niedziela, 21 sierpnia 2016

ROZDZIAŁ VII

Telefon od Celiny był naprawdę niepokojący. Jeszcze nigdy nie słyszałam jej aż w takim stanie. Bałam się, że coś się stało
-Domyślasz się, o co może chodzić?-Spytał Daniel prowadząc auto.
-Właśnie nie mam pojęcia... Aż się boję-zmarszczyłam czoło.
-Będzie dobrze, nie martw się-Danny wziął moją rękę w swoją i się do mnie uśmiechnął. Gdy mnie dotknął po moim ciele przeszły jakieś dziwne dreszcze. Już miałam mu odpowiedzieć, ale rozdzwonił się jego telefon. Tande przestał mnie trzymać i go odebrał
-Co tam debilu?-brawo, piękne powitanie.-Ale coś się stało?... No dobra, tylko Victorię odwiozę i będę.
-Co jest?-Spytałam, gdy odłożył telefon.
-Chyba serio jest coś grubego.-Odpowiedział po chwili namysłu.-Dzwonił Johann, chce się ze mną spotkać, ale w knajpie. Nie był w dobrym stanie..
Jeny, teraz to już wgl zaczęłam się denerwować. Jednak nagle mnie olśniło.
-Daniel! A może oni spodziewają się dziecka?-Wrzasnęłam radośnie.
-Ciiszej kobieto, już wolę dostawać łukiem w uszy!-Udał, że je sobie zasłania.-A tak serio to jakoś nie widzę Forfanga w roli ojca. Zwłaszcza, o ile wie jak zmajstrować dziecko.
-Ojj ja Ciebie też nie, a pewnie kiedyś nim zostaniesz. O ile sam wiesz jak je zrobić! Biedne to będzie dziecko...-Spróbowałam zagrać szloch, ale coś mi nie wyszło. Reakcja Daniela była natychmiastowa
-EEJ!-krzyknęłam, gdy mnie walnął po głowie.
-Marquez, wiesz co? Ranisz mnie!-Miał twarz zbitego pieska.
-Nie płacz-Zrobiłam obojętną minę i teatralnie ziewnęłam.

W tej chwili podjechaliśmy pod blok. Szybko się z nim pożegnałam i pobiegłam na górę. Drzwi do mieszkania były otwarte, więc weszłam sama. Zastałam Celinę leżącą na łóżku. Płakała. Dookoła były porozwalane rzeczy, w tym głównie chusteczki do nosa.
-Kochanie, co się stało?-Uklęknęłam przy niej. Cel nic nie odpowiedziała, jedynie szybko się zerwała i do mnie przykleiła zanosząc się jeszcze większym płaczem.
-Maleńka, wszystko się ułoży. Pomogę Ci, wiem że nie będzie łatwo, ale damy radę.-Przeczesywałam jej włosy.
-Ty juuż wiesz?-Spytała zaskoczona.
-Nie trudno było się domyśleć!-Uśmiechnęłam się.
-Cco? Jak to?-Spojrzała na mnie.
-Ostatnio podupadałaś lekko na zdrowiu, i wgl.-Głaskałam ją po głowie.-Dacie radę, a jak tylko będzie trzeba, to Wam pomogę! Daniel na pewno też!
-Aaa ale o, o czym tyy mówisz?-Oderwała się ode mnie.
-No, o dziecku! 
-Jakim dziecku?
-A to nie chciałaś mi powiedzieć, że jesteś w ciąży?-Na te słowa Celina pokręciła głową.
-Rozstałam się z Johannem.-Zaniosła się jeszcze większym płaczem
-Ja.. jak to?-Zamurowało mnie.-Dlaczego? Co się stało?
-Jjj Johann... on.. on mnie zzdradził-Walnęła się znowu na łóżku. Oniemiałam.
-Johann??!! CIEBIE??!!-założyłam dłonie na twarz
-W trakcie Pucharu Świata... w marcu... w Wiśle-Kiedy to mówiła dopiero teraz zaczęłam się zastanawiać, co się dzieje po zawodach.-Poszli z chłopakami do klubu, który jest w ich hotelu... I Johann się trochę napił...
Kiedy to mówiła sama zaczęłam płakać. Jak on mógł jej to zrobić? Co za kompletna świnia.. 
-Ale powiedział Ci to?-Usiadłam obok niej ściskając jak najmocniej.
-Weszłam w odpowiednim momencie jego rozmowy z Kennethem... Nie miał jak już się wymigać-Zaczęła mocniej płakać.
-Przykro mi kochanie..-Płakałam razem z nią. Przez jakiś czas leżała mi na kolanach, a ja ją przytulałam. Nie umiałam powiedzieć ani słowa. Sama wiedziałam, że w takiej sytuacji najlepszy jest czas, słowa nic nie pomogą. I że nie powinna być w ten wieczór sama. Jak ja wtedy. Dlatego też chwilę później wstałam i poszłam do sklepu obok. Nie mogło być inaczej, musiałam kupić zestaw "ratunkowy": 2 butelki słodkiego wina, duża czekolada i masę chipsów. Celina na widok wszystkiego uśmiechnęła się blado. Zaczęłyśmy swój babski wieczór o rozmowach, jacy to faceci są beznadziejni. Włączyłyśmy potem jakąś idiotyczną komedię, w której śmieszna była głupota bohaterów i trochę się upiłyśmy winem. Mój zestaw pomógł, bo moja przyjaciółka zasnęła jak dziecko. Dokładnie o to mi chodziło. Nie chciało mi się spać, ale i zastanawiałam się, czy nie zostać. Jednak chyba rano lepiej, by się obudziła sama. Musi to poukładać, a jak się ogarnę to do niej wpadnę. Już miałam wychodzić, kiedy ktoś zadzwonił na mój telefon. To był Daniel. Okazało się, że zawiózł Johanna do jakiegoś hotelu pijanego w 3d i się zastanawiał, czy i my nie skończyłyśmy wieczoru i nie trzeba po mnie wpaść. To miło z jego strony. Już 10 minut później był pod drzwiami mieszkania.
-Danny!-Po cichu krzyknęłam radośnie i go objęłam.-Celinka śpi, chodźmy na dół.
-Widzę po Twoim stanie, że wieczór się udał?-Spytał niepewnie, jednak z uśmiechem.
-Przecież wiem, że Ty wiesz co się stało...-Powiedziałam chłodno będąc już w jego aucie.
-Wiem... Johann mi powiedział.-Szepnął.
-Byłeś przy tym?-Patrzyłam mu prosto w oczy. Miał je bardzo, bardzo ładne. Takie niebieskie. Takie lubiłam. Cholera, chyba ciutkę się upiłam.
-Gdy ją zdradzał to nie.. To byłoby aż dziwne.  Ale na tej imprezie tak.-Odrzekł smutno.
-Wiedziałeś, że się przespał z tą typiarką?-Zaczęłam być szorstka. Daniel długo milczał, dopiero po chwili pokiwał twierdząco głową. No tak...
-I nic z tym nie zrobiłeś?!-Krzyknęłam na niego.
-Ale co miałem robić?-Spojrzał na mnie pytająco.
-Powiedzieć Celinie! A nie, 3 miesiące żyła w kłamstwie!-Byłam zszokowana
-Victoria! WIem o tym, że on źle zrobił. Ale w tej sprawie nie chciałem być po żadnej stronie.. Forfang to mój najlepszy przyjaciel, ale tu go nie popierałem. Ale i nie chciałem pieprzyć Celinie życia, to on powinien jej powiedzieć!-Zdenerwował się.
-No dobra.. Przepraszam.. Masz rację.-Dałam mu buziaka w policzek, na co się uśmiechnął i... zaczerwienił? Uśmiech też miał cudowny.-Ale nie mogę w to dalej uwierzyć...
-Ja też... Forfang był u nas uważany za takiego świętoszka pod tym względem-Skończył to mówić szeptem
-Pod tym względem?-Powtórzyłam.-Co masz na myśli?
-No, że trzyma się jednej dziewczyny...
-A Ty?-Spytałam bez ogródek.
-Co ja?-Spojrzał na mnie tymi swoimi pięknymi ślepiami.
-Jesteś za jakiego uważany pod tym względem?-Uniosłam brew. Daniel nagle spuścił wzrok i chwilę milczał. Hmm... ciekawe dlaczego.
-To już musisz spytać chłopaków za jakiego mnie mają-Chyba to starannie przemyślał.
-Chłopaków? Jesteś gejem?-Kompletnie nie skumałam co miał na myśli. Od razu mi się z tym skojarzyło. W końcu, byłam podpita. I nie wiem czemu, ale oczekując na jego odpowiedź zaczęło mi walić serce. Tande aż zaczął zwijać się ze śmiechu
-hahahahaha mówiąc "my uważamy" i "chłopacy" miałem na myśli KUMPLI z kadry!
-aaa sorry. Nie załapałam haha-Sama się zaczęłam śmiać.-Ale nie jesteś gejem?
To pytanie aż zaczęło we mnie buzować. Daniel rozłożył się cały na kierownicy.
-Nie, nie jestem!-Dalej się śmiał. A ja nie wiem czemu odetchnęłam.
-To czemu nie masz dziewczyny?-Byłam jedynie lekko podpita, ale wzięło mnie na spytki.
-Czasami tak jest-Patrzył mi w oczy, aż ja spuściłam swoje.
-A miałeś jakąś?-Byłam bardzo ciekawa odpowiedzi. Sądząc po minie Daniela ewidentnie się zmieszał.
-Jakaś tam była..
-Jedna?-Od razu dodałam. Wywrócił oczami.
-Nie, nie jedna.-Znowu je na mnie skierował.
-Opowiedz mi o nich-Zrobiłam się strasznie ciekawska.
-Innym razem, ok?
-Ja ci opowiedziałam o Tomie i dziecku, chociaż to nie było łatwe!-Zarzuciłam mu.
-Tak wiem, ale i ja Cię nie naciskałem... Dałem Ci powiedzieć wtedy, gdy tego chciałaś. Opowiem Ci, ale... innym razem. Obiecuję. Ale teraz wiesz co?Zawiozę Cię gdzieś.-Wyszczerzył nagle zęby i odpalił silnik. 
Jechaliśmy do Oslo. Droga minęła nam śmiesznie, byłam trochę upita i ciągle chciałam się wydurniać. Tzn., na początku non stop się zastanawiałam, czemu nie chce mi opowiedzieć o swoich "podbojach". W końcu byłam niby jego przyjaciółką. Wstydził się, czy co?
Przez całą drogę niebo było pochmurne. Jednak im było bliżej Oslo, tym robiło się bardziej gwiaździste i jakieś... dziwne. Danny nagle poprosił mnie, abym założyła na oczy opaskę. Jak on mnie wkurzał! Ale nie chciał, bym zobaczyła wszystko przed czasem, cokolwiek to miało znaczyć. W tym stanie jechaliśmy jakieś 10 minut.
-Mogę już ją zdjąć?-Spytałam, gdy stanęliśmy
-Jeszcze nie!-Daniel był jakiś podekscytowany.
Szybko wysiadł z auta i podbiegł pod moje drzwi, aby pomóc mi wyjść. Złapał mnie za rękę i prowadził przez pewien czas. Nagle stanął za mną i rozwiązał mi materiał. Moim oczom ukazała się przepiękna królewska skocznia Holmenkollbakken. A tuż nad nią... na niebie rozciągała się zielono-fioletowa zorza polarna. Zaparło mi dech w piersiach.
-Podoba Ci się taki widok?-Usłyszałam głos Daniela tuż nad swoim uchem, Aż mnie przeszły ciarki po całym ciele.
-Jest fantastycznie.-Odpowiedziałam, po czym się do niego mocno przytuliłam. Danny objął mnie ramieniem.
-Pamiętasz, jak kiedyś często chodziliśmy oglądać zorzę?-Spytał nie odrywając się ode mnie. Zaśmiałam się.
-Jak mogłabym zapomnieć! A pamiętasz jak próbowaliśmy ją łapać myśląc, że jest blisko?
-Tak! Aż wpadliśmy do wody i pochorowaliśmy się na zapalenie płuc!!-Wtórował mi.
-Mama dała mi tak w tyłek, gdy przyszłam przemoczona,,,
-Haha moja też, ale pomimo tego byłem bardzo szczęśliwy.-Pod koniec lekko ściszył głos i położył swoją głowę na mojej.
-Ja też... To były piękne czasy..-Zamyśliłam się.
-Kto wie, może i wrócą...-Powiedział takim samym tonem. Po jego słowach jedynie się zaśmiałam i mocniej go przytuliłam, przez co stwierdził, że go za chwilę uduszę. A ja po prostu byłam w raju.


_______
Siemka!
Miałam ten rozdział dodać jutro, ale wyszło trochę inaczej 😜
Myślę, że akcja po mału się rozkręca 😃
Ale nadal nie wiem, co mnie podkusiło z tym Johannem 😃😃😃 musi coś być !
Wgl, z tego rozdziału jestem zadowolona. Mam nadzieję, że Wam przypadł do gustu- piszcie w komentarzach swoje opinie !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz