-Victoria! Jezu, jak Ty wyglądasz!-Zawołał Daniel wysiadając z auta.
-Co, nie podobam Ci się?-Spytałam z ukąsem. Daniel wywrócił oczami.
-Wiesz, że nie o to mi chodzi! Co się stało?-Spojrzał zatroskanym wzrokiem.
-Opowiem po drodze.-Odpowiedziałam beznamiętnie kierując się w stronę auta.
-O nie. Tak nie wsiądziesz! Wyrzuć te ubranie.-Oznajmił stojąc na przystanku.
-Oszalałes?!-Wydarłam się.
-W nich i tak się nie nagrzejesz. Ale też są już do wywalenia. Weźmiesz moje rzeczy, będzie Ci cieplej!-Zaczął zdejmować kurtkę, sweter i spodnie.
-Nie dam Ci się rozchorować!
-Jestem skoczkiem i w ogromnych mrozach chodzę jedynie w termicznej bieliźnie i cienkim kombinezonie. Mi nic nie będzie.-Odrzekł podając swoje ubranie. Po chwili zaczęłam zdejmować rzeczy, dochodząc do stanika i... stringów. Przez chwilę obydwoje staliśmy w samej bieliźnie. Jeżeli ktoś za chwilę by przejeżdżał, to będzie miał niezły widok. Za mną stał kosz, więc się odwróciłam i wyrzuciłam zniszczone rzeczy. Przez to oczom Daniela ukazał się mój tyłek w całej okazałości. W tej chwili jednak jakoś się nie przejęłam. Zresztą, i tak już go widział, chociażby za dziecięcych czasów. Mam wrażenie, że Tande uśmiechnął się na taki widok. Zignorowałam to i nałożyłam jego ubranie. Od razu zrobiło się cieplej. Szybko podbiegliśmy do auta. Danny nastawił bardzo wysoką temperaturę. Cudownie, bo byłam bardzo przemarznięta.
-Opowiesz mi co się stało?-Spytał skoczek zaraz, gdy ruszył. Komicznie wyglądało to, jak prowadził auto w samych bokserkach i sportowych butach. Ale nie zamierzałam się z niego śmiać. Gdyby nie on...
-Spotkałam się dzisiaj z Robertem.-Na te słowa Daniel zmierzył mnie wzrokiem.-Od kasyna ciągle do mnie wypisuje, dzwoni. Zgodziłam się na to spotkanie, by mu powiedzieć, że nigdy znowu nie będziemy razem.
-Nie chcesz?-Miałam wrażenie, że Daniel powstrzymywał się od uśmiechu.
-Nie i nigdy nie chciałam.-Ciągle się na niego patrzyłam.-A potem miałam długo do autobusu, okradli mnie. Aby odzyskać rzeczy musiałam pójść na wyścigi motorowe. Przyjechała policja, i z takim typem uciekłam na motorze. Musiałam się ukryć za mostem, a tam było gówno... i potem doszłam do miasteczka, a gdy zauważyłam budkę telefoniczną, od razu zadzwoniłam do Ciebie...
-Czy Ty nie możesz chociaż raz normalnie przeżyć dnia? To wszystko brzmi jak z jakiegoś filmu.-Daniel zaczął się śmiać.-Mówiłem Ci już, że jesteś kompletną wariatką?
-Tak parę razy...-Uśmiechnęłam się blado. Przez chwilę milczeliśmy. Cały czas na niego patrzyłam pociągając przy tym nosem.
-Czemu tak spoglądasz?-Spytał Tande.
-Nie wiem co bym bez Ciebie zrobiła.
-Dałabyś sobie radę, jak zwykle. Ale w perfumy to powinnaś zainwestować!-Śmiał się udając, że zatyka nos. Jedynie zmierzyłam go wzrokiem. Kierował auto lewą ręką, prawą trzymał na biegu. Przesunęłam się do niego i przytuliłam do jego nagiego ramienia. Wzdrygnął się, gdy położyłam na nim zimny policzek. Na jego skórze pojawiła się gęsia skórka, jednak i tak nie zabrał ręki. A przecież miałam brudną twarz. Był naprawdę cudowny.
-Cieplej Ci?
-Tak...
Niedługo potem się zatrzymalismy. Zorientowałam się, że nie znajdujemy się w Oslo.
-Gdzie jesteśmy?-Spytalam rozglądając się.
-U mnie. Chyba nie myślałaś, że Cię zostawię samą w takim stanie?-Nie zdąrzyłam mu odpowiedzieć. Daniel szybko wyszedł z auta, pomógł mi wysiąść, po czym wziął mnie na ręce.
-Wiesz, umiem chodzić.-Zawiesiłam ręce na jego szyi i sama się w nią wtuliłam.
-Jesteś słabiutka, jeszcze mi się wywalisz!
W tej chwili wniósł mnie do domu. Na zegarku zauważyłam, że jest godzina 2 w nocy. No ładnie.
-Co się dzieje?-Usłyszeliśmy, jak z góry schodzi ciocia.-Na miłość boską, co się stało?
-Mamo, daj proszę Victorii jakieś ubranie po Idze. Musi też się porządnie wykąpać. A ja Ci wszystko opowiem.-Powiedział stanowczo Daniel.
Ciocia szybko znalazła dla mnie jakąś piżamę. Jego siostra nosiła ten sam rozmiar co ja. Tande przygotował mi gorącą kąpiel, po czym zostawił mnie w łazience. Tego teraz potrzebowałam. Szybko wskoczyłam do wanny i przez pewien czas po prostu w niej leżałam. Po dokładnym umyciu się i rozgrzaniu zeszłam na dół. W kuchni czekała na mnie ciocia i Daniel, a na stole stała gorąca zupa i kubek herbaty.
-Jedz i pij. Musisz nabrać sił i się rozgrzać.-Powiedziała jego mama.
-Dziękuję.-Wymamrotałam. Byłam kompletnie wyczerpana. Gdy tylko zjadłam Daniel zaprowadził mnie za rękę do pokoju po swojej siostrze. Padłam w 5sekund. Z rana obudził mnie silny ból w każdym miejscu ciała. Zaczęłam regularnie kaszleć, a z nosa leciał katar.
-Jak się czujesz?-Do pokoju wszedł Daniel wraz ze śniadaniem na tacy. Był kochany.
-Nienajlepiej, wszystko mnie boli.-Odpowiedziałam ochrypłym głosem. Tande odłożył tackę na stół. Chwilę później usiadł koło mnie i przyłożył swoją rękę do mojego czoła.
-Jesteś cała rozpalona.-Stwierdził ocierając dłonią mój policzek. Przytuliłam się do niej.
-Czuję się potwornie.-Wymamrotałam próbując usiąść. Daniel mi pomógł, po czym na moich nogach położył tacę. Znalazłam tam dużą porcję jajecznicy z pomidorem i szczypiorkiem, trzy kanapki z szynką i herbatę z miodem i cytryną.
-Chcecie mnie utuczyć.-Zaśmiałam się.
-Masz rozkaz to wyczyścić do końca.-Uśmiechnął się do mnie, po czym sięgnął do kieszeni i wyjął z niej tabliczkę czekolady milka oreo.-A to masz ode mnie.
-Ojej moja ulubiona! Dziękuję!-Złapałam go za rękę. Gdyby nie to, że nie miałam siły, to bym mu się rzuciła na szyję.
-Jak zjesz zabieram Cię do lekarza.-Oznajmił, po czym wyszedł z pokoju. Godzinę później byliśmy już w przychodni. Nie było długiej kolejki, więc uwinęliśmy się dosyć szybko. Diagnoza była jednoznaczna. Zapalenie płuc. Dalsze wskazania to antybiotyk i wygrzewanie się. Chciałam wrócić do domu, ale Daniel uparł się, że wyzdrowieję pod okiem jego i jego mamy. Zaraz potem pojechał do Oslo i poprosił Celinę, aby spakowała mi jakieś ubrania i kosmetyki. Przyjaciółka bez namysłu postanowiła jechać z Danielem i mnie odwiedzić. Po drodze zajechali do mojej pracy i doręczyli szefowi zwolnienie lekarskie. Kiedy weszli do pokoju, Celina nie wyrabiała ze śmiechu. Stwierdziła, że tylko ja się mogłam tak załatwić. Dzięki ich towarzystwu było mi ciutkę lepiej. I jeszcze dzięki kociakom, które ciągle do mnie przychodziły. A Daniel miał ich cztery... Już dawno się śmiałam, że jest kocim tatusiem haha. Na drugi dzień Tande pojechał na następne zawody z cyklu Letniego Grand Prix. Przez ten czas ciągle rozmawiałam z ciocią. Była cudowną osobą. Nieraz pytała mnie, czy wiem coś o Danielu i jego uczuciach. Podejrzewała, że się zakochał, ale nie chciał nic jej powiedzieć. I że się nigdy tak nie zachowywał... Jedynie uśmiechnęłam się i odpowiedziałam, że nic o tym nie wiem. Parę dni później czułam się już dużo lepiej. Poszłam do kuchni zrobić herbatę, kiedy w drzwiach wejściowych ukazał się Daniel.
-Wróciłeś!-Rzuciłam mu się na szyję i ucałowałam w policzek.
-Jak się czujesz?-Spytał zatroskany.
-Gadaliśmy codziennie, więc wiesz!
-Lepiej spytać na żywo.
-Już dużo lepiej. Choć, zaparzę Ci herbatę-Pociągnęlam go za rękę. W międzyczasie do kuchni zeszła ciocia. Zaczęła pytać syna, jaka była atmosfera na zawodach. O wynik nie musiała, w końcu to oglądałyśmy. Kiedy chciałam podać mu kubek z gorącą cieczą, niechcący źle go zlapałam i wylałam całą herbatę na podłogę.
-Nic się nie stało, córuś!-Zawołała ciocia.-Daj ja to wytrę! Nie jest takie brudne. To tylko herbata, gorzej jakby i dodatkowo mąka się wysypała!
Po jej słowach uniosłam brwi. Fakt, z mąką byłoby ciężej sprzątnąć. Na myśl o tym, co było w tej kuchni i to dokładnie w tym samym miejscu zrobiło mi się cieplej. Automatycznie spojrzeliśmy na siebie wymownie z Danielem. Wydaje mi się, że po słowach jego mamy przypomniał sobie tę samą sytuacje, co ja...
-Chcecie mnie utuczyć.-Zaśmiałam się.
-Masz rozkaz to wyczyścić do końca.-Uśmiechnął się do mnie, po czym sięgnął do kieszeni i wyjął z niej tabliczkę czekolady milka oreo.-A to masz ode mnie.
-Ojej moja ulubiona! Dziękuję!-Złapałam go za rękę. Gdyby nie to, że nie miałam siły, to bym mu się rzuciła na szyję.
-Jak zjesz zabieram Cię do lekarza.-Oznajmił, po czym wyszedł z pokoju. Godzinę później byliśmy już w przychodni. Nie było długiej kolejki, więc uwinęliśmy się dosyć szybko. Diagnoza była jednoznaczna. Zapalenie płuc. Dalsze wskazania to antybiotyk i wygrzewanie się. Chciałam wrócić do domu, ale Daniel uparł się, że wyzdrowieję pod okiem jego i jego mamy. Zaraz potem pojechał do Oslo i poprosił Celinę, aby spakowała mi jakieś ubrania i kosmetyki. Przyjaciółka bez namysłu postanowiła jechać z Danielem i mnie odwiedzić. Po drodze zajechali do mojej pracy i doręczyli szefowi zwolnienie lekarskie. Kiedy weszli do pokoju, Celina nie wyrabiała ze śmiechu. Stwierdziła, że tylko ja się mogłam tak załatwić. Dzięki ich towarzystwu było mi ciutkę lepiej. I jeszcze dzięki kociakom, które ciągle do mnie przychodziły. A Daniel miał ich cztery... Już dawno się śmiałam, że jest kocim tatusiem haha. Na drugi dzień Tande pojechał na następne zawody z cyklu Letniego Grand Prix. Przez ten czas ciągle rozmawiałam z ciocią. Była cudowną osobą. Nieraz pytała mnie, czy wiem coś o Danielu i jego uczuciach. Podejrzewała, że się zakochał, ale nie chciał nic jej powiedzieć. I że się nigdy tak nie zachowywał... Jedynie uśmiechnęłam się i odpowiedziałam, że nic o tym nie wiem. Parę dni później czułam się już dużo lepiej. Poszłam do kuchni zrobić herbatę, kiedy w drzwiach wejściowych ukazał się Daniel.
-Wróciłeś!-Rzuciłam mu się na szyję i ucałowałam w policzek.
-Jak się czujesz?-Spytał zatroskany.
-Gadaliśmy codziennie, więc wiesz!
-Lepiej spytać na żywo.
-Już dużo lepiej. Choć, zaparzę Ci herbatę-Pociągnęlam go za rękę. W międzyczasie do kuchni zeszła ciocia. Zaczęła pytać syna, jaka była atmosfera na zawodach. O wynik nie musiała, w końcu to oglądałyśmy. Kiedy chciałam podać mu kubek z gorącą cieczą, niechcący źle go zlapałam i wylałam całą herbatę na podłogę.
-Nic się nie stało, córuś!-Zawołała ciocia.-Daj ja to wytrę! Nie jest takie brudne. To tylko herbata, gorzej jakby i dodatkowo mąka się wysypała!
Po jej słowach uniosłam brwi. Fakt, z mąką byłoby ciężej sprzątnąć. Na myśl o tym, co było w tej kuchni i to dokładnie w tym samym miejscu zrobiło mi się cieplej. Automatycznie spojrzeliśmy na siebie wymownie z Danielem. Wydaje mi się, że po słowach jego mamy przypomniał sobie tę samą sytuacje, co ja...
____________
Siemka :))
Ten i poprzedni rozdział można potraktować jako "przecinki". Ale obiecuje, że niedługo zacznie się dziać :D
I cóż, jako że Vicky wcześniej nie miała normalnego życia, to i teraz nie może być za łatwo :P
I cóż, jako że Vicky wcześniej nie miała normalnego życia, to i teraz nie może być za łatwo :P