piątek, 7 października 2016

ROZDZIAŁ XVI

Kilka dni później odzyskałam swój samochód. Daniel chciał nieraz się ze mną spotkać, ale go unikałam. Autko przypadkiem przywiózł mi jego brat, który akurat je wziął. Danny się na niego wkurzył, że młody zabrał mu okazję do spotkania ze mną. Jednak pech chciał, że próbując dojechać do pracy moje audi odmówiło mi posłuszeństwa... na szczęście mój szef pozwolił mi już nie przychodzić, w końcu to był mój ostatni dzień wypowiedzenia. Za parę dni zaczynałam II semestr studiów. Co prawda zaoczne, ale w dni powszednie zapragnęłam pójść na roczny kurs fotograficzny. Fotografia była od dawna moją pasją, więc chciałam to rozwinąć.
W warsztacie powiedziano mi, że mam do wymiany przegłub, a auto będzie gotowe za parę dni. Jak pech to pech. Nic nie mogłam na to poradzić. Zostawiłam tam auto i skierowałam się na przystanek. Jakieś 20minut później byłam już w swoim mieszkaniu. W salonie zastałam gorąco całującą się parkę. Coś mi się wydaje, że chyba zaczynali się rozbierać hehe.
-Cześć zakochańcy!-Zawołałam wchodząc do pokoju.
-Victoria? A Ty nie w pracy?-Celina oderwała się od Johanna.
-Nie... auto mi padło i musiałam je zostawić u mechanika. A szef pozwolił mi już nie przychodzić.
-Jak zawsze masz szczęście.-Wyszczerzyła zęby.-Musimy Ci coś powiedzieć...
-Planujemy ponownie razem zamieszkać, Celinka niedługo się od Ciebie wyprowadzi.-Skończył Forfang.
-Ohh... znowu będę sama...-Posmutniałam.-Ale najważniejsze, że jesteście szczęśliwi!
-Dziękuję Ci za wszystko!-Przyjaciółka do mnie podbiegła i uściskała.
-Nie ma za co!
-Vicky, i wcale nie musisz być sama.-Powiedział Johann stanowczym głosem.
-Co masz na myśli?
-Dobrze wiesz co... Rozmawiałaś z nim?-po tym, jak zadał mi to pytanie zmierzyłam go chwilę wzrokiem.
-Nie mam o czym.-Odpowiedziałam cierpko.
-On się nie całował z Shadow!
-Przecież ich widziałam!-Zerwałam się.
-Widziałaś tylko fragment!-Johann prawie krzyknął.-Shaz cały czas próbowała startować do Daniela. Więc on poprosił ją o rozmowę w kuchni. Chciał jej powiedzieć, że nie ma u niego szans. Jednak zanim zdążył pisnąć chociaż słowo, ta go pocałowała, bo była pijana. Gdybyś tam dłużej została, widziałabyś jak ją odepchnął mówiąc to, co miał jej do przekazania!
-Naprawdę?-Spytałam z szerokimi oczami.
-Tak! Czy Ty naprawdę nie widzisz, że on Cię kocha???!!! I to od dawna!!! Kochał się w Tobie jeszcze zanim wyjechałaś do Hiszpanii!!!
-Ż..że co?-Nie wierzyłam w to, co słyszę.
-Przez te wszystkie lata Cię kochał. A potem miał co chwila nową laskę tylko temu, że każdą porównywał do Ciebie. A one przegrywały z kretesem, kumasz? W każdej próbował znaleźć chociaż cząstkę Ciebie, ale to mu się nie udawało. Myślałem, że mu przeszło. Ale gdy się pojawiłaś od razu zauważyłem, że jednak nie. Najpierw temu zaprzeczał, jednak długo nie umiał się kryć i powiedział, że nie przestał się w Tobie kochać!-Johann stał nade mną. Z boku wyglądało to tak, jakby dawał mi niezłe kazanie. W sumie, trochę tak było... Przez pewien czas milczałam patrząc w przestrzeń, lecz po chwili przeniosłam wzrok na Forfanga.
-Czemu on mi tego wcześniej nie powiedział?-W oczach miałam łzy.
-O to już musisz go zapytać. Już dawno Ci chciałem to wszystko powiedzieć, ale obiecałem mu, że tego nie zrobię. To był błąd.
-Victoria, przecież Ty też go kochasz.-Celina położyła mi dłoń na ramieniu.-Zrób coś z tym, bo inaczej go stracisz. A Daniel nic złego nie zrobił.
-Wiem. Muszę.-Odrzekłam krótko. Tym samym pojęłam ostateczną decyzję.
-Tande i Phillip mają dzisiaj w Oslo trening na siłowni ze Stoecklem o 17. Zaczekaj pod klubem na niego tak ok 19. Bardzo możliwe, że skończą szybciej.-Powiedział Johann. Jakby wiedział, że właśnie o to chcę spytać...
Tak też zamierzałam zrobić. Jakoś po 18 wyszłam na autobus. Jechał jakieś 20 minut. Przez całą drogę myślałam o tym, co powiedział mi Forfang. Jak mogłam tych parę lat temu nie zauważyć, że Daniel jest we mnie zakochany? Myślałam, że jego zachowanie jest w pełni przyjacielskie, a tu okazało się inaczej... nigdy nie dawał mi do zrozumienia, że darzy mnie większym uczuciem. Owszem, gdy byłam z Robertem był nieco inny... czyżby wtedy pokazywał w ten sposób? Chodził jakiś przygaszony, ale był. Przecież nikt by nie wytrzymał przebywając praktycznie dzień w dzień z osobą, którą się kocha i jej parą! Czemu wprost mi nigdy tego nie powiedział?! Bał się, że tego nie odwzajemniam, czy jak? I mimo to, nie chciał tracić przyjaciela? Friendzone? Kompletnie bez sensu... W tej chwili musiałam wysiąść. Zrobiło się już całkiem ciemno. Dobrze wiedziałam, w której siłowni trenują skoczkowie. Tak się składa, że i ja do niej chodziłam. W drodze nieco zdziwiłam się, że nie ma na ulicy żadnych ludzi. Byłam już w miarę niedaleko, gdy nagle ktoś z tyłu jedną ręką zakneblował mi usta, a drugą rzucił mnie na pobliską murowaną ścianę. Przywarł mnie do niej własnym ciałem, a ręką bardzo mocno napierał na moje. Na pośladkach poczułam jego wybrzuszenie spodni... próbowałam się z nim mocować, ale był zbyt silny. Jedyne co udało mi się zrobić, to odwrócić przodem do mojego oprawcy. Przede mną stał szczupły, ale nie chudy mężczyzna w zielonej bluzie i kominiarce na twarzy. Oczy piwne, jakieś o dziwo znajome. Gwałtownie zerwał ze mnie kurtkę i bluzkę, po czym znowu odwrócił mnie tyłem do siebie. Mocno przycisnął swoją ręką moją głowę do ściany, po czym przeciągnął ją dwa razy na boki. Ból był niemiłosierny, na pewno na prawym policzku będę miała masę ran. Potem złapał mnie bardzo mocno za pierś. Gdyby nie to, że zakneblował mi usta zawyłabym z bólu. Ciągle się wierciłam, ale to powodowało coraz większy ucisk oprawcy. Byłam kompletnie bezradna.
-HEJ!! ZOSTAW JĄ!!!-Ktoś nagle krzyknął. Wtedy niedoszły gwałciciel z całej siły rzucił mną w lewą stronę. W ułamku sekundy poczułam piekielny ból w klatce piersiowej i w głowie, po czym kompletnie straciłam świadomość...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz