilę później wargi mojego najlepszego przyjaciela...

                     

                                         ________________________________

Heej ;)
Trochę było czekania na ten rozdział, ale za bardzo nie miałam dostępu do bloga ;) Jednak myślę, że rozdział wyszedł w miarę fajnie i coś zaczyna się dziać :D
A jak Wam się podoba postawa naszych na LGP?? Oby tak zimą, aż chce się powiedzieć ! :D